Wcześnie, a żona jest już na nogach...podziękowałem Bogu, bo po latach wiem, że Bóg połączył nas nieprzypadkowo. Poszedłem z kolegą do jego żony na WSP i w oczekiwaniu na niego wszedłem do podziemia akademiku, gdzie tańczono. Zakręciliśmy się kilka razy i ogłoszono koniec. Tak to się zaczęło...

   Przy niej o nic się nie martwię i godzinami mogę przepisywać dziennik, świadectwo naszej wiary. Z wielkiej radości w duszy pocałowałem Pana Jezusa z Całunu, a Pan powiedział do mnie; „Synu mój...wyczerpałem Moje Oczy oczekując, aż twoje wargi /../.”*

    Na dyżurze w pogotowiu mam radość z powodu wyjazdu trasą pełną Matek Pana Jezusa: Niepokalanego Poczęcia, dalej ze złożonymi ramionami oraz kapliczki "patrzącej" na cztery strony świata (z tyloma figurami).

    Niebo pełne gwiazd, pędzimy z zawałem u młodego człowieka, płynie modlitwa różańcowa...przypomniał się obraz ze studiów, gdy spotykałem się w czystości z przyszłą żoną. Łzy zalały oczy podczas piosenki "Róże"...dzisiaj, gdy to przepisuję tę piosenkę śpiewa Dewis (YouTube). Teraz wiem dlaczego dyspozytorka pomyliła się i wysłała mnie na ten wyjazd. Zacząłem odmawiać koronkę za żonę do Miłosierdzia Bożego.

    W małżeństwie powinno się żyć w czystości z dążeniem do świętości! Wiele małżeństw dobrowolnie przyjmuje ten stan i trwają w Miłości Pana Jezusa (opuszczeniu tego świata). Szatan wówczas podsuwa "mar­nowanie życia", ale Pan daje niewypowiedziane Radości Boże. Jest to jednak trudne do wykonania, bo "raz jesteś na dnie, a raz na szczycie"!

    "Boże Ojcze Przedwieczny przyjmij Ciało i Krew najmilszego Syna Swego jako przebłaganie za nieczystości naszego współżycia...spraw, aby nasza miłość opierała się na Twojej Miłości. Prowadź nas Ojcze"...

    Pełen bólu skuliłem się i dziękowałem za pomyłkę dyspozytorki. Cóż wszytko jest warte bez Boga? Przypomną się słowa ks. Markiewicza: "cóż warta jest Polska bez Pana Jezusa i Miłości?"

    Pan dał chwilkę wielkiego wyciszenia...płyną kanony z Taize i medytacja z Matką Bożą. "Panie!...nic mi nie grozi, gdy jestem w łodzi z Tobą". Jakże chciałbym przekazać moje doświadczenia, gdzie się da, bo mam napierać w porę i nie w porę, ale wokół panuje pustynia duchowa.

    Wróciłem do pokoju lekarza dyżurnego gdzie "przyjaźnie patrzył" Pan Jezus z Całunu. Ponownie włączyłem radio Maryja trafiając na słowa piosenki potwierdzające moje wołania:

"Boże, na wezwanie Twoje daję Tobie serce me.

Boże, nie mogę zrozumieć Miłości, którą dałeś nam.

Dziękuję Tobie, o Panie. Dziękuję za Miłość Twą.

Dziękuję za Twoje powołanie, które dałeś mi.

To będzie szczęśliwy dzień, gdy włożysz na mnie Swe Ręce"!

   Przed godziną chciałem podziękować za ten dzień...dobrze, że znosiłem: "patrzałków" i "przelatywaczy"...tylko chwilkami w przeważającej pokusie miałem chęć podbiec do takiego współpracownika i tłumaczyć mu. Furorę zrobiło doniesienie z "Gazety Polskiej" o M. Wachowskim (pierwszym po prezydencie).

    Dzisiaj zginęła dwukrotna mistrzyni świata w slalomie..zginęła na oczach świata, a mój wzrok został zatrzymany na tytule: "Za szybkie życie". Teraz zerwali w nocy do poszukującego przygód...miał szczęście, bo potrącony upadł i złamał sobie rękę. Zapytałem go: co mówią do ciebie z Nieba?. Przecież o tej porze powinieneś być w domu!

    Przypomniał się też 16-latek, którego uderzył autobus (zginęło pięć osób). Nawet kapłan w medytacji wspomni o szaleńczym pędzie te­go świata...dokąd to, gdy przed nami życie wieczne? Ten czas trzeba przeznaczyć na dążenie do świętości.

   Wróciłem do pokoju i wołałem za ofiarę całkowicie spalonego mieszkania ze zwęglonymi zwłokami kobiety (obraz w telewizji). "Ojcze mój Ojcze! Wszystko, co moje oddaję Ci. Ja nic nie mam, zawsze tak było, ale ja nie wiedziałem o tym!"

    W czasie porannego zbierania się, już w niedzielę mam włączyć radio. Tam padną słowa: "Abyś dzień święty święcił"...

                                                                                     APeeL

* "Prawdziwe życie w Bogu"...