Od samego rana napływała Obecność Boga Ojca. Zarazem przypomnę komuś, kto wszedł tutaj pierwszy raz, że nasza wiara opiera się na Bogu w Trójcy Jedynym. Jest to trudne do przyjęcia, ale inny jest kontakt:
1. z Bogiem Ojcem przykładem jest wzajemna miłość ojca ziemskiego i małego dziecka.
2. Panem Jezusem czyli różną formą cierpienia, a znakami wskazującymi jest "zatrzymanie wzroku" na koronie cierniowej (tak było też dzisiaj i właśnie piszę o 3.00 w nocy) oraz samoistne pękanie Eucharystii (w różnym stopniu)...
3. oraz z Duchem Świętym, który może przekazywać nam różne dary...w tym Mądrości i Światłości szczególnie w zwątpieniu oraz ukazywać nasze postępowanie. W ciężkiej pracy zalewał mnie wzmacniającą słodyczą...
Ja nie piszę tego od innych, ale z mojej łączności z tymi Osobami Boga. W kościele nie usłyszysz o tej największej Tajemnicy naszej wiary, a jest to pokazane na wielkim dębie, który ma trzy potężne odgałęzienia.
Po przebudzeniu z drzemki - tuż przed wyjściem na Mszę św. wieczorną - demon podsunął mi bardzo ładną intencje, "aby Bóg zatrzymał Donalda Tuska". Atak był wynikiem tego, że Szatan nienawidzi kochających Boga Ojca i wykonujących Jego Wolę.
Nie poszedłem na to i od razu zacząłem odmawiać moją modlitwę, a siostra już w pierwszej pieśni zaśpiewała: "Panie mój, cóż Ci oddać mogą, za bezmiar niezliczonych łask?"
Prawidłowy odczyt, szczególnie takiej intencji jest potwierdzany "duchowością zdarzeń": właśnie wzrok przykuła para trzymająca się za ręce oraz małe czekoladowe serduszko leżące na chodniku!
Natomiast w kościele "spojrzy" św. s. Faustyna (delikatne zatrzyma wzroku, a umiem to odczytać). Ktoś powie, że przecież ona nie żyje, a psychiatra stwierdzi, że "mówią" do mnie obrazy.
To są zdarzenia duchowe, a miłość do Boga Ojca jest nadprzyrodzona i nie ma możliwości przekazać tego naszym językiem. W sercu pojawiły się słowa proroka Ezechiela (Ez 43,1-7a) z właśnie opracowywanej intencji z 20.08.1994 r.
"I upadłem na twarz. A chwała Pańska weszła do świątyni". Usłyszał też od Boga: «Synu człowieczy, to jest miejsce tronu mojego, miejsce podstawy mych stóp, gdzie chcę na wieki mieszkać (...)>> To było tak dawno, a ja przeżywam to samo.
Płynęły czytania, ale w sercu trwało Słowo wczorajsze, które dotyczyło mojego uniesienia miłosnego. Święty Paweł powiedział (Kol 3,12-17), że jako "wybrańcy Boży", święci i umiłowani mamy oblec się w "serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem"...tak jak Pan nam wybacza.
Powiem Ci, że jest to zarazem program dla świętego. Zresztą inaczej nie można wrócić do Ojczyzny Niebieskiej, ale kto zawraca sobie głowę tak odległymi sprawami.
Psalmista zawołał w Ps 150: "Wszystko, co żyje, niechaj chwali Pana", gdzie wymieniał: dźwięki rogu, harfy i cytry, bębny i tańce, dźwięczne cymbały, struny i flety.
Przypomniała się Eucharystia sprzed dwóch dni (pionowe ułożenie wzdłuż jamy ustnej, dzielące ją na dwie połowy). Długi czas nie mogłem rozpoznać tego znaku, który oznacza: "My"...Tata w takim dniu jest ze mną.
Teraz, po zjednaniu z Panem Jezusem Eucharystycznym padłem na kolana pod wielkim obrazem Trójcy Świetej i doznałem wstrząsu, ponieważ na szczycie mojej tęsknej miłości siostra zaśpiewała:
"Być bliżej Ciebie chcę, o Boże mój,
Z Tobą przez życie lżej nieść krzyża znój.
Ty w sercu moim trwasz (...) tulisz w ojcowski płaszcz, chroniąc mnie w nim".
Refren: "Daj tylko, Boże dusz, obecność Twoją czuć"...śpiewano na głosy wyciskające łzy z oczu. Straciłem ciało, chciałbym tutaj zostać i słuchać tego śpiewu do końca świata. Cała ludzkość to bracia i siostry. Powinniśmy rywalizować w dobrym, we wzajemnej miłości. Zobacz jak niespodziewanie przebiega każdy dzień mojego życia.
Nasze ciało fizyczne w poczuciu obecności Boga Ojca słabnie i staje się senne. Wracałem noga za nogą, niezdolny nawet do uniesienia modlitewnego, a uwagę zwracali znajomi: pochylający się z wykrzywionymi nogami, nawet nie wspominam o zmarszczkach i zniekształconych rękach. Wielu podpiera się laskami, a część ma wstawione stawy biodrowe.
Wszystko trwało jeszcze trzy godziny. Cały czas byłem cichy, mały, pełen pokoju i słodyczy. W takim stanie nikogo nie ocenisz i nie skrytykujesz, bo widzisz własną nędzę (belkę w oku). Każdy może wrócić do Boga, przecież tak było ze mną...
APeeL