Zerwałem się o 1.30 z uczuciem "ssania energii z nadbrzusza" i napływającym uczuciem strasznego zwątpienia w istnienie Boga. Szatan wskazał, że "Ojcze nasz" nie przebija nieba (tak pisałem) z szyderstwem: "coś ty?...modlitwa płynie od ciebie do Boga?"

   Tutaj wyjaśnię, że podczas działania Ducha Św. w okolicy nadbrzusza pojawia się promieniująca słodycz...czyli coś odwrotnego.

    Wstałem i przeżegnałem się wodą z Lourdes i zawołałem: "Niech każde uderzenie mojego serca chwali Pana Jezusa", a podczas zasypiania ujrzałem świecący krzyż...aż krzyknąłem: "Jezusińku mój!" Świta, ucałowałem ręce żony za jej wytrwałość w modlitwach z moim powrotem do Boga. Może to dzięki niej Jezus mnie wezwał, ale tego nie wiem?

   Na Mszy św. miałem wątpliwość czy przystąpić do Eucharystii, ale zjednanie z Panem Jezusem zmazuje małe grzechy. Zbyt dużo ludzi przychodzi do kościoła...ot, tak! Każdy jest wyrozumiały dla spowiadających się i przyjmujących św. Hostię w nieszczęściach lub śmierci bliskich.

   Na pewno wielu otwiera oczy na moje zachowanie, a robię to dla Jezusa, dla Jego Chwały, chociaż ona Jezusowi niepotrzebna, bo pragnie tylko jednego - naszych dusz!

   Chodziło o przełamanie mojego wstydu, bo jeszcze po latach kolega powie, że nie lubi mojego aktorstwa"Zawołałem: Jezu pomóż! Jezu pomóż!" Nagle napłynęło uczucie, że jestem w obcym kościele wśród nieznajomych z zapytaniem: czy tam wahałbyś się? Zrozumiałem to natychmiast...

    Po zjednaniu z Panem Jezusem nie było ekstazy ze łzami w oczach i uciskiem w sercu, ponieważ wcześniej napływały rozproszenia: "Solidarność" z Wałęsa i jego żoną! Dzisiaj mam dyżur z zaleceniem milczenia, ale zapomniałem się i gadałem podwójnie.

   Pani Aniela Salawa pisze, że Pan Jezus jest zawsze przy mnie z zapytaniem: dlaczego kieruję się ku stworzeniom? Stale ufaj bez granic, bo Bóg wie co robi! Wszystko czyń w łączność z Jezusem! Jak ze jest to prawdziwe.

   Teraz mam łączność duchową z pacjentką po wypadku...poczęstowałem ją kawą, a pieska wodą. Czas płynie i znowu widzę błąd, który polega na tym, że po wezwaniu nie kieruję się do Matki Pana Jezusa! Zły pracuje wówczas z wielką mocą i wynajdzie tysiąc sposobów, aby przeszkodzić w modlitwie (właśnie przez godzinę reperowałem zegarek)!

    Na wyjeździe karetką trafiłem na brzydkie podwórko, do chaty-nory, gdzie na barłogu leżał "zimny trup" z otwartymi ustami i powiekami. Trzeba zawsze podwiązać żuchwę, a na powieki położyć monety. Wszystko obrzydliwe do końca! Nawet obrazy na ścianach - kiedyś piękne w farbie i treści - takie jak wszystko!

   Po powrocie do bazy Pan pocieszył, bo trafiłem na piosenkę "Izabell" (Charles Aznavour), a myśl uciekła do żony, do razem spędzonych lat i jej dobra, które pokazuje czas...

    Pani Aniela Salawa wspomina o wielkim pragnieniu pisania o Bogu, a znam to, bo pisać o Jezusie to wielka łaska i dar!  Dzień chyli się ku zachodowi, a ja wołam

"Jezu mój, Jezu! Co jeszcze mi dasz?

Jak wielka jest Twoja miłość i dobro, hojność i delikatność...

Twego Serca dotknięcie - snop miłosnych iskier wyzwala!

Wówczas widzę grzechy własne, a to wielka łaska!"...

                                                                                                                         APeeL