Święto św. Łukasza, Ewangelisty

    Po pobraniu tabletki nasennej noc przeleciała jak błyskawica. Po zerwaniu się o 6:00 popłynie „Anioł Pański” z napłynięciem bliskości nieba. Nie wiem dlaczego „patrzył” Pan Jezus Zmartwychwstały, Pan Jezus Miłosierny oraz Jan Paweł II trzymający Monstrancję? 

    Przykrość, bo po wyjściu z domu złapała mnie biegunka! Z tego powodu zatrzymałem się przy tablicy z tytułem "Cały Twój", a okaże się, że dzisiaj jest wspomnienie św. Łukasza, który był lekarzem.

 Teraz zrozumiałe stały się łzy z poczucia obecności Boga Ojca (po pijaństwie). Błyskawicznie przepłynął świat: obojętnych duchowo oraz garstki wezwanych i wybranych! Ja jestem w garstce, która otrzymała tę wielką łaskę Boga Ojca. Jakby na znak „spojrzał” wizerunek Ducha Świętego…

   Zarazem wrócił czas mojego nawrócenia w Sanktuarium MB Pocieszenia Strapionych ze zdziwionym kapłanem, który pytał jak to wszystko przebiega. W płaczu zawołałem tylko: "Mamo! Mamo! Mamusiu! Przyjmij - w dniu dzisiejszym - moje milczenie, post oraz pomoc chorym"!

    Popłynie Ps 145: „Królestwo Pana głoszą Jego święci"...to prawda, bo to czynię. Zarazem Bóg powie przez Apostoła Jana (J 15, 16): „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem abyście szli i owoc przynosili”.

    Natomiast w Ew. (Łk 10,1-9) Zbawiciel wyznaczył jeszcze „siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał”. Zalecił, aby o nic się nie martwili. Padnie też prośba kapłana, aby lekarze widzieli w każdym brata.

   Pierwszy otrzymałem Komunię świętą podczas pieśni: „Pójdź do Jezusa...On Ojciec, Lekarz, Pan". Poprosiłem o podwójny krzyż jako należną pokutę, a pod obrazem Trójcy Świętej ponownie zawołałem: "Tato! Tatusiu! Tato!”

    To były sekundowe błyski kojące ból rozstania. Dłużej nie wytrzymałoby tego ludzkie serce, bo nasze ciało jest zbyt słabe! Pozostałem na początek następnej Mszy świętej z powodu spóźnienia na właściwą.

     Teraz w nawale chorych i pośpiechu oprócz pomocy medycznej...

 - mówię o posiadaniu duszy, a pacjentka potwierdza, że zawsze była bliska Mateczki

- chorą z ciężką astmę  proszę o ofiarowanie całego cierpienia na ręce Matki Bożej, a ona powiedziała, że właśnie odnowił jej się obraz Matki Bożej

- babci „różańcowej” wskazuję na metody działania szatana (nastraszył ją, że ma raka)

- wdowie, której groziła utrata świadczeń wszystko opisałem na maszynie, bo koledzy wpisują ręcznie jedno niewyraźne rozpoznanie

- pomagałem bezrobotnym i pocieszałem przestraszonych...

- ostatnią była pacjentka niepełnosprawna...

  Przed dyżurem w pogotowie chciałem zapalić lampkę pod krzyżem, a tak się stało, że zapaliłem dwie! Na pierwszym wyjeździe trafiłem to dziadka z dusznością, któremu wypełniłem druk na dodatek opiekuńczy (od roku przebywa w łóżku, śpi na siedząco). Wielu chorych nie wie, że jest taki dodatek, a on jest skrzywdzony niską rentą.

   Podczas oczekiwania na zabranie do szpitala - na podwórku uwagę zwróciły - dwa koguty zajadle walczące o władzę. U ludzi są to stanowiska, sława, posiadanie i używanie tego życia z przygotowywaniem się do spędzenia „spokojnej starości”.

   Na tym tle Bóg Ojciec pokazuje wybranie, które oznacza łaskę współcierpienia z Jego Najświętszym Sercem. Jakby na znak biły dzwony kościelne i trafiłem do domu dla dzieci upośledzonych. Popłakałem się chodząc tam po salach. Jakże takie dzieci są bliskie Sercu Boga Ojca.

    Przepłynie cały świat: słabych, bezrobotnych, wdów, alkoholików, lekomanów i narkomanów (wróciły obrazy śmierci dwóch kolegów...jednego po relanium, a drugiego po "mieszankach"), zbytecznych, uciążliwych...właśnie jestem u małżeństwa takich staruszków.

   Po chwilce trafiłem do domu zmarłego, gdzie trwał płacz z palącą się świecą. Dalej trwał podwójny krzyż o który prosiłem z moją modlitwą, a pracowałem z wielką radością i poświęceniem...po wypiciu tylko kawy! W środy i piątki pościmy z żoną w intencji pokoju w b. Jugosławii oraz na świecie. Owoce tego poznamy po śmierci!

    W tym czasie kierowca karetki klął, sanitariusz był niechętny chorym...natomiast dyspozytorka z powodu napięcia myliła się. Teraz, gdy to przepisuję podobna sytuacja była w oglądanym (AXN 26 grudnia 2020 r.) dramacie wojennym „Helikopter w ogniu” (USA 2001).

   Teraz badam niepełnosprawnego staruszka, a kierowcy oddaję pieniądze jego żony. Przestał się złościć podczas transportu chorego, a nawet pomógł proszącemu o podwiezienie. To wszystko sprawia wszechogarniająca Miłość Boga Ojca...

    Nie można tego przekazać, bo trzeba to przeżyć samemu. Pod szpitalem z serca zawołałem: „O! Jezu! Miłości moja, bądź uwielbiony i miej miłosierdzie nad bliskimi Najświętszemu Sercu Boga Ojca”...

  Późno. Płynie film „Hitler”...z eksterminacją narodu żydowskiego, zabijaniem słabych, nieczystych rasowo, pozbawianiem ojczyzny i ludobójstwem! Całą moją modlitwę zakończyłem koronką do Pięciu Ran Pana Jezusa...na kolanach.

    Północ. Raduje wypicie kefiru oraz spożycie dwóch jabłek (26 godzin ciężkiej pracy o jednej kawie). W tym czasie Seweryn Krajewski śpiewał: „Nie spoczniemy nim dojdziemy”. Na koniec tego dnia łzy zalały oczy z zawołaniem: „Ojcze Najświętszy! Ojcze! Tato!”

   W tym czasie moje serce znalazło się blisko serca żony oraz córki, która właśnie przyjechała. Podziękowałem za ten dzień...

        Wyobraź sobie, że cała noc była spokojna!

                                                                                                                      APeeL