Wrony kraczą (nie lubię tego), a ja próbuję czytać Pismo. Po kilku zdaniach stwierdzam, że zajmuję się odległymi rozmyślaniami. Nim to stwierdzisz - bezcenny czas - ucieka. Dla św. Jehowy mam stwierdzenie, że wiara nie pochodzi z zasług lub z uczynków (możliwość chwalenia się) tylko z łaski Bożej.
Znowu jestem z żoną, wyraźnie czuję, że kończy się „tydzień miodowy”. Dar Stwórcy na ziemi nigdy nie trwa wiecznie. To naprawdę piękna miłość: my i Stwórca. Czujesz obecność Bożą w pięknej miłości małżeńskiej.
Z garażu wziąłem dwa albumy z „panienkami” (zbierane w młodości). Teraz jest to próba dla mnie, bo jestem sam na działce: czy spalę je bez zmrużenia oka? Szatan wie o tym…
Na ten moment atrakcyjna kobieta skarży się na krzywdę. Wskazuję jej, że jako chrześcijanka poddana jest próbie znoszenia krzywdy. Nie uzyska nigdy pokoju w sercu poprzez sądy, odwoływania się. Męka Jezusa ma być dla niej wzorem znoszenia niesprawiedliwości, musi przyjąć cierpienie, przebaczyć krzywdzącym. Walka nic nie da, wrogowie stale będą w pani głowie.
- Idzie pani na działkę i rozmyśla o nich, budzi się, a oni są pani głowie!
- Nie, szłam tutaj i modliłam się!
Zdziwiłem się tym, ponieważ zewnętrznie nigdy nie posądzałbym jej o to! Zdjęcia spalone: nawet nie spojrzałem i nic nie żałowałem. Żona rano przeczyta, że każdy z nas ma światło i tym światłem ma oświecać innych, w tym świetle mają rosnąć inni. Teraz pracuję, tak jak doradziła żona: ciężka praca jest najlepsza na pobudzenie seksualne.
Myśl uciekła do poddawanych próbie: ta niewiasta ma większą próbę od mojej, a nie ma mojej łaski. Duża wiara + mała próba...przecież to powinno być łatwe. Odeszły napady „onanizowania” się, a była taka pokusa przed spaleniem zdjęć.
Po modlitwie poszedłem na budowę mojego domu (to był zły pomysł). Tam zobaczyłem ciężko pracujących. Taka praca odsuwa myśl o Bogu („przykładanie ręki do pługa”). Tak wiele daje mi Stwórca oraz Matka Boża…
APeeL