Szatan ma na każdego „coś innego”. Właśnie w TVN na „Dzień dobry” redaktor указал, że „trzeba robić to, co się lubi”. Szkoda, że nie powiedział o swoich grzeszkach. Ja pomyślałem o krzyku Lemparcicy, złodziejaszkach oraz o tych, którzy lubią bić się w bramie. 

   Wczoraj straciłem czystość, wstydziłem się spojrzeć w św. Oczy Pana Jezusa z Całunu, bo jeżeli ja tak czynię i to w Wielkim Poście...cóż żądać od innych? Każdy wie, że najbardziej boli przykrość sprawiona przez najbliższych.

     Pan Jezus w Ew, (Mt7, 7-12) powiedział: «Proście, a będzie wam dane (…) Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje (…)”. Poprosiłem o radę, bo teraz do spowiedzi przychodzi dużo wiernych. Zobacz, co się stanie:

- mimo pracy na „trzecią zmianę” (do 4.00) postanowiłem być na Mszy św. o 6.30, bo nie lubię porannej drogi krzyżowej

- zdałem się na obudzenie przez Anioła Stróża, który uczynił to łagodnie i na czas o 5.45 

- „mój” kapłan był sam w konfesjonale, a ja podziękowałem mu, że przybył wcześniej ze słowami, aby Bóg go pobłogosławił

- po uzyskaniu rozgrzeszenia padłem na kolana, a łzy zalały oczy...

    Zdziwiłem się Słowami Boga Ojca przekazanymi przez proroka Ezechiela (Ez 18,21-28), że sprawiedliwy skalany i naśladujący „wszystkie obrzydliwości, którym się oddaje występny, czy taki będzie żył?” Dodatkowo „żaden z wykonanych czynów sprawiedliwych nie będzie mu poczytany, ale umrze z powodu nieprawości”. Odwrotnie jest z występnym. Sam zobacz jak Bóg to układa...także dla innych sprawiedliwych. Ponadto patrzy, co taki uczyni w upadku?  

    Psalmista w Ps 130,1-8 dodał: „Gdy grzechy wspomnisz, któż się z nas ostoi? (…) Ale Ty udzielasz przebaczenia (…) dusza moja oczekuje Pana. Bardziej niż strażnicy poranka (…). Z głębokości wołam do Ciebie, Panie wysłuchaj głosu mego (…)”.

   Natomiast Pan Jezus przestrzegł uczniów, a dzisiaj nas (Mt 5,20-26), że nie wystarczy wypełniać Dekalogu, bo: „Każdy, kto się gniewa na swego brata”, złorzeczy mu i wyzywa od bezbożników podlega każe.

   Ja nie wiem jak mam pogodzić się z rodziną, która zagarnęła spadek i z kolegami z samorządu, którzy uznali mnie za głupiego, a władza za szpiega z opieką tych samych, którzy mnie śledzili...szczególnie podczas obecnej Rewolucji Ulicznic.

   Dobrze, że nie podeszli ze świecami pod blok (jak u posła z PiS-u) we wzorowej ochronie policji i tajniaków z rowerami...złośliwie dają znak o sobie mazgając każdej nocy drzwi mojego garażu, który jest obserwowany całodobowo!

    Wołam za nich wszystkich do Boga, aby otworzył ich serca, bo fikają żegnani sztucznymi wieńcami, które trudno jest zutylizować. Dobrze, że nie dają im kompanii honorowej WOT-u (terytorialsów). Majewski reklamuje telefony, Wojewódzki oranżadę „Helenę”, a Rewiński zaszył się na wsi zabitej deskami...stąd moje ironezje.

    Po Eucharystii, która przyjęła postać woalki pływającej w ustach zacząłem wołać: „Boże mój, będę wszędzie chwalił Twoją Dobroć...na rogach ulic, poddaszach z pajęczynami, w zalanych piwnicach domów oraz w slamsach i tam gdzie trwają grzeszne czyny”.

   Cały czas trwała bliskość Boga Ojca, a ja klęczałem w najwyższym uniżeniu ze łzami w zamkniętych oczach. Nasze ciało jest zbyt słabe do tak wielkich i nagłych przeżyć duchowych. 

