Zaczynam zapis tego dnia, a łzy kręcą się w oczach z powodu dobroci naszego Deus Abba. Człowiek niewierzący (sierota Boża) uważa, że wszystko zależy od jego działania, czuje się mocarzem, ma różne głupie marzenia, wszystko zaczyna, a kończy jak premier Leszek Miller. Tuż przed śmiercią trafił do swoich czyli Rady Unii Europejskiej i naucza w pogańskiej szczekaczce (TVN).

    Na ten czas z radia zapowiadają wywiad z panem, który buduje...średniowieczne maszyny oblężnicze. Nie będę kontynuował tego wątku, bo wg psychiatrów szkolonych przez kacapów żyję w świecie nierealnym. Wypinam pierś, bo to nieprawda, można powiedzieć, że zbytnio interesuję się polityką.

    Nawet miałem śmiałość protestować przeciwko popieraniu przez samorząd lekarski strajków lekarzy w W-wie (włóczono ciężko chorych między szpitalami), a lekarzom nie wolno odmawiać pomocy chorym, często umierającym.

   „Wykryłem” też, że śp. prezes OIL w W-wie był równocześnie ministrem zdrowia, a obecny wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł jako prezes NIL miał 25 funkcji w różnych komisjach i  równocześnie był swoim podwładnym jako wiceprezes OIL. Już wiesz dlaczego jestem chory „na wiarę”. Nie podobała mi się władza, która chce tylko dobrze...

   Teraz trwa walka o dostęp do broni, a to oznacza, że tacy negują Opatrzność Bożą, a przecież Dawid miał tylko procę i powalił Goliata (Wałujewa)! Mogę stwierdzić, że broni pragną rodacy, którym przekręcono w głowach i wprost marzą o ponownym „wyzwoleniu” nas przez kacapów. Zaraz rozlegnie się krzyk, że jest to rusofobia, a ten naród wypędził Boga ze swoich granic.

   Karzącą Rękę Boga Wszechmogącego wstrzymują modlitwy takich jak ja. Znowu ktoś powie, że to pycha duchowa, a nigdy nie miał w ręku różańca i rwie się do krytykowania jedynie prawdziwej wiary katolickiej.

   Psychiatra nie widział łamania moich praw, ale nudził o ekumenizmie. Kto tu żyje w świecie nierealnym...może Donald mniejszy lub jego zastępca w PO (pełnych obłudy) Borys Budka ("sierotka Marysia").

    Z nieba obudzono na Mszę św. o 7.15. W drodze wołałem w mojej modlitwie: „za Twoje sługi, Boże”. W kościele wzrok przykuł Pan Jezus na krzyżu, stałem słaby, a czytania nie docierały. Powie ktoś, że mam tak wielką łaskę wiary, a tu pustka. Musisz zrozumieć, że przyszedłem po Chleb Życia dla duszy...cała reszta jest otoczką.

   Dzisiaj Piotr (rybak) przybył do świętych, którzy mieszkali w Liddzie (Dz 9,31-42), gdzie uzdrowił sparaliżowanego od ośmiu lat oraz ożywił zmarłą Tabitę (Gazelę), która czyniła wszystkim wiele dobra. Po modlitwie na kolanach powiedział do niej: „Tabito, wstań! A ona otwarła oczy i zobaczywszy Piotra, usiadła. Piotr podał jej rękę i podniósł ją”.

   Natomiast Pan Jezus w synagodze w Kafarnaum powiedział (Ew. J6): "Ciało Moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew Moja jest prawdziwym napojem”. Wielu Jego uczniów odeszło, ale Piotr powiedział: do kogo pójdziemy?

   Eucharystia przewijała się w ustach i unosiła jak woalka. Po połknięciu duszą zalała ekstaza, a senne ciało nadawało się jedynie do padnięcia w łóżko. Podczas powrotu do domu, powłócząc nogami skończyłem modlitwę: „za sługi Twoje, Boże”. „O Panie, jestem Twoim sługą, jam sługa Twój” (z dzisiejszego psalmu)…

   Padłem w błogi sen i popłakałem się z powodu Dobroci Boga Ojca wołając za psalmistą (Ps 116): „Cóż oddam, Panie, za Twe wszystkie dary? Czym się Panu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył?”

    Wróciła moc ciała i zapisałem to dla Ciebie. Uwierz, że nie będziesz miał w sobie życia bez Duchowego Ciała Pana Jezusa…

                                                                                                                               APeeL


 

Aktualnie przepisane...

02.05.1994(p) ZA PRAWIE ZADRĘCZONYCH...

Św. Atanazego, biskupa i doktora Kościoła

   Tuż po północy w telewizji oglądałem benefis Aloszy Awdiejewa, gdzie oczami satyryka wskazywał na „wyzwolenie” nas przez bolszewików, a podczas śniadania trafiłem na reportaż o szerszeniach. Przed wyjściem do pracy pocałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu, a Zbawiciel powiedział do mnie z „Prawdziwego życia w Bogu”: „Pójdź! My!”

    Podczas odmawiania mojej modlitwy przezornie ominąłem dwa miejsca, gdzie spotykam zawsze psy. W przychodni trafiłem na niebywały nawał pacjentów z kłótniami i przepychankami w wąskim korytarzu, a dodatkowo zastępowałem kolegą w oddziale wewnętrznym (jeden poziom).

