Bóg Ojciec wszystko urządził dla nas, ale woleliśmy wolność i poszliśmy za upadłym Archaniołem. Tak trafiliśmy na „nieludzką ziemię” po ujrzeniu, że mamy ciała fizyczne. Jest to pokazane na naszych dzieciach oraz w przypowieści o synu marnotrawnym: masz tutaj wszystko i idź na swoje. Tutaj jednak nic nie zadowoli naszej duszy, a potwierdzam to po 30 latach, gdy to przepisuję.
Na dyżurze w pogotowiu trafiłem do rodzącej zakwalifikowanej do cięcia cesarskiego. Poród to początek naszego zesłania, ale nikt nie chciał nas przyjąć (krążyliśmy 4 godziny). W końcu jechaliśmy w asyście policji, bo trudno było trafić do szpitala na peryferiach. Ładny byłby odcinek takiego serialu...
Czy rodzący się będzie wiedział o tym, że nie chciano go przyjąć na ten świat?
- Nie modliła się pani?...pytam rodzącą.
- Codziennie odmawiałam różaniec!
Wracamy, położyłem się na noszach...co Pan chce mi przez to pokazać? Nagle pojawił się obraz krzyża na otwartej przestrzeni i klęczące przed nim - ubrane na czarno - kobiety (wdowy). Znalazłem się z deportowanymi w nieludzkich warunkach, całymi rodzinami, z dziećmi...w bydlęcych wagonach, w zimnie i bez nadziei, wywożonych w niewiadome miejsce: "Jezu, Jezu!”
To było tak niedawno, a jak jest odległe dla większości ludzi. W tym czasie ujrzałem moje komfortowe życie. Odsunąłem myśl o uchylaniu się od pracy (bunt przeciwko niewolnictwu). Wstałem cichy, mały, pełen zapału do pracy dla Pana Jezusa. Nic się nie odzywam do drugiego dyżurnego, który lubi „dyskutować”...
Teraz przez chwilkę rozmawiamy z niewierzącym sąsiadem, który przekazał, że śmiertelnie zachorował nasz znajomy. Nic nie mówię, bo byłem u niego pogotowiem (bóle okolicy nerek z krwiomoczem i OB 70)…
Z córką czekaliśmy na żonę (zamknięte mieszkanie), a ja mówię niby od siebie: „Panie Jezu daj mi Twoją cichość, pokorę i delikatność...pozwól mi być małym”. Niewierząca córka spojrzała i uśmiechnęła się…
APeeL