Z radością pojechałem do kościoła, bo wczoraj otrzymałem oczyszczenie...o 7.00 trafiłem na pusty kościół z czterema spowiednikami. Zobacz jak ludzie w Wielkim Poście marnują otrzymaną łaskę od Boga Ojca.

    W oczekiwaniu na nabożeństwo odmówiłem pokutę (koronkę do Miłosierdzia Bożego). Od Ołtarza św. popłynie zawołanie kapłana, abyśmy byli ludźmi modlitwy W ciszy mamy przypomnieć sobie grzechy i prosić o uwolnienie od win.

   Padnie też wskazanie na Mszę św. będącą połączeniem modlitwy z uwielbieniem Boga Ojca. Ja dodam, że na Mszy św. Pan Jezus dalej ofiarowuje siebie za nas, a zarazem daje nam Chleb Życia (Eucharystię), która jest Jego Ciałem Duchowym. To Cud Ostatni i żadnego innego już nie będzie.

    W tym czasie mój wzrok zatrzymała Stacja: Pan Jezus zdejmowany z krzyża, co oznacza, że moim postępowaniem daję ulgę Panu Jezusowi.

   Psalmista wołał (Ps 46), że: "Pan Bóg Zastępów jest dla nas obroną (…) ucieczką i mocą (…) najpewniejszą pomocą w trudnościach. Przeto nie będziemy się bali, choćby zatrzęsła się ziemia i góry zapadały w otchłanie morza".

   Dzisiaj Pan Jezus udał się do Jerozolimy (J 5,1-3a.5-16), gdzie znajduje się sadzawka Betesda (po hebrajsku). W niej podczas poruszenia wody chorzy doznają uzdrowień. Tam trafił na biedaka, który od trzydziestu ośmiu lat "cierpiał na swoją chorobę”.

Pan Jezus zapytał go:

- Czy chcesz stać się zdrowym?

- Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody...odpowiedział chory.

- Wstań, weź swoje łoże i chodź! Rzekł do niego Jezus, a on  natychmiast wyzdrowiał...

    Po Eucharystii, która - przewijała się i ułożyła w laurkę - duszę i serce zalał pokój i słodycz oraz milczenie z pragnieniem modlitwy. Pozostałem sam w świątyni odmawiając moją Drogę Krzyżową (dziesięć stacji z odpowiednimi zawołaniami) w intencji wczorajszej: za sławiących Boga za ocalenie...

    Właśnie Naczelna Izba Lekarska przysłała odpowiedź na moją prośbę o unieważnienie zbrodniczej uchwały Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie z 28 sierpnia 2008 r. (675/R-V/08/poufne) podjętej na podstawie „badania” mnie przez komisję lekarską bez przewodniczącego!

    Jeżeli nie można jej unieważnić poprosiłem o zabranie mi pr. wyk. zaw. lekarza, ponieważ nie chcę być członkiem struktury przestępczej. Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej prof. dr hab. med Andrzej Matyja podpisał podsunięte mu brednie przez komisarzy izbowych.

   Tak precedensowa sprawa, a prezio struktury przestępczej nie zaprosił mnie na spotkanie i nie widząc nigdy – w swoim gronku (Prezydium) – stwierdził na piśmie, że jestem chory psychicznie.

    Zdrowy jest kolega, który powalił krzyż, a ja za jego obronę nie mam prawa wykonywania zawodu lekarza. Wejdź:  https://radiomaryja.pl/informacje/sad-okregowy-w-gdansku-trojanowscy-zniewazeni/ Przeczytaj zapisy: 03.03.2021(ś) ZA OFIARY NAPADU PRZEZ PAŃSTWO oraz 04.03.2021(c) ZA ZAPARTYCH W NIEWIERZE…

    Mogę się odwołać do Sądu Administracyjnego, ale muszę wpłacić 200 zł. Pan Profesor wykazał się obrońcą dr. G (świadomie zostawił wacik w sercu chorego) oraz marszałka Senatu RP Tomasza Grodzkiego od „zabójczych kopert”.