   Naprawdę już dawno nie miałem tak ciężkiego dnia. W pracy pomagał mi Pan Jezus wzmagając moją operatywność, ponieważ musiałem dwoić się i troić: było dużo ludzi starszych,  duszności, kolki, napady migreny, mdlejąca, a nawet umierająca. Bieganina, telefony, ten na zastrzyk, a ten do blokady. Cztery razy wpadałem do oddziału, chwilami napływała złość, ale Pan Jezus przypomniał: „My! Pójdź!”

    Na dodatek kolega pediatra zostawił dzieci z matkami i pojechał orać działkę. To wprost nie mieści się w głowie, wszyscy zeszli do pogotowia, gdzie mnie wzywano, ale sam nie mogłem im pomóc. Na dodatek trafi się tam poród! Jeszcze wezwanie do oddziału, gdzie starsza pani miała zapalenie płuc.

  W środku tej nawałnicy napłynęła wzmacniająca słodycz! Wówczas pragniesz pomagać potrzebującym z całego serca. Na pocieszenie w pudle zauważyłem kotkę z małymi!

   Na końcu trafił się pacjent o wzroście 135 cm, oszukany przez przygarniętych do swojego mieszkania...musi teraz spać w kuchni, a ma niesprawną rękę i psychikę chłopczyka. Stara się o Dom Pomocy Społecznej. Łzy zalały oczy, oddałem mu wszystkie posiadane pieniądze.

    Przenieś się na chwilkę w wyobraźni do b. Jugosławii lub do Rwandy, gdzie pół miliona ludzi ucieka z dobytkiem na głowie przed zbrodniarzami w wojskowych mundurach...pokazano też niewiastę o kulach i małego chłopczyka płaczącego z zimna i deszczu. Wystrzelono rakietę w kierunku kościoła pełnego ludzi, którzy tam się schowali.

    Pan Jezus mówił do mnie przez Vassulę „Czuję się szczęśliwy!” Ja wiem, bo moje udręczenie ofiarowałem w intencji tego dnia. Jakby na jej potwierdzenie ze szpargałów wypadło zdjęcie z tytułem: „Agresywni, butni, źli”!

   Teraz na działce płynie koronka do Miłosierdzia Bożego oraz zaczynam moją modlitwę. Jest to miejsce wielkiej łaski i pewnej intymności (ogrodzenie), gdzie mogę być sam na Sam ze Zbawicielem. 

   Zbliża się czas Mszy św. a demon robi bałagan, sprawia pośpiech, napięcie u rodziny. Syn właśnie zaprosił do siebie kolegę. Zarazem napływa niechęć do spotkania z Panem Jezusem...z obrazem towarzyszy niosących chorągwie.

   Pan mówi ponownie („Praw. Życie w Bogu” t, 3 str. 400): „Moje Oczy czuwają nad tobą. Ja Jestem twoją potężna obroną. Dlatego nic nie może stanąć między tobą a Mną (…) Czy istniał choć jeden prorok, który nie byłby prześladowany (…) z ich ust słyszano prawdę, a prawda im przeszkadza”.

   W drodze do kościoła miałem serce pełne złości, a wzrok zatrzymał Pan Jezus w koronie cierniowej z trzciną w ręku. Przeprosiłem za me złości: cóż oznaczają w stosunku do św. Anastazego walczącego z Arianami nie uznającymi Bóstwa Pana Jezusa (kilkakrotnie musiał przebywać na zesłaniu).

   Na ten czas Paweł i Barnaba uciekli, gdy dowiedzieli się, że Żydzi i poganie chcą ich ukamienować (Dz 14,5-18). W Listrze uzdrowili kalekę od urodzenia o bezwładnych nogach. Lud ogłosił ich bogami na co zaprotestowali wskazując, że też są ludźmi!

    Podczas Ps 115 chciało się wykrzyczeć: „Ludzie! Bracia i Siostry! Jakże chciałbym dać świadectwo wiary całemu światu, wiem, że Pan Jezus to sprawi! Niech nikt nie mówi, że nie ma Boga Ojca, Pana Jezusa i Matki Najświętszej.

    Natomiast Pan Jezus w Ew (J 14, 21-26) na to, że głosi wszystko od Boga Ojca, a ten który Jego miłuje i przestrzega Dekalogu...miłuje Stwórcę. Pan Jezus potwierdził fakt, że z każdym przemijającym dniem zbliżam się do Niego.

   Płyną obrazy krzywdzących innych: plagiat piosenki, kopalnie polityczne w których niszczone ludzkie zdrowie, wybudowanie Nowej Huty koło Krakowa, wywłaszczenia rolników przed budową autostrady...

    Chciało się płakać, a serce zalewał ból Serca Boga Prawdziwego, który widzi to wszystko. Wielu jest mocarzy na świecie, a tylko garstka dzieci Bożych.

   Podczas odmawiania „św. Agonii” (umierania Pana Jezusa na krzyżu) współcierpiałem z konającym Zbawicielem. Wprost widziałem św. Krew i św. Wodę spływająca na ludzkość...jako znak Miłosierdzia Boga.

   Dzięki tej łasce mamy Eucharystię. Kiedyś wykonano zdjęcie...za kapłanem konsekrującym Najświętszy Sakrament - ukazał się Pan Jezus na krzyżu z którego ran płynęła św. Krew - do kielicha z winem. Nic nie szukaj w tym świecie, uwierz, że czeka nas życie wieczne...

        „Dziękuję Ci, Jezu za ten dzień”…

                                                                                                                       APeeL