W śnie martwiłem się o zdanie egzaminu na studia, bo wówczas będę musiał pracować u ojca w stolarni, a jest chytry i traktowałby mnie jako pomagającego syna (bez ubezpieczenia). Po przebudzeniu stwierdziłem, że jestem lekarzem i dzisiaj czeka mnie „tylko załatwianie chorych”. Z ulgą podziękowałem Panu Jezusowi.

  W drodze do pracy spotkały mnie naloty „patriotów”, bo dalej trwa u nas „mentalność ruska” (zadaniem każdego jest łapanie szpiegów), a dzisiaj jest posiedzenie Sejmu RP. Co ja mam do tego: żyję tylko ciężką pracą i wiarą. Podejrzany jest fakt „chodzenia do kościoła” czyli udawania, bo wiara to „opium dla ludu”.

    Przypomniała się piękna modlitwa Jana Pawła II za rodzinę: „Ojcze, który jesteś Miłością i Życiem spraw, aby każda ludzka rodzina na ziemi przez Twego Syna, Jezusa Chrystusa narodzonego z Niewiasty i przez Ducha Św. stała się prawdziwym przybytkiem życia i miłości dla coraz to nowych pokoleń”.

    Nagle otworzyłem na stronie o Komunii św. przyjmowanej duchowo: „przyjdź...wejdź do mnie Jezu, bądź ze mną i we mnie”. Wielka moc zalała serce i pracę zacząłem z wielką radością. To sytuacja zawsze niebezpieczna, bo przywołuje demona, która pragnie tylko szkodzić. Podczas nagłego wyjazdu dalej czytałem święte słowa o Panu Jezusie, a w duszy pojawiła się tęsknota, której nic nie może ukoić.

    Na ten czas zmarł pacjent niewierzący, który daje znaki, a nawet protestuje (wg jego córki). Ja wiem, że są to fakty, bo posiadamy duszę. W momencie przenoszenia zwłok na cmentarz, gdzie nie chciał leżeć z regału spadł wielki dywan oraz z wielkim hukiem przewrócił się rower. Czy wierzysz czy nie masz duszę! Na koniec pracy pojawił się pacjent z litrem wódki!

    Trwa upał i parny dzień, dobrze, że na działce mam ławkę w cieniu. Pomyślałem, że na starość przydałaby się pustelnia...siedzisz tam, czytasz księgi, medytujesz z Duchem Św. i przyjmujesz ludzi światowych, którzy szukają Prawdy (porad).

    Nagle zerwała się wielka burza z piorunami. Przy okazji stwierdziłem, że nie boję się śmierci, ale to nie jest igranie z ogniem, bo tak nie wolno. Wielu naraża swoje życie dla sławy lub nagrody. Burza z piorunami powtórzyła się w nocy, syn zerwał się ze snu i przestraszony przebiegł do mnie, a ja wygoniłem.

- W dzień nie boisz się Boga...burza może zabić ciało, ale ne jest groźna dla duszy.

Dzisiaj jest dzień wianków...dziewczyny w pracy plotą je z ziół do poświęcenia.

- To jest ładna tradycja, ale nie ma nic wspólnego z nasza wiarą…

                                                                                                                          APeeL