    Stanął zarazem po stronie w/w antykrzyżowca z hiperłącza. Tak jest, gdy uwierzysz w swoją wielkość po zaprzedaniu się poganom. Przy tym mentorzy aż chce się płakać. Oto jego słowa z aktualnej „Gazety lekarskiej” (3/2001): „Lekarz to misja, powołanie, kodeks etyki, przysięga Hipokratesa”.

  Pan Profesor jest aparatczykiem samorządowym z równoczesnym prowadzeniem interesu prywatnego...pachnie to czerwoną zarazą. Zobacz jak działał od lat, a nie podoba mu się obecna władza (Wikipedia). Powinien zrezygnować ze stanowiska z powodu wieku (67 lat) oraz szkodzenia sobie i innym.

    Panu Prezesowi w podpisie pomógł sekretarz (na wieczne czasy) Marek Jodłowski, który wiedział o napadzie na mnie...także przez komisję niezależną powołaną przez prezia Konstantego Radziwiłła (złożoną z trzech funkcjonariuszy NRL...w tym prezesa Kujawsko - Pomorskiej OIL). 

   Wówczas (23 stycznia 2009 r.) "badał" mnie jego zastępca Mariusz Janikowski jako specjalista z teologii i psychiatra amator. Ci, którzy czuwają nad prawem nie mają żadnego honoru, a reprezentują zawód zaufania publicznego. 

   Po wyjściu na spacer modlitewny wołałem przez 1.5 godziny za tych, którym nikt nie chce pomóc. Pan wobec mojej krzywdy pokazał mi zniszczoną Syrię z pozostawionymi na pastwę losu...na całym świecie. Tak też było z Synem Bożym podczas demonicznych ataków agentury świątynnej.

                                                                                                                        ApeeL

 

Aktualnie przepisane...

07.06.1990(c) Ostatnie namaszczenie...

    W bardzo dobrym nastroju rozpoczynam pracę...żartując z pielęgniarkami. Nie powiedziały, że jednej z nich zmarła matka! Teraz rozmawiam z nią o „życiu po życiu”, naszym dalszym istnieniu i wieczności. W związku ze śmiercią stałą się całkowicie inną osobą!

    Nagle nastał czas wielkiego uniesienia duchowego, ponieważ do jednej z pacjentek przybył kapłan z Sakramentem Namaszczenia Chorych, a to wiąże się z przybyciem Pana Jezusa Eucharystycznego. Wszystko działo się przez ścianę z gabinetem lekarskim (w izolatce).

   Dochodziła modlitwa kapłana oraz osób towarzyszących: „Jezu mój, Jezu...Boże mój, każdego dnia otrzymuję bezmiar przeżyć”. Popłakałem się, bo dalej wołano do Ducha Św. Przepisywałem to wczoraj (15.03.2021), a dopiero dzisiaj ujrzałem, że mój stan duchowy sprawiła wówczas obecność Duchowego Ciała Pana Jezusa.

    Dla personelu nie było to żadne wydarzenie, ponieważ stykają się z tym bardzo często. W szpitalach jest kapelan, często są kaplice, a ten oddział to izba lekarska przypięta do przychodni i pogotowia (niezgodnie z przepisami, bo nie ma lekarzy dyżurnych). Pomyślałem o wielkiej misji kapłana, który przybywa do ciężko chorych i umierających. Wielu chorych boi się tego sakramentu, który łączą ze śmiercią.

     Ja znalazłem się w stanie ekstazy w środku zamieszania, a na dodatek przywieziono pacjentkę z częstoskurczem napadowym (serce bije 170-180/minutę). Powinna trafić na oddział intensywnej opieki medycznej lub na kardiologię, ale nieodpowiedzialnemu dyżurantowi nie chciało się jechać. Na pewno odesłałbym ją, ale dzięki Matce Bożej, którą prosiłem o pomoc...napad ustąpił!

