Przyśniła się zmarła siostra mojej babci, która mieszkała w naszym podwórku...nigdy nie przypomniałbym sobie jej postaci! Pod kościołem łzy zalały oczy z powodu radości Bożej i dobroci Ojca Najświętszego, a z serca wyrwało się trzykrotne zawołanie: „Niech będzie chwała i cześć i dziękczynienie, chwała i cześć Jezusowi”.

   Właśnie trafiłem na pieśń: "Kochajmy Pana, bo Serce jego kocha i pragnie serca naszego". Tak się stało, że znalazłem się pod stacją Drogi Krzyżowej: zdejmowanie Pana Jezusa z krzyża. To oznacza, że daję ulgę Panu Jezusowi. Ponownie z płaczem zawołałem: "Ojcze! Tato! Dziękuję, dziękuję, dziękuję za pomoc córce w podjęciu leczenia nałogu".  

  W tym podziękowaniu Bogu Ojcu przekazałem Eucharystię oraz ten dzień mojego życia. Jakże piękne są dzisiaj czytanie.

Św. Paweł mówił (Ef 4,1-6): "Zachęcam was (…) abyście postępowali w sposób godny powołania (…) z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. (…) Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich".

Psalmista wołał (Ps 24,1-6): "Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy. (...)  Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu?"

Natomiast Pan Jezus zawołał (Mt 11,25): Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom. A w (Łk 12,54-59) dodał to, co wiem, że nie potrafimy czytać znaków nieba! Tak, bo jest to wielka łaska! Serce zalało poczucie dobroci Boga Ojca, a wzrok zatrzymała figurka Matki Bożej Niepokalanej.

  Płynie praca w przychodni, a z radia Maryja słucham świadectw wiary, w tym macierzyńskiego oddania życia. Natomiast z kasety Jan Paweł II będzie mówił o ojcu pochylającym się nad dzieciątkiem. Tak jest też z Ojcem Najświętszym. Z wdzięczności zapaliłem lampkę pod krzyżem...

    O 15:00 popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego za wdzięcznych z powodu otrzymanych łask. To także za mnie, a ja jestem tego świadomy. Podczas odmawiania modlitwy w wielkim uniesieniu i bólu sprzątaczka wezwie mnie do zaciętych drzwi gabinetu. Tak powstało zamieszanie ze zniszczeniem drzwi. Nie lubi szatan Matki Bożej, moich modlitw i świadectw wiary.

    Moja modlitwa trwała do 18:00, a była cisza i spokój. Pan jest dobry, dzisiaj poszczę i bardzo smakował kawałek chleba.

   Wieczorem Pan powie do mnie z „Prawdziwego Życia w Bogu” (T. 2, str. 125), że zbliżył się do mnie, a byłem duszą nieszczęsną! Przemienił mnie w wiernego sługę. Wstałem się uczniem i idę ku świętości. To prawda, bo największą łaską Boga jest pragnienie świętości!

    Na wyjeździe karetką ból zalał serce i popłynie ponowna koronka do Miłosierdzia Bożego oraz różaniec Pana Jezusa w intencji mojej rodziny i zmarłych. Przypomniała się siostra babci ze snu oraz żyjący i zmarli. W drodze powrotnej wołałem za rodzinę i także za zmarłych z rodziny żony. Cały czas dziękowałem Bogu Ojcu i powtarzałem to w środku nocy. Poprosiłem też Matkę Najświętszą, aby podziękowała Bogu Ojcu za wszystko!

   Rano popłakałem się z powodu poczucia siły Światła Boga Ojca i pragnienia zostania świętym! Napłynął obraz krzyża, którym się opiekuję. „Jezu! Nie ma cię tutaj...Jezu, kiedy mnie zabierzesz? Czy zostanę świętym?” Nastała cisza i skupienie oraz ból spowodowany rozłąkę ze zbawicielem...

                                                                                                                                 APeeL