Zły nie ustaje w atakach nocnych, kuszeniu marzeniami erotycznymi. Ma to ułatwione, bo w snach o typie eksterioryzacji (wpisz to słowo i poczytaj) budzę się z bolesnym priapizmem. To potworność w moim stanie duchowym, bo budzisz się na szczycie pobudzenia seksualnego…szczególnie, gdy jestem czysty po spowiedzi. „Jezu ! Jezu!”

    To nie zależy od mojej woli, ale może wywołać grzech. Wówczas błagam o pomoc św. Józefa z białą lilią, a dzisiaj w kieszeni znajdę wizerunek Opiekuna Pana Jezusa. Pomoc można uzyskać tylko z Nieba! Normalny człowiek idzie za przyjemnością, szuka jej, zazdrości innym. Młodzi i nie tylko oni, skażeni grzechem dopuszczają się potworności! 

    Nie mówi się także o rozdźwięku pomiędzy duszą i ciałem, ponieważ „nauczyciele w czytaniu” nawet nie pomyślą o posiadaniu tego nieśmiertelnego wkładu. Ciało to skorupa orzecha, która odpada ujawniając zawartość.

    Ciało pragnie różnych przyjemności, a dusza czystości i świętości z powrotem do Stwórcy, ponieważ jesteśmy Jego cząstką. Szatan wie o tym i uderza człowieka w jego słaby punkt. To bój na śmierć i życie...duszy! Wielu całuje pieski i kotki, sprawia im pogrzeby, a w tym czasie przechodzi obojętnie obok krzyża.

   W „Ekspresie reporterów” pokażą przemianę więźnia (po 15 latach wyroku). Mówił o swoich doświadczeniach duchowych, a teraz nawraca uwięzionych.

    W ręku znalazła się książka „Bóg Ojciec”, gdzie są wymienione przymioty Boga: to wzór świętości ukazany w Bogu-Człowieku, Panu Jezusie. Czytam też art. o s. Faustynie, która każdą chwilę życia przeżywała w łączności z Bogiem Ojcem. Jakże to dla mnie proste! Jeszcze obrazek Jana Pawła II i słowa o świętości, która jest miarą naszego życia.

   Na Mszy św. porannej trwały rozproszenia. Kapłan mówił o przemienieniu, a w tym momencie rozbłysło słońce i stała się jasność! To proste znaki, ale celnie ukazane przez Pana, a właśnie dzisiaj było Przemienienie Pana Jezusa na Górze Tabor. Normalny człowiek nie zauważy tego...ot, zaświeciło słońce!

    Eucharystia wywołała łzy i moc! To tyle i aż tyle! Po zjednaniu nasza dusza krzyczy. Nie chce się wyjść z Domu Pana, ale trzeba wracać do obowiązków. Pan Bóg ukazuje wszystko delikatnie, nie uderza Swoimi znakami.

    W pracy dzień bałaganu, umęczenie. Później skosiłem trawę przy krzyżu, podlałem kwiaty i tak płynie dzień za dniem z Panem Jezusem.

   Następnego dnia kapłan będzie mówi o potrzebie przemiany serca i naszego życia...potrzebie stania się innym człowiekiem (nowym). Pod kościołem uzbierałem żołędzi, bo mam być jak dąb, a nie osika chwiejąca się na wietrze! 

                                                                                                                               ApeeL