   Dobrze uczyniłem w prowadzeniu przez Boga, bo wieczorem lało, a podczas nabożeństwa Drogi Krzyżowej „mój” kapłan prowadził nabożeństwo z uczniami, kościół był zapchany, trwało rozdrażnienie i poty, bo nie lubię takich zewnętrznych modlitw przerywanych padaniem na kolana...po zawołaniu. Pan Jezus wolałby kilkunastu wiernych, którzy poszliby za Nim podczas tej Bolesnej Męki. 

    Ponowna Eucharystia ułożyła się w laurkę, a siostra śpiewała po wszystkim pieśń o siedmiu zwrotkach z tekstem pisanym przez jakiegoś poetę na zamówienie. Zobacz jak trudno jest zadowolić kochającego Zbawiciela ponad swoje życie. Popłakałem się po napisaniu tego…

                                                                                                                        APeeL


 

Aktualnie przepisane...

08.05.1990(w) Pan doktór wierzący...

    Po przebudzeniu napłynęło określenie: „homo sovieticus” i nagle ujrzałem przepaść pomiędzy ziemskimi systemami zbrodniczymi, a Królestwem Bożym. My chcemy dobra ogółu i zbawienia ludzkości z powrotem do Ojczyzny Prawdziwej, a oni to samo, ale tylko dla „samych swoich”. Dlatego w tych systemach mordują nas... 

   Pacjenci przepuścili kobietę ubraną na czarno z mężem. Zmarła im matka, a teraz ojciec. Tak się złożyło, że ja mam ich pocieszyć, dać, co trzeba i pomóc. Powiedziałem: „bardzo rzadko zdarza się, aby Stwórca powołał do Siebie małżeństwo. Oni są teraz razem i radują się. Krzyczą do pani przeze mnie, aby nie płakać! Pani rozpacz ubliża Woli Bożej.

    Proszę modlić się za nich, a pan niech rzuci w ich intencji palenie. Śmierć oznacza przejście przez most. Przecież tutaj jesteśmy na zesłaniu z dołączonym do duszy ciałem. Większość kocha to życie, bo ateizm i satanizm wskazują, że tam nic nie ma"...

- Widzimy, że pan doktór jest wierzący...co mamy zrobić z grobem, bo prosili o pochowanie w rodzinnych (swoich)?

- Pan Jezus nie zajmuje się trupami. Mnie mogą pochować tam gdzie padnę z grobem przykrytym trawą i krzyżem brzozowym.

    Po wielogodzinnej pracy zesłabłem, a tu nagła wizyta domowa. Trafiłem do babci w białej czapeczce, co dało skojarzenie z „Sierotką Marysią i krasnoludkami”. W drewnianej chatce z dębową szafą i drewnianym łóżkiem oraz takim drewnianym zegarem była błoga cisza, a za oknem śpiewały ptaszki w takt tykającego zegara.

   Przed chwilką szedłem z pochyloną głową, słaniając się na nogach...nawet nie miałem siły mówić. A Pan zesłał tak wielkie pocieszenie. Przypomniała się moja dwukrotna prośba o pomoc do Matki Bożej.

- Ile płacimy, panie doktorze?

- Niech wszystkie pieniądze świata zapadną się pod ziemię!

   To nawet jest dziwne, ale brzydzę się nieprawnie zarobionymi pieniędzmi. Od wielu pacjentów nie przyjmowałem „podziękowań” w intencji łapowników czekających na Miłosierdzie Boże.

    Serce zalał Pokój Boży, który nie ma nic wspólnego z naszym pokojem, bo dotyczy duszy. Na działce w słoneczku czytałem „Hymny maryjne” Romana Brandstaettera z pytaniami do mnie: Czy słyszysz ciszę? Czy widzisz ciemność? Czy serce twoje może wypowiedzieć Jego Miłość, Cierpienie i Smutek?

   Z duszy wyrwał się krzyk: „Jezu, Jezu mój! Twój blask jest dla mnie nieogarniony, dla innych nieznany i niezbadany, a przez wielu wyśmiewany!"

                                                                                                                        APeeL


 

09.05.1990(ś) Dzień Zwycięstwa…

    Jeszcze niedawno ten dzień był świętem z przymusem jego obchodzenia. W krótkim czasie okupacji w głowach Polaków i to katolików namieszał kacapski fałsz. Prawie chce się płakać nad ich parą w gwizdek.

