Po przebudzeniu w środku nocy opracowałem osiem zaległych dni dziennika oraz wczorajsze świadectwo wiary. W błogim śnie od g 4.00 - 8.00 znalazłem się w jakimś pomieszczeniu (ala sklepie), gdzie sprzedawca powiedział, że ma dla mnie 2 miliony odszkodowania (faktycznie tyle jest warta moja krzywda), ale z zaplecza przyniósł mi piękną porcelanową figurkę Pana Jezusa.
To było zapytanie do mnie: czy chcesz zapłaty za krzywdę czy idziesz za Mną? Nie spodziewałem się, że ten dzień będzie bojem duchowym, a zarazem sprawi wyczerpanie sił fizycznych oraz psychicznych. Później napłynie prośba od s. Faustynki, abym przekazał to cierpienie Panu Jezusowi (uświęcił).
Zapytasz zarazem, co oznaczają słowa „napłynie prośba”, a powtórzyla się trzykrotne...czyli spojrzenie świętej z obrazu, który mamy w bocznej nawie naszego kościoła. Ona najlepiej rozumie moje cierpienie dlatego poprosiłem, aby wybłagała u Pana Jezusa odmianę serc kolegów lekarzy z samorządu, bo tkwią w grzesznym napadzie na obrońcę wiary i krzyża. To dobry czas, bo jutro będzie pierwsza Droga Krzyżowa.
Jeszcze nie znałem Ew (Łk 9,22-25) ze słowami Zbawiciela o jego odrzuceniu i zabiciu z zaleceniem: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! (…) Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?"
Wcześniej Mojżesz mówił podobnie do ludu (Pwt 30, 15-20): „Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami (…) kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo”. Nic się nie zmieniło przez te wieki.
Całe przedpołudnie zeszło na edycji przygotowanych zapisów dziennika, a jest to praca bardzo wyczerpująca (nie mam automatycznego poprawiania błędów w edytorze). Napisałem też dodatkowy list do Naczelnej Izby Lekarskiej (trwa to już 13 lat).
Podkreśliłem zaoczne rozpoznanie choroby na podstawie dwóch słów pisma w których wyraziłem łaskę odczytywania Woli Boga Ojca („mowy nieba”...tak napisane). Trzeba być naprawdę głupim, aby z tego wywnioskować słyszenie przeze mnie głosów.
Koledzy psychiatrzy w komitywie z władzą czują się całkowicie bezkarni. Psychuszka to zabójstwo człowieka, nie potrzeba karabinu maszynowego. Nijak nie możesz udowodnić, że masz łaskę wiary lub jesteś zdrowy psychicznie. Dwa razy wystąpiłem o unieważnienie zbrodniczej uchwały podjętej na podstawie komisji lekarskiej bez przewodniczącego i dwa razy próbowano mnie ponownie badać.
Właśnie przysłano decyzję pani prokurator, która ustaliła, że komisja lekarska zebrała się w pełnym składzie, ale nie dodała, że beze mnie! W czasie, gdy byłem wezwany kolega przewodniczący był na wczasach i beztrosko podpisał, że mnie badał w 2008 r. ale „bez zainteresowanego”. Pan Bóg dał mi poznać, co oznacza sprawiedliwość ziemska.
Teraz napuszczono na mnie komisarza do spraw operacyjnych, który wrócił do zaocznego rozpoznawania choroby psychicznej, a jest internistą...nawet podsunął takie pismo młodemu prezesowi. Ciekawe ile bierze za swój „etacik” z zadaniem kontynuowania napadu na mnie...
Kolega komisarz przysłał mi też list (nie pismo, bo nie było oznakowania), że w braku innych dowodów moja sprawa nie będzie rozpatrywana. Poczuł się prokuratorem, a nie zna prawa samorządowego. Nie daj Boże trafić na takiego w obozie karnym.
W samorządzie stworzono też Zespół ds. Monitorowania Naruszeń w Ochronie Zdrowia. Udało mi się skontaktować z jego przewodniczącym, który nie chciał rozmawiać poza Izbą Lekarską, ale tam nie dotrzesz do niego. W naszym m-ku chwalił się dobrą współpracą z Rzecznikiem Praw Lekarzy (przez dwa lata nawet nie odpisała na moją krzywdę), a Pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy „zbadała” mnie wcześniej w spółdzielni lekarskiej. Przepisała przy mnie za 170 zł. brednia specjalistek od psychuszki. Nawet nie zamieniła ze mną jednego zdania.
Na koniec zaznaczyłem, aby nie ukrywano mojej sprawy przed Panem Prezesem, bo dowie się wszystkiego z "Gazety warszawskiej" lub po interwencji u Jarosława Kaczyńskiego, bo poznałem działalność wrogów Polaków i naszej wiary, a także strukturę władzy "wciąż ludowej".
Krótko mówiąc; nadszedł czas na wybuch bomby (napada się na Kościoły i naszą wiarę). Pani Marta Lempart mówiła, że jest to wojna! To prawda, ale jest to wojna prawdziwa, bo o dusze kolegów opętanych przez władzę (zaprzedanych poganom).
Padłem na kwadrans drzemki przed Mszą św. na której siedziałem drętwy. Eucharystia ułożyła się pionowo, a później zwinęła w harmonijkę. Nie wiem, co oznacza ten znak, ale poznam go po owocach.
Na koniec wyjaśniałem sprawę odnowy ochrony komputera. Forsę wpłaciłem i muszę szukać dlaczego nie przysłano kodu aktywacyjnego...
APeeL