   Opisuję tę sytuację jako przykład cierpienia duchowego wezwanego lub wybranego przez Boga. Dlatego tacy uciekali do różnych eremów, a także na pustynię (ojcowie pustyni).

    Cisza nastąpiła dopiero o 16.00! „Pan jest dobry. Pan jest dobry. Jezu, mój Jezu”. W tęsknej rozłące poczułem, że moje ciało jest oddzielone od duszy. Teraz w karetce czytam „Kazanie Syna Gromu” Romana Brandstaettera, gdzie są słowa, że „codziennie należy zmierzać do Boga inna drogą”.

„Módl się do Niego, mój synu

Chociaż zanim Go poprosisz,

On już pierwej wie, czego potrzebujesz”...

   „Jezu mój! Ty, co osłaniasz najsłabszych dlaczego mnie wybrałeś i obdarowałeś słodyczą? Cóż znaczę w Twoich planach?”...

    Nagle ujrzałem nędzę darów ziemi, bo żaden z nich nie zadowoli naszej duszy, która pragnie powrotu do Boga. Nie wiem jak można żyć „normalnie”. Gdzie tacy otrzymują wytchnienie.

    W smutku rozłąki napisałem:

„Jezu mój! Drogi Jezu!

w szeleście liści śpiewasz, w trzepocie skrzydeł i w szumie wiatru

każdy ptaszek Ciebie chwali i każda mrówka…

Serce, które o Tobie nie wie - jest słodyczy pozbawione”.

    Cóż może być większego od kontaktu z Jezusem. To Jego Ciało Pana sprawia przedsmak tego, co czeka na nas w Królestwie Bożym. Ja muszę dawać tego świadectwo!

    Wszyscy śpią, a ja w ciszy czytam: "Moją pieśń na dzień dzisiejszy” („małej Teresy” 1 VI 1894), gdzie w serce wpadną jej słowa o życiu daną chwilą („Kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko”) i dniem dzisiejszym („Dziś strzeż mnie, dziś broń mnie, dziś tylko, o Panie, jedynie”). „Gdy myślę o jutrze przejmuje mnie trwoga. Tak smutno na łez tej dolinie”.

                                                                                                                               ApeeL

 

08.06.1990(pt)  Nie da się pogodzić...

    5.00...świta, już śpiewają ptaszki. Napłynął obraz mojego gabinetu lekarskiego z Glinianym Jezusem, a wewnątrz „zadrżałem”, ponieważ nie da się pogodzić Jezusa z brakiem bezinteresowności w pracy. Nic nie da rozważanie o oddawaniu darów biednym lub na jakichś cel…

    Dzisiaj jest luźniejszy dzień...nie ma pośpiechu. Odchodzą cztery praktykantki i dla „sondażu” pytam ich o zdanie na temat przerywania ciąży. Trwa właśnie dyskusja, a one są chrześcijankami. Każda odpowiada, że jest za zabijaniem.

   Powiedziałem im, że nie ma „tak, ale”, nikt nie ma prawa decydować o życiu innego. Raz zabijesz i już nigdy nie uzyskasz spokoju sumienia...do końca życia. Ponadto utrata niewinności zamyka niebo...mnie nie będzie, ale to samo powtórzysz swojej córeczce!

- Mój chrzestny jest Jehową...mówi pielęgniarka.

- Proszę napisać list i wskazać mu na satanizm tej sekty: nie mamy duszy, Pan Jezus był człowiekiem, nie ma Ducha Św. z brakiem kultu Matki Bożej z modlitwami za zmarłych, niepotrzebna jest Komunia św.! Podarowałem jej przeżycia z duszami czyśćcowymi siostry Menendez. Ciężki dzień zaczął się później, ale nie opuszczał mnie humor.

    Starsza pani, po odchudzaniu nie wie co robić. Mądrość Boża przewidziała grubych i chudych, krzywych, garbatych, prostych jak świeca, pięknych i brzydkich, panny lekkich obyczajów, takie których nikt nie chce i takie z którymi każdy chce…

    Kobieta otworzyła usta, śmiała się i była przekonana w pełni, że to prawda.