   Ja wiem, że chodzi o ćwiczenie „wybrańców” z trzymaniem ich w gotowości bojowej i wierności! Posłuchaj na YouTube FPŻ KOŁOBRZEG 81- ,,Dzień Zwycięstwa"…(to śpiew zjednanej Armii Radzieckiej i Wojskiem Polskim).

    Żona nie zgłosiła się na specjalny apel...potrącili jej dniówkę! Jak poprzednio trwał kabaret ziemski ze zwiększoną czujnością patriotów...wszelkiej maści!

    Komu masz być wierny z czekaniem z zapaloną lampą? Tylko i wyłącznie Panu Jezusowi! Modlitwa w panice, gdy wszyscy zawiodą, a nie zaczynająca każde dzieło? W drodze do pracy ominąłem „komitet powitalny” i do gabinetu poszedłem okrężną drogą. Jednak „przyjaciel” czekał już na stanowisku...jako pierwszy pacjent!

   Wprost chciałbym go zapytać: jaką chwałę uzyska za patrzenie, co czynią moje ręce i co mówię? Nasze myśli zna tylko Bóg Ojciec. Jaka czeka go chwała, przecież za to, co czyni już zapłacono.

- Niech mi pani wierzy, że Pan Jezus jest bliżej pani syna (alkoholik) niż mnie! Czeka na jego krzyk: „Jezu pomóż...odejmij mi nałóg”.

- Proszę przysłać z sanatorium kartkę z Wizerunkiem Matki Boskiej!

- Podczas rozmów ze św. Jehowy pytać o duszę, co jest z nami po śmierci, o Komunię Św. i Matkę Bożą.

- Proszę zawołać o pomoc, nie szydzić, sprawdzić, a dowie się Panie, że jest życie nadprzyrodzone...zaleciłem niewierzącej.

- Czy jest szatan?...do znawcy Biblii. Niech pan nie mówi, co mówię, tylko czy jest?

- Cóż wiemy o mózgu i słońcu?

- Matka Prawdziwa pomoże pani..wierzę w to!

    Przez dwie godziny trwała moc duchowa...nawet pomyślałem, że słabszy ode mnie jest prezydent Wojciech Jaruzelski, bo on opiera się na „mocy” ludzkiej. Nic nie wie o świecie nadprzyrodzonym, Bóg dla niego to abrakadabra, obcy są mu ludzie cierpiący, bliscy śmierci oraz upadający na duchu i wątpiący.

    Słoneczko chyli się ku zachodowi, a ja czytam wspomnienie pośmiertne (nie lubię, bo trudno coś napisać po śmierci człowieka). Właśnie zmarł ks. Stanisław Borecki (51 lat) proboszcz parafii w Mstowie k. Częstochowy. „Pozostały owoce Jego świętej służby (…) W dniu pogrzebu wierni tłumnie przyjęli Komunię Św., która była rozdzielana wokół kościoła”.

   „Jezu, Jezu, Jezu...jakież to piękne i jak wielkie”. Twarz zalaną łzami chwyciłem w dłonie, a serce ścisnął ból. Wielka tęsknota za Panem Jezusem zalała duszę. Nagle odbierałem jednocześnie odgłosy: śpiew ptaków, przejeżdżające samochody i walenie motyczki o ziemię. Zapisałem słowa, które płynęły przeze mnie.

    „Panie Jezu, Zbawicielu! Nikt nie dał oprócz Ciebie Chleba Życia! Nic nie oznacza złoto świata, wszelka władza i najlepszy wikt! Jezu! Ty nam tu dajesz Życie Prawdziwe. Władza z bogactwem oznacza śmierć!"

   Tylko dla tych chwil warto żyć, a było to 5 minut z Jezusem! Zrozum teraz siłę Apostołów, którzy z byli z Nim, wprost dotykali świadectw i byli świadkami Jego cudów oraz męczeństwa. Dodatkowo później zostali zalani działaniem Ducha Świętego!

                                                                                                                           APeeL


 

10.05.1990(c) O co prosić Pana Jezusa...

