Dyżur w pogotowiu był bardzo ciężki, ale cała noc spokojna. Dodatkowo obudzono wcześniej (z nieba), przed budzikiem...wówczas jest to łagodne, tak jak budzenie dziecka przez matkę.  Niby koniec dyżuru, a nagle mamy pilny wyjazd do umierającego.

     W tym czasie z radia karetki popłynie piosenka: „to ty wtedy pierwszy raz na mnie spojrzałeś". Moja myśl uciekła do miłości ostatniej...do Boga Ojca. W oczach zakręciły się łzy, a serce doznało ucisku, ponieważ napłynął obraz Sanktuarium Maryjnego w Lewiczynie. Tam Pan dał mi łaskę powrotu do Siebie...

  W odległej wiosce trafiłem na dużego mężczyznę, który padł nagle i nie żył. Nad leżącym trwał płacz i krzyk z pretensją...do mnie! Ja nie mam władzy nad śmiercią! Niedawno był w szpitalu, ale nie przyjął Sakramentu Namaszczenia chorych.

   Wyjaśniam wszystko, pomagam, wypisałem nawet kartę zgonu z pocieszeniem, że jesteśmy po śmierci! W tym czasie wzrok zatrzymał piękny obraz Matki Najświętszej z Sercem przebitym mieczem.

    Spieszyłem się do przychodni (pięć godzin dyżuru), a tam była tylko jedna karta. To zawsze jest zmyłka od szatana, który zorganizował mi masę chorych...nawet napłynęło, że: "dziś się wykończę"!

   Faktycznie tak będzie z naporem chorych, powtórkami leków, przestraszonymi, proszącymi o lewe zwolnienia. W czasie gdy pomagałem wdowie (długie pismo o rentę) przybył facet z nastoletnim synem, któremu wypadł odbyt. Na dodatek mnie złapała biegunka, a rejestratorka już czekała na moje wyjście (13.00).

   Popłakałem się z powodu udręczenia, a właśnie płynęła piosenka Krzysztofa Krawczyka o dwóch sercach! Tak, bo moje serce jest bliskie Sercu Boga! Z płaczem zawołałem: "Tato! Tatusiu! Tato!". Jak można wyrazić poczucie rozłąki z Ojcem Najświętszym!

    W zakładzie fryzjerskim wzrok zatrzyma piękna płaskorzeźba Pana Jezusa w koronie cierniowej. To wszystko nie jest przypadkowe! Podczas zakupów leków w aptece napadali na mnie pacjenci, którym musiałem wypisywać recepty.

   Dzisiaj jest brzydka pogoda, leje, smutno, najgorsze jest jednak zmęczenie. W sekundowych błyskach napływało poczucie obecności Boga Ojca, ale po drzemce wróciła pustka duchowa i zwątpienie, a jest to straszna broń szatana!

   W tym czasie w telewizji płynęły obrazy żyjących tym światem, a właściwie tylko tym światem...bez Boga Ojca. Śpiewy i tańce, niekończące się dyskusje o niczym, byłą też mowa o sektach i pokazano boks kobiet.

    Trafiłem na zakończenie ślubu z błogosławieństwem i pieśń „Ave Maria” oraz marsz. Popłakałem się, bo tak właśnie wprowadzają świętych do Królestwa Niebieskiego. W tym czasie trzy razy patrzył wizerunek Ducha Świętego. Poprosiłem, aby Bóg Ojciec przyjął modlitwy, Mszę św. z Eucharystią w intencji tego dnia. Natomiast kapłan poprosił o modlitwy: za tych, którzy utracili wiarę (pomógł w jej odczycie)....

   W Ewangelii Pan Jezus mówił o tych, którzy przyznają się do niego wobec ludzi. On przyzna się do nas wobec Aniołów Bożych! Po Eucharystii padłem na kolana, a w tym czasie karetki pędziły do wypadków.

    Wróciła poranna dyskusja w radiu Maryja o życiu prawdziwym i zmartwychwstaniu. Natomiast kapłan wspomniał o Najświętszym Sercu Matki przebitym mieczem boleści! „Pan Jezus uczynił serce moje według Serca Swego”. Jakże pasuje modlitwa: za tych, którzy utracili wiarę.

    Pocałowałem Pana Jezusa z Całunu, a tom szósty „Prawdziwego Życia w Bogu” otworzył się na słowach: "Mój krzyż doprowadzi cię do świętości"…

                                                                                                                           APeeL