NMP Królowej Polski

    Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu oraz zastępuję prowadzącego pododdział wewnętrzny stworzony dla wybranego, a ja muszę się narażać („izba” bez lekarzy dyżurnych). Tuż po przebudzeniu napłynęła intencje, a jest to poletko po którym obracam się każdego dnia. U nas nie ma statusu lekarza katolickiego i dziwi moje postępowanie przy posłudze umierającym.

    Na ten czas z V tomu „Kazań radiowych” ks. Józefa Zawitkowskiego padną słowa: „To, co z ciała jest - śmiercią umrze, a to, co jest z Ducha – żyć będzie”. Zrozum teraz powrót w zaświaty z trzema możliwościami: Królestwo Boże, Czyściec (Poprawczak dla dusz) oraz Piekło.

   Ja wiem, że jestem na zesłaniu i to, że jest Ojczyzna Prawdziwa! Łaską jest poznanie tego już tutaj, a sprawia to Światło Boga Ojca. Wielki kłopot mają ci, którzy nagle budzą się na tamtym świecie. W ramach tej intencji będę mówił o śmierci jako powrocie duszy do Boga Ojca.

   Błyskawicznie przepłynęły obrazy wywiezionych na Syberię (jeszcze niedawno, bo w 1940 r.) z perturbacjami po przeżyciu. Przypomniał się pacjent, który przeżył obóz...przestraszony śmiercią. Wyjaśniłem mu, że do ciała mamy dołączoną nieśmiertelną duszę, która wraca do Boga w momencie śmierci…

   „To miał pan pokazane w obozie, ale takim Obozem-Ziemią jest nasze zesłania...dołączenie duszy do ciała (w momencie poczęcia). Proszę zauważyć, że ma pan siłę dotrzeć do mnie w sprawie opakowania (ciała), a bliżej jest do kościoła i nic pan nie robi dla swojej duszy. Wszystkiego dowie się pan po śmierci”. Kiwał głową ze zrozumieniem, a jego córka była wprost rozpromieniona...moim strzałem prosto w jego serce.

    Szatan nienawidzi Matki Bożej i wprost szaleje w każde święto maryjne. W złości wyszedłem do kościoła, przyciąłem sobie płaszcz w samochodzie, który dodatkowo zgasł. W tym czasie serce zalała szatańska złość: na kościół i wszystko! 

   Na schodach świątyni Boga naszego przywitał mnie gong rozpoczynający Mszę świętą. Moje serce w jednej sekundzie zostało zalane miłością do Boga Ojca, Jezusa i Matki Najświętszej. W ciele pojawiło się wielkie skupienie! Nie obchodzi mnie lud, opinia wielu oraz oni sami...marna trawa!

    Podczas czytania (Ap 11) była mowa o świątyni Boga, Narodzeniu Pana Jezusa oraz o smoku o siedmiu głowach. Natomiast w liście św. Pawła padną piękne słowa (Kol 1,2-16): "dziękujcie Ojcu, który uzdolnił was do uczestnictwa w dziele świętych i uwolnił spod władzy ciemności”.

   Zły nie rezygnował z kuszenia, dziwne, bo dzisiaj jego działanie trwało jeszcze po Eucharystii. Nawet zalecił, abym wyszedł, bo będą ogłoszenia...zważ, że nie było ogłoszeń (wtorek). Jest wściekły, bo na dyżur do pogotowia zaprosiłem Matkę Zbawiciela. 

    Właśnie zacznie się „festiwal” z będącymi na granicy tych światów:

- kolega pojechał do 51-latka, który zmarł w karetce.

- mnie wezwano do do „umierającej”, pragnącej wyleczenia się, bo chcę dalej rządzić.

- teraz trafiłem do 82-latki, która jest słaba i ma "sztuczne bicie serca"! Nic nie stwierdziłem, a w tym czasie jej mąż dwa razy mówił do mnie: „proszę księdza".

- w tej serii jestem u  umierającego 12-latka z padaczką.

   Z kasety popłyną słowa: „światłość i ciemność". Pan Jezus mówił o takich jak ja, że : „jesteście solą ziemi i światłem świata!” Czy można człowieka bardziej uhonorować? Czy można go lepiej zaprosić do współpracy? Lecz pamiętaj, że nie swoją mocą zwyciężasz! Nie swoim światłem świecisz! Nie zasłoń swoją osobą, tego który powiedział: "Ja Jestem Światłością świata. Kto idzie za Mną będzie miał światło życia".

    Przypomniała się rozmowa z babcią: "szatan ośmiesza piekło, ale wie, że duszę może zniszczyć tylko grzech. Na chwilkę przyniosę panią do Rwandy, wypędzę z domu, będąc tutaj rozpozna pani namiastkę nieba z bocianem za oknem na drzewie!”

    Teraz Matka Boża wysłała mnie do młodego człowieka, czterdziestolatka umierającego na nowotwór płuca. Po podaniu zastrzyku czekałem na jego efekt, a wzrok przykuł piękny obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem nad jego łóżkiem.

   Czekałem na wyjście sanitariusza, aby porozmawiać z chorym. Zaleciłem mu wezwanie kapłana z przyjęciem namaszczenie na drogę i ofiarowanie swojego cierpienia na ręce Matki Bożej. Ona pana pocieszy, a ofiarując swoje cierpienie uczyni pan wiele dobra.

   Wreszcie nastał pokój, przejeżdżamy obok wystrojonego krzyża, już są normalni pacjenci (kolka nerkowa, bóle krzyża i duszność).  Pocałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu, a „Prawdziwe życie w Bogu” otworzyło się na opisie wnętrza nieba (Niebieskiego Sanktuarium). To wielka łaska Pana, a zarazem potwierdzenie intencji modlitewnej tego dnia.

  Nagle zrozumiałem, co oznacza wracanie do Ojczyzny Niebieskiej. To są wszyscy umierający w tej chwili na świecie, poszukujący i proszący o drogę, wołający oraz ginący przez kuszenia! W pokoju lekarza dyżurnego zapaliłem świeczkę przed Panem Jezusem Miłosiernym, padłem na kolana i zacząłem moją modlitwę (w intencji tego dnia).

  Właśnie nad horyzontem ziemię żegnało wielkie słońce, a w tym czasie śpiewał Salvatore Adamo („Niech pada śnieg”), a ja chciałbym wołać do Matki Bożej: "Matko! Matko!". 

   Zmiana kolejki wyjazdowej sprawiła, że przejeżdżałem trasą z figurami Matki Bożej. Przypomniał się pacjent, który od lat chodzi do kościoła, ale nigdy nie przyjmuje Ciała Pana Jezusa, które daje moc na każdy dzień!

   Wyrywają do umierającego dziadka, który "ożył". Pan ukazuje mi rożne drogi powracania: zgon w karetce, „umieranie” w napadzie padaczki, „umieranie” ze strachu, faktycznie śmiertelna choroba i możliwość nagłej śmierci sercowej. Na koniec tego dnia duchowego w radiu Maryja trafiłem na pieśń: „Tyś Królową Maryjo...ociemniałym podaj rękę, niewytrwałym Skracaj mękę".

   Jeszcze o 2.00 zerwano do „powracającego”, takie określenie napłynęło w stosunku do umierającego w Oddziale Wewnętrznym. Miałem problem, ale to pacjent kolegi, który go przywiózł, a nie ma dyżurnego.

     "Dziękuję Matko za to, że byłaś dzisiaj ze mną. Z Tobą zacząłem ten dzień i z Tobą go kończę"…

                                                                                                                            APeeL