Św. Stanisława Kostki Patrona Polski
Na Mszy św. porannej zdziwiłem się słowami z Księgi Mądrości (Mdr 4, 7-15), które były skierowane do mnie i podobnych...o starości, której miarą jest życie nieskalane. Nie możesz prowadzić takiego sam z siebie, bo sprawia to wiara w Boga ze świadomością, że przed nami jest Życie Prawdziwe czyli duchowe (w ciele przemienionym).
Głupienie staruszków z górnej półki można ujrzeć wszędzie. Mnie zadziwia gwiazdorstwo Magdy Gessler, które jest wniebowzięta (68 lat) ekranizacją jest autobiografii. Podpuszczają ją tytuły: "Królowej się to należy". Ciekawa byłaby rozmową z nią o duszy! Przypuszczam, że po usłyszeniu, że ma brzydką...jak Doda (wg niej Biblię napisał naćpany i pijany, stąd jej skumanie się z Nergalem)...zaczęłaby przeklinać.
Wielu specjalistów w jakiejś dziedzinie (mających dar od Boga...tutaj poczucia smaku i kunsztu kucharskiego) uważa, że są zarazem wyroczniami w innych sprawach. Jako restauratorka spowiada tych, którym nie idzie. Nie idzie, bo zostali skuszeni, nie odczytali swojego powołania i w ten sposób marnują życie.
Piszę o niej...jako symbolu gwiazdorzenia do ostatniego uderzenia serca. Takich wprost przytula Belzebub i pilnuje, aby nie drgnęli w kierunku nawrócenia, bo to byłaby jego wielka klęska.
Dlatego ludzie ze zdziwieniem patrzą na mnie: lekarz, a opiekuje się krzyżem Pana Jezusa i codziennie z żoną lata do kościoła. Natomiast dla kolegów z samorządu lekarskiego moja wiara (mistyka) to choroba psychiczna (psychoza). Nie chcą się przyznać do błędu, a wystarczyłoby powiedzieć: przepraszamy ("odcięliśmy nie tę nogę"). Tyle i aż tyle. Kamień spadłby im z serca, a ja dałbym świadectwo wiary w IPiN (wykład o mistyce) z zaleceniem, aby nie leczyli tabletkami opętanych i nie podziwiali podobnych do prof. Jana Hartmana (opętanych intelektualnie).
Wróćmy do słów skierowanych do mnie (Mdr 4,7-15), a wiedz, że Słowo Boże jest niezmienne (nie można go przegłosować demokratycznie). Starości, nie mierzy się liczbą lat, a życie czcigodne oznacza nieskalaność. Ilu młodych i starych gubi burza namiętności, urok i ułuda marności mącących prawy umysł. Dlatego lepiej, aby człowiek sprawiedliwy wcześniej wrócił do Pana, bo może wpaść w te sidła, a w tym wieku to nie wypada.
Na ten czas mam zapis nagrania z 1994 r. z Księgi Rodzaju: człowiek został stworzony na obraz Boga Ojca. W człowieku jest podobieństwo do Stwórcy - pomimo wszelkich grzechów i upadków. Jezus Chrystus przybył, aby odnowić w nas ten obraz, który realizują dążący do ś w i ę t o ś c i!
Zobacz jak Bóg Ojciec pięknie to uczynił, a wszyscy wokół mówią, że: "Panu Bogu wszystko się udało oprócz starości". Jest odwrotnie, ponieważ w starości mamy łaskę zrealizowania tego zadania naszego życia (cichną grzeszne namiętności). Większość sędziwych nudzi się, marnują drugi dar Boga c z a s (oprócz wolnej woli), a niektórzy zaczynają "używać życia"...nie patrząc na owoce.
Eucharystia przewijała się w ustach (jak lubię), a następnie złożyła się na pół i ćwierć, a to oznaczało zapowiedź pomocy w mojej pracy duchowej