Po 3 godzinach snu trafiłem na spotkanie z Panem Jezusem o 7.15. Dobrze, że przełamałem ciało, bo całkowicie zmieniłby się przebieg duchowy tego dnia. Jeżeli szukasz drogi do wykonywania Woli Boga Ojca musisz skoncentrować się na tym właśnie czasie.
Piotr i Jan (Dz 4, 23-31) po słowach arcykapłanów i starszych jednomyślnie wypowiedzieli słowa chwały Boga naszego ze stwierdzeniem o buntujących się przeciw Zbawicielowi i knujących rzeczy próżne. „Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem świętym i głosili odważnie słowo Boże”...
W nocy przybył do Pana Jezusa (Ew J3, 1-8) dostojnik żydowski (Nikodem) ze słowami: „Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś (…)”. W odpowiedzi usłyszał niezrozumiałe zalecenie, że: „jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie (…) z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego”.
Przekażę jak stało się to ze mną. Sam z siebie nie możesz tego uczynić. Nie możesz postanowić, że z człowieka cielesnego z marną duszą staniesz się wielkim duchowo z nędznym ciałem. To jest łaska Boga Ojca (u mnie została wymodlona przez pacjentki).
Decyzja Deus Abba może być piorunująca...tak jak u lekarki Glorii Polo („Trafiona przez piorun”). U mnie było to padnięcie na kolana z przeżegnaniem się...w środku nocy, po powrocie pogotowiem z dalekiego wyjazdu (1988 lub 1989).
Ponieważ aktualnie opracowuję długi zapis świadectwa z 09.09.1990 r. natchnienie sprawiło, aby właśnie tutaj dać ówczesne doznania duchowe (dwa lata po nawróceniu)...
Tam padnie słowo w e z w a n y, a to człowiek, który od Stwórcy otrzymuje Światło, które musi przekazywać innym (szerzyć). Ktoś zapyta: jakim prawem pan nawraca? Odpowiedź jest jedna: jestem wezwany przez Stwórcę! W ręku mam list, który wówczas napisałem do Piotra Szczepanika (09.09.1990). Pasuje tutaj przekazana tam rada:
„Panie Piotrze! Przebieg Pana życia wskazuje na w e z w a n i e przez Boga Ojca, które musi zamienić Pan na w y b r a n i e! Musi Pan śpiewać o Jezusie, a tematy piosenek znajdzie Pan w Drodze Krzyżowej. Ponadto trzeba wsłuchiwać się w delikatne natchnienia Ducha Świętego, aby kroczyć wg Woli Boga Ojca”.
Wówczas Michał Bajor śpiewał piosenkę „Serce”, a ja wołałem o Sercu Pana Jezusa, że „ogarnia cały świat, jest w Nim miejsce dla każdego: ślepego poprowadzi, słabego przytuli, smutnego pocieszy, jest przy opuszczonym i chorym, stoi przy umierającym”...
Gdy narodzi się w twoim sercu - za sprawą Ducha Św. łaska - wszystko stanie się jasne. Przestajesz być człowiekiem „normalnym”...jak Żydzi i ateiści (99% ludzkości). Pragniesz odosobnienia, medytacji i modlitwy, uciekasz od ludzi „młócących słomę” i zatroskanych o jutro...stajesz się cichy z sercem pełnym Miłości Bożej.
Dusza chwilami pragnie wyrwać się z ciała, wpaść do jakiejś ciemnicy, położyć się krzyżem i głośno płakać: „Jezu, Jezu, Jezu!” To było doznanie na Mszy św. łzy płynęły po twarzy i spadały na ziemię. Dodatkowo płynęła pieśń przeszywająca moje serce: „Niech żyje Jezus zawsze w sercu mym”.
Nie należę do ludzi sentymentalnych w wydaniu ziemskim, ale Miłość do Jezusa rozrywa serce. Przypomniała się dziewczynka w kościele w W-wie, która uklękła i przeżegnała się. Tak miałem chęć to uczynić, ale nikt tego nie robi, a część ludzi to moi pacjenci. Tylko przeżegnałem się.
Przeczytałem to zdziwiony, bo obecnie (2021 r.) nic nie obchodzą mnie znajomi: klękam i wolno żegnam się...także po zjednaniu z Panem Jezusem! Wówczas po Eucharystii w ekstazie głęboko oddychałem ze wdychaniem i napełnieniem duszy...w sekundach serce zalał pokój i radość. W jednej chwilce z człowieka cielesnego staję się duchowym (duszą z ciałem). Opisuję to dla upewnienia innych w swoich doznaniach.
Wielu ma pozorny raj na ziemi („mieć”) i trudno im zrezygnować dla Raju Prawdziwego („być"). W momencie śmierci obnażeni staniemy przed Panem...cóż każdy powie? Tam, nie można kręcić: pozostaje tylko spuszczenie głowy...tak jak teraz u mnie! Naprawdę nie mam odwagi spojrzeć w św. Oczy Jezusa…
ApeeL
Aktualnie przepisany (zwiastun, szukaj chronologiczne)...
15.09.1990(s) Grzeszenie po otwarciu ust...