    Obudziłem się z myślą: „Zawsze dziękuj Bogu za dobro, nigdy nie patrz na zło”. W wielkiej słabości w moje dłonie włożyłem rękę żony, spojrzeliśmy na siebie, a ja zanuciłem: „Tyle jest serc”. Dalej patrzyliśmy na siebie i wszystko rozumieliśmy. Bóg nas połączył w ostatnich taktach dyskoteki, a teraz dał nam wiarę, dojrzałość i zrozumienie.

   Wstałem i przez chwilę wahałem się czy być wcześniej w pracy. Pozostaliśmy z sobą, a później w wielkiej radości szedłem do pracy. Dodatkowo serce zalewała obecność Boga Ojca: „Dobry jest Pan. Dobry jest Pan Jezus”.

- Piesek wyprowadził pana na spacer?

- Proszę uważać, bo koń też podsłuchuje!

- Ta pani ma pierwszeństwo, bo to moja sąsiadka!

- Stan pani zdrowia poprawia się, ale stęka pani tak samo!

- Za Mszę św. płacą, ale w życie wieczne nie wierzą!

- Proszę mi nie płacić, ale opuszczać na sprzedawanych produktach!

- Proszę postawić w moim imieniu łazikom piwo.

    Pacjent oponuje i w tym momencie przypomina mi się b. Albert...jak bardzo jestem mu bliski. Po moich argumentach pacjent przytakuje. Mówię mu „Pan Jezus jest blisko każdego dziecka, bliżej tego zaniedbanego, błądzącego, opuszczonego".

   W prawdziwym ośrodku dla łazików, pijaków tworzymy miejsca pracy, umywalnie, dajemy zarobki, ubieramy, odkarmiamy i nawracamy. Nawet kilku nawróconych to wielki sukces. Pan sobie wyobrazi pijaka, który jedzie do swojej matki w nowym garniturze, zawozi jej trochę pieniędzy, ma zaświadczenie, że pracuje. Na dodatek całuje matkę w rękę...

    W ten sposób prowadzimy wszystkich zbłąkanych ku Jezusowi.

- Pani syn był prawdziwym policjantem (został zamordowany): był chowany w dniu wyznaczonego ślubu, a pani wciska mi pieniądze!

- Szuka pani. Proszę zacząć od katechizmu, tam zaczyna się Prawda! Spokoju nie uzyska pani na ziemi i na tamtym świecie. Każdy myli się, gdy myśli inaczej, że po śmierci będzie miał spokój!

    To wszystko jest już dokładnie opisane. Cudów i znaków już nie będzie. Kto zna Jezusa...On już wszystko pokazał! Kto Go nie wybiera musi „umrzeć”. Pacjentka powiedziała, że widziała mnie w kościele...nawet ustąpiłem jej miejsce! Inna lekko pogłaskała mnie po włosach i po twarzy "widziałam, widziałem". Ludzie potrzebują mocy i znaku...tutaj ujrzenia lekarza w kościele!

   Teraz Pan dał chwilkę odpocznienia. Słoneczko, ptaszki, działka. Spojrzałem na krzew winny i zobaczyłem, że stary pęd umiera, a z niego wybija nowy, który daje owoc (grono). 

   Czytam Jana Bosko, ale na początku nie rzucaj się na dzieła mistyków, bo nie przebrniesz. To przypomina profesora i studenta.

    Powołanie ziemskie to aleja wysłana różami i cierniami. Nigdy nie wolno upadać na duchu. Nie szukaj tego co twoje, ale Jezusa Chrystusa. Nie goń za łatwym życiem z wygodami, jesteś cząstką Jezusa Chrystusa - musisz pracować ofiarnie dla innych, być dla nich. Staraj się zawsze mieć silną i dobrą wolę. Nauka Niebios nie może być mieszana ze sprawami ziemskimi.

    Nagle refleksja: o co prosić Pana...w czasie modlitwy, gdy dzwonią dzwony? „Panie! O co Cię prosić, gdy słońce jest nisko, pszczoła kończy zbiór, a ptaki wołają na kolację? O co prosić Jezu?"

    Zrezygnowałem z kupienia wódki, ale wypiłem wino żony i zasnąłem podczas filmu: „Spisek na życie papieża”. Takie są początki boju duchowego...o własną duszę!

                                                                                                                                  APeeL