W śnie ujrzałem stos kart (historii chorób). Jeden z pacjentów opowiadał o bólu lewej nogi, ale w rzeczywistości może to być prawa. Wpadam do pracy...pierwszy jest bez prawej nogi! Stracił ją po małym urazie z zakażeniem, które spowodowało jej utratę.

   Chodzi teraz na skrzypiącej protezie, która wymaga wymiany. Z wywiadu wynikało, że było to następstwo wypadku w rolnictwie. Pobiera tylko rentę z zakładu, a powinien mieć powypadkową w rolnictwie i pół z zakładu. Poinformowałem go o tym i wszystko napisałem.

    Było też wiele pacjentek wymagających pocieszenia i pouczeń...właśnie mówię:

- Niech pani porzuci grób i ziemię…do 80-latki żyjącej sprawami majątku!

- Niech pani zaufa Jezusowi...emerytki czekającej na zabieg.

- O wszystkich pani kłopotach wie Jezus...do babci udręczonej rodziną.

- Przyszła pani do mnie prosto z kościoła i zamiast cierpliwie czekać kłóciła się pani i złorzeczyła w myślach

- Odniósłby pan sukces w pokorze...do obcego faceta z mocnym głosem kłócącego się o kolejkę.

   Koniec pracy (15.00) wzrok zatrzymała gliniana figura Pana Jezusa (wykonanego dla mnie przez pacjentkę w Instytucie Reumatologii), który trzyma się za św. Głowę.

    Pan wprost powiedział do mnie, że: „od twojego gadania rozbolała Mnie Głowa”. Taka jest prawda, po co tyle gadam? Z dyżuru wyskoczyłem na odprowadzenie obrazu Matki Boskiej, który wynieśliśmy delikatnie z synem.

Po powrocie do pogotowia smutek zalał serce. Usiadłem na ławce i z tęsknoty zapisałem te słowa:

„Tak smutno Matko bez Ciebie

Jakiś żal napływa do serca

Miejsce puste i świeca zgaszona

Z dala płynie płacz fletu”...

   Wróciła pieśń: „Matko, która nas znasz, do Syna Swego nas prowadź!” Teraz czytam o cudach czynionych przez apostoła Piotra, ale mnie do uwierzenia nie potrzebne! Z audycji radiowej popłynie muzyka żydowska. Ponownie serce zalał wielki smutek, bo znalazłem się w Izraelu: „Pan Jezus tam był. On mówił ich językiem. On był jednym z nich. Jezu, Jezu, Jezu!”

    Ile ten naród wycierpiał? Prawie chce się krzyczeć! Nagle spadłem na ziemię po jednym słowie dyspozytorki: wyjazd! Szatan przerwał to uniesienie duchowe, bo trafiłem do chorego z przepicia, którego zawiozłem do szpitala, gdzie mnie zrugano…

                                                                                                                                 APeeL