- Tyle lat przeżyła pani i nie widzi pani tego?

- Widzę to, wszystko widzę...to całkowita prawda!

    Nie lubię cewnikować, ale właśnie trafił się dziadek w wieku 90 lat. Trochę krępująca sytuacja dla mnie, bo dziadek ma duże jądra, a tu młoda pielęgniarka, która mi pomaga.

- Teraz nie wyleci?..pyta

- Proszę ciągnąć z całej siły...żartuję i obaj uśmiechamy się (poprzedni założony przez lekarza w domu wypadł tuż po jego wyjeździe).

    Ostatnia pacjentka była bardzo brzydka, niedorozwinięta z pulchnymi małymi nóżkami. Ona i jej opiekunka są w żałobie. Płynęła od nich jakaś niepojęta, kojąca energia. Tak chciałbym z nimi być...dla tej energii, dla ich czarnych ubiorów. Kto jest oprócz nich w tym gabinecie?

    Przewijała się gehenna ludzka: dziecko wpadło do wrzątku, ból zęba, upadł na schody i złamał żebra, kolka nerkowa, duszność astmatyczna i to w miejscu, gdzie facet spadł z traktora i zginął. Znowu jestem w biednej rodzinie. Kobieta „na oko” pobita, ale podaje coś innego. Jakże ludzie są dręczeni...

                                                                                                                                  ApeeL

 

22.05.1990(w) Świadectwo o Jezusie...

    W śnie byłem na zakazanej wystawie, gdzie na stołach ustawionych w prostokąt były zakazane plakaty z obrazami Męki Pańskiej. W moim odczuciu organizatorzy ryzykowali życiem...za to, co robią. To bardzo piękny sen.

   Po chwili „rozmawiałem" błyskawicznie z kierownikiem, bo była to wymiana myśli! Zapamiętałem moje słowa: Każdy powołany musi świadczyć o Jezusie, niezależnie od stanu...

    W przychodni trafiłem na ciężki dzień, podenerwowanie...już kończę, a tu jeszcze wizyta. Prawie odmawiam, ale wiem, że nie mogę tak czynić.

- Przez całe życie nosił pan chorągiew, a teraz nie wierzy pan w nasze dalsze istnienie? Babcia, prosta kobieta potwierdza wszystko, co mówię! 

- Czy pan miał być księdzem?

- Każdy wierzący ma obowiązek świadczyć o Jezusie! Nawet Apostołowie nie pojmowali nauki Jezusa, dopiero Duch Św. sprawił, że wszystko stało się dla nich jasne.

- W pani wieku nie wolno żartować z Piekła („chłopy mówią, że jest tam ciepło”), ponieważ dla ludzi wahających się jest pani autorytetem i nie może pani mówić: „coś tam pewnie jest”? Ma pani mówić pewnie, że jest Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty...jest też Matka Boża.

   Przypomniała się sytuacja na Białorusi, gdzie wielkie miasto Mińsk nie miało swojego kościoła katolickiego, który zamieniono na kino! Modlono się i kościół zwrócono! Także piękne słowa kapłana z kościoła Ewangelicko-Reformowanego, że zadaniem kościoła i powołanych jest głoszenie nauki o Jezusie.

    Wystarczy, że słuchający otworzy się, a reszty dokona Duch Św! Taką wiarę po oślepieniu otrzymał Paweł, tacy są wzywaniu także dzisiaj! Przecież Pan Jezus powiedział: „musisz zaprzeć się samego siebie, wziąć swój krzyż i iść za Mną, kto kocha to życie - ten je utraci, a kto utraci życie dla Mnie - ten będzie żył”.

   W kraju trwa klęska, bo 19/20 maja zaskoczyły nas mrozy! Prawda wolno toruje sobie drogę, przeważają ziemskie oszustwa w telewizji. Dzisiaj, gdy to przepisuję (14.03.2021) też jest kataklizm (pandemia)..

