W przychodni trafiłem na nawał chorych z drażnieniem przez Złego. Wówczas serce zalewa brak pokoju, rozdrażnienie, pomyłki z przybywaniem uciążliwych chorych...nie ma chwilki wytchnienia, nawet na spokojne zrobienie kawy lub wyjście na obiad (stołówka dla oddziału wewnętrznego z której korzystamy).

   Nie odmawiałem nikomu, ale niepotrzebnie denerwowałem się, gadałem i zgryźliwie żartowałem jak Mao Tse-tung:

- uciążliwą pacjentkę określiłem wampirem energetycznym

- dziadkowi powiedziałem, że dzisiaj nie przyjmuję pacjentów z dużymi uszami, a on odpowiedział, że "już innych nie bede mioł"

   Załatwiłem go, napisałem odwołanie do Sądu i dałem mu drogi lek na osteoporozę (przysłany z firmy). Nawet zdążyliśmy z pismem do urzędu...zostawił w samochodzie zły zapach. 

- z personelem stałem się zaparty na granicy konfliktu...

   Z drugiej strony do apteki podwiozłem pacjentkę z dusznością po antybiotyk dożylny, a w podzięce otrzymałem wizerunek Matki Bożej Pocieszenia. Do tego zadzwoniłem do babci, która zostawiła u mnie swoje leki, które podałem przez pracującego blisko jej domu.

    Po wszystkim popłakałem się z powodu małego krzyżyka znalezionego na murze okalającym kościół. To mój autentyczny krzyżyk życiowy. Msza św. wieczorna będzie bardzo uroczysta: z biskupem, piękną oprawą oraz orkiestrą na procesji. 

    Dzisiaj przyprowadzono Apostołów przed Sanhedryn (Dz 5,27-33), gdzie przypomniano im o zakazie nauczania, którzy odpowiedzieli, że: "Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (...) Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa (...) wywyższył Go (...), aby dać Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów".

   W dalszej rozmowie z Nikodemem Pan Jezus powiedział (Ew J 3,31-36): "Kto przychodzi z wysoka, panuje nad wszystkimi, a kto z ziemi pochodzi, należy do ziemi i po ziemsku przemawia. (...) Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży".

    Ponownie popłakałem się po Eucharystii i nie mogłem wrócić do spraw ziemskich...nawet nie pasowała mi kolacja. Przepłyną obrazy marnowania łaski własnego powołania i nie przyjmowania niezasłużonych cierpień.

   Wolno doszedłem do siebie na spacerze, a później w domu zrobiłem mały ołtarzyk z wizerunkami: Pana Jezusa z Całunu, Boga Ojca i Jana Pawła II, a także ks. Jerzy Popiełuszki...z lampką. W ręku znajdzie się Cudowny Medalik, a w Rycerzu Niepokalanej będzie artykuł na ten temat...

                                                                                                                                     APeeL