Po udrękach wczorajszego dnia czułem, że w nocy nie będę budzony. Tak się stało: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Przeżegnałem się, a przez mnie popłynęło wołanie:

„Panie Boże Wszechmogący.

Królu Nieba i ziemi, któremu współbrzmi milion aniołów”...

    Szybki obchód na oddziale i „młyn” w przychodni. Nagle około g. 9.30 napadła mnie wielka słodycz duchowa z pragnieniem objęcia wszystkich moich pacjentów (czekających, kłócących się i zdenerwowanych). Tego nie mogę wyrazić...to na pewno było działanie Ducha Św.

   Ta chęć zamieniła się w pragnienie niesienia pomocy, ulżenia każdemu i przez sekundę miałem pokazany dar bycia lekarzem! Coś jak zdanie: „nadejdzie czas i wówczas zapragniesz leczyć, ale to będziesz miał odebrane.” To były słowa prorocze, bo tak się stanie w 2008 r.

    Właśnie czytałem list pielęgniarki, która nie może pracować w swoim zawodzie. Ja pięknie pisała o tej posłudze! Tak czuję podobnie, ale w pełni zrozumiem tę łaskę po zawieszeniu mi pwzl za obronę wiary i krzyża.

   Poczułem obecność Pana Jezusa i pojawiło się pytanie: jakie dzisiaj otrzymam pouczenie? Niby przypadkowo włączyłem program TVP 2 i znalazłem się w kaplica przy Sanktuarium Matki Boże Fatimskiej! Popłyną słowa modlitwy:

„Święty Boże, Święty Mocny, Święty, a nieśmiertelny zmiłuj się nad na nami"!

„Ty, Panie Boże nie zapomniałeś o nas zdeptanych, byłeś z nami, nie zapomniałeś, wtedy byłeś w każdym kawałku dzielonego chleba i w każdym odruchu serca. Jezu wysłuchaj nas”!

    Spojrzałem na tytuł dnia, a przypomniało się dzisiejsze zdarzenie. Chorzy powiedzieli, że przepuściliśmy staruszkę! Tej słabiutkiej i narzekającej kobiecinie (58 lat), która żyje z matką na wsi podarowałem jajka i śmietanę. Później przyniesiono szynkę w puszce i żałowałem, że nie mogłem jej oddać.

- Tak, ja bardzo wierzę w sny...mówiła inna. Powiedziałam sobie - w myślach - pragnęłabym podarować Bogu córeczkę. Urodziła się, popchnięta upadła na kamień i miała niedowład nóg. Zmarła w 4-roku życia. Od pierwszych momentów aktywnego życia ciągnęła do obrazków („do Bozi”). Później przychodziła w snach i mówiła, aby się nie martwić…

                                                                                                                               APeeL