   Wiele cierpień przysparza mi dar widzenia prawdy i fałszu, dobra i zła, z łatwością odkrywam manipulacje, które tworzą ludzie podobni do mnie.  Obłudę i fałsz widzę bez okularów! To wielkie cierpienie.

"Mała " Tereska pisze:

- trzeba współczuć duchowym słabościom ludzi...to wielka prawda

- im mniej potrzebujesz, tym więcej będziesz otrzymywał

- ucztę rób dla tych, którzy się nie odwzajemnią (biednych, chorych, chromych).

    Padłem na kolana, zasłoniłem oczy i ujrzałem siebie na uczcie dla takich biedaków (b. Albert): „Jezu, Jezu, Jezu”...jak bardzo widzę siebie w tej roli.

    Ziemscy wysłannicy szatana dbają o kontrolę takich ludzi. Przecież ks. Jerzego Popiełuszkę, Martina Lutera Kinga oraz Mandelę zawsze otaczano specjalną „troską”. "Mnie prześladowali i was będą prześladować".

                                                                                                                            ApeeL

 

28.05.1990(p) Wolne...

   W śnie widziałem górski strumień z przezroczystą wodą oraz kamieniste dno z pływającymi rybkami.

- „Dziecko ma duszność”... pielęgniarka obudziła mnie do ambulatorium.

    „Panie Jezu, pomóż mi w tym tygodniu, abym rozpoczął go dobrze”. Zły nie rezygnuje i natychmiast podsunął mi mi galerię kolegów - lekarzy:

Przyjaciel" - wierny do końca, nieprzejednany dla wrogów, zdolny do wszystkie

Lis” - przebiegły, nienawistny, szybki, gotowy w każdej chwili do każdego zadania

Gazer” - bezwiedny, zniewolony, dobry w sercu, ale..

Doktryner” - całkowicie uzależniony, kochający stołek, uważa, że coś zależy od niego, świadomy, ale rozpowiada głupoty w które wierzą ludzie…

- Nie oceniaj, tylko módl się za nich!

    Przeprosiłem Pana Jezusa i w przychodni wziąłem wolny dzień. Wróciłem do „małej Tereski”, która opisuje napady pokus oraz „ciemności” powodowanych przez szatana, ale bez faktów. To, co miałem w czasie Mszy św. (26 maja).

    To są ogromne udręki. Ja najbardziej boję się odpływającego z serca pokoju, a bez Pokoju Serca nie mam poczucia, że jestem synem Bożym. Wówczas nie czujesz obecności Pana Jezusa...to jest coś gorszego niż obojętność. Odwrotność tego to: poczucie obecności Pana Jezusa, zalewanie serca pokojem i słodyczą z brakiem lęku przed śmiercią.  

     Pan Jezus dzisiaj dał mi wolne: ogród, słońce, wiatr, samotność i możliwość czytania Słowa Bożego. To też jest wielka laska, bo wielu jest niedowidzących i niewidomych, a w niektórych krajach karzą za posiadanie Biblii.

    Mała Tereska w środku serca chciała być kapłanem i z wielkim żarem pisała o momencie Konsekracji. Odczucia zawołanych i powołanych są porównywalne. Wówczas pragniesz zbawiania (ewangelizacji), co przekazał Zbawiciel w słowie na krzyżu: „Pragnę”.

   Każdy może zostać Apostołem jak Paweł, a ja czuję to samo jako lekarz. Także pragnę nauczać, walczyć ze złem uczyć się i wszystko przekazywać innym. Pisze ona wprost ode mnie: „O Jezu, moja miłości, moje życie. Jakże połączyć te sprzeczności? Jezu mój, jak Ty mnie prowadzisz!”...

                                                                                                                           APeeL

 

29.05.1990(w) Równowaga wewnętrzna...

    Ponownie czytam „małą Tereskę”, która szuka swojej małej drogi do Nieba: „stań się maleńkim, a Jezus weźmie cię na ręce! Twoja wielkość leży w duszy. W Niebie masz zapisane imię...to twój biały kamyk. Ewangelię musisz głosić własnym przykładem”.