Obudziłem się z natchnieniem: „otworzysz usta: już zgrzeszyłeś”! To była wielka prawda, bo mam wadę: gadatliwość. Dzisiaj, gdy to przepisuję (12.04.2021 r.) mam już zasadę: „otwierasz usta, mów o Jezusie”.
To zalecenie Zbawiciela, aby napierać w porę i nie w porę. Nie interesuje mnie już babskie ”młócenie słowy”. Kiedyś poprosiłem Boga o zabranie mi mowy („nie wiecie, o co prosicie”). Na łuku podniebiennym zrobiła mi się brodawka (HPV)...to objaw ataku wirusa. Tracisz mowę, gdy pojawi się na strunie głosowej!
Tak byłoby fajnie; mamy wadę i zamiast z nią walczyć prosimy Boga o jej zabranie! Napływa porada z Biblii: cierpisz - módl się, weselisz się - śpiewaj Panu, chorujesz - wzywaj kapłana i proś innych o modlitwę. Pan – ci ulży, grzechy zostaną wybaczone „Jezu mój! Jezu”. Padło też zalecenie, że za nawrócenie grzesznika i zbawienie jego duszy sprawi spłynięcie na mnie jakiejś łaski. Teraz zrozumiałem, że mówić o Jezusie to nawracać...
Już wzywa ziemia, dzwonią z pomocy doraźnej, ruszamy do pacjenta w dalekiej wiosce. Młody mężczyzna ma ostre zapalenie opon mózgowych (dzisiaj rzadka przypadłość)...
Teraz stoję na wielkim wiejskim podwórku i podziwiam piękno wszystkiego. Oto wielki i groźny pies, ale okazuje się, że jest ślepy i głuchy: nawet nie ma siły szczekać. Przy nim wesoły kundelek do wszystkich merda ogonkiem.
W oddali czysta i wielka maciora w kilka minut zrobiła się czarna od błota i swoim wielkim ryjem przestraszyła innego śpiącego pieska, który zerwał się zaspany i biegł do nas ze wzwodem (to priapizm - moja przypadłość)…
- Dajmy mu do oglądania „Toples” (półpornograficzne pismo, które leżało w karetce)…
- Pickuś...zareagował!
- Nie, to Mikuś!...wyjaśnił gospodarz.
Teraz już innych chory: ciężko porażony leży bez ruchu, sprawny psychicznie i patrząc badawczo w moje oczy zapytał: „czy wyzdrowieję?” Odpowiedziałem: „pan wie, że to schorzenie jest ciężkie, zagrażało pana życiu, ale otrzymał pan dar powolnego cierpienia w którym my też uczestniczymy..,proszę to przekazywać za tych, co szukają w świecie. Pomoże panu Jezus, trzeba tylko prosić, aby pan mógł tylko usiąść!
Dla odmiany światowa, bogata, piękna kobieta i „wielka tragedia”: ból kolana z przeciążenia na maszynie do szycia (z zachłanności). Mówię jej, że praca, aby zwiedzać świat jest bez sensu, bo po śmierci oblecimy go w trzy sekundy. Pani mówi, że to nieprawda...czyli zmartwychwstanie Pana Jezusa to też nieprawda!
APeeL
16.09.1990(n) Przebaczaj...
Tuż po północy zerwano do porodu. Podczas ubierania się w myślach „mówię” do personelu: „nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. W karetce pochyliłem głowę, złożyłem dłonie i zacząłem modlitwę przebłagalną: „za moich prześladowców” z przebaczaniem napływającym osobom...zarazem objąłem ich w moim sercu!
To trudno opisać i wytłumaczyć (później dowiem się, że jest to wszechogarniająca Miłość Boga Ojca). Wszyscy zmieścili się w moim sercu. Ta modlitwa miała wielką moc, bo napływały przeszkody: zagadywał kierowca, włączył radio z głośną muzyką, w myślach trwało rozproszenie...nawet myliło się „Ojcze nasz”.
Podczas powrotu ponownie odmawiam modlitwę przebłagalną...teraz w intencji moich pacjentów. Na odległość poprosiłem Pana Jezusa w intencji porażonego z wczorajszego wyjazdu...nawet w jego kierunku wykonałem uzdrawiający ruch ręką z prośbą: „Panie Jezu pozwól mu usiąść...spraw to!”
Okaże się, że dzisiejsze czytanie mszalne będzie o przebaczaniu „77 razy”. Nocna modlitwa nie była więc przypadkowa, ale Pan Jezus nie jest zadowolony z moich działań obecnie (2021 r.), bo żarliwie walczę z tymi, którzy napadli na mnie w Izbie Lekarskiej. Muszę wrócić do modlitwy za nich, bo „nie wiedzą, co czynią”.
„Tyle jest serc wciąż czekających na Ewangelię”...ta pieśń ścisnęła serce, a łzy leciały z oczu. Wiedziałem, że Chleb Mocnych jest dzisiaj dla mnie! „Nie godzien” powtarzałem prosząc Pana Jezusa, aby ludzie nie przychodzili do mnie z darami, bo pragnę pracować bezinteresownie.
„Ociemniałym podaj rękę” ujrzałem niewidomego i ślepca duchowego zaćmionego przez szatana, złoszczącego się, nienawistnego, pragnącego zemsty...
APeeL