   Podobnie jak ja zauważa, że bardzo rzadko zdarzają się ludzie, którzy nie oceniają Boga swoim krótkowzrocznym rozumem. Ja dodam, że rzadko doceniający Mądrość Boga we wszystkim! Wiara jest źródłem „jedynej radości czystej i prawdziwej” można ją utracić przez nadużywanie łask!

   Jak mało ludzi wierzy w istnienie Królestwa Bożego! Żyjemy w krainie ciemności, mgieł i dymu - mimo to nie chcemy wierzyć, że jest Świat Prawdziwy! Bóg wszystko może, zna nasze wygnanie i nie ma takiej krainy?

   Nawet mądrość starców (zresztą przesadzona) poddaje w wątpliwość istnienie Raju, bo „jeszcze nikt tam nie był”! Przecież elementy Nieba pokazywane są na ziemi (cudowne regiony wypełnione przepiękną wonią, wspaniałymi widokami i śpiewem ptaków)!

    Z wielką radością wychodzę do garażu i pierwszy raz nic nie mówię, a moim sercem obejmuję spotykanych ludzi! W drodze, podczas jazdy samochodem zawołałem: „Panie Jezu pociesz wszystkich biednych, słabych, chorych i udręczonych. Proszę Jezu, pociesz ich i skieruj do odpowiednich ludzi chętnych do pomocy”.

    Właśnie jest u mnie taki człowiek...ciężko chory, który z powodu kłopotów dwa razy próbował popełnić samobójstwo. Nie może przekazać gospodarstwa, ponieważ przejmujący zięć jest pijakiem i nie ma pieniędzy na opłacenie kosztów. Całe życie ciężko pracował, na jego oczach ziemia marnieje, a on jest bez środków do życia. Napisałem w jego imieniu błagalny list do urzędu z prośbą o pomoc (poważne potraktowanie).

   Niektórym starszym ludziom brak jest światła. Oto sprawna 67-latka twierdzi, że - na całym świecie – nie ma gorzej od niej poszkodowanej! Wskazałem jej na grzeszność, a w oczach widziałem, że przyznaje mi rację. Na dodatek nie chciałem pieniędzy: „proszę kupić krówki dla biednych”.

    „Przepraszam Cię Jezu, przepraszam...tak było dobrze w równowadze wewnętrznej. Na koniec trafiła się psychopatka...napada jak zwykle, ale nie wdaję się w dyskusję. Przytakiwałem i wręczyłem jej miód od poprzedniej chorej, która na to nie pozwoliła! 

    Modlitwa wieczorna w TV Kalwaria Zebrzydowska...z dróżkami. Młody człowiek niesie krzyż z Jezusem na kolanach! 

    Zapaliłem świeczkę, zamknąłem oczy i z całego serca krzyczałem: „Panie Jezu Chryste, Ty znasz moje słabości i niedoskonałości! Proszę Cię o pomoc:

- pragnę milczenia

- nie chcę dyskutować i rozmyślać

- nie chcę wdawać się w kłótliwe sprzeczki

- pragnę widzieć w każdym dobre strony.

    Dlatego w nieprzyjacielu trzeba ujrzeć cnoty i dobro. Nigdy nie usprawiedliwiaj się, ale pozwalaj oskarżać się w milczeniu...to da ci pokój duszy. Trzeba wciąż dziękować Bogu za Jego dzieło stworzenia. Pozostaw każdą osobę przy jej zdaniu, nie odpowiadaj na zaczepki, w każdym momencie, gdy ta osoba przyjdzie ci do głowy...trzeba wówczas modlić się za nią. Jak nieprzemijające są to rady!

    W eterze wzywa mnie brat (alkohol i poker). Tak się stało, nie wróciłem na noc do domu. W czasie gry trzy razy "spojrzał" mały obrazek św. Teresy trzymającej krzyż…

                                                                                                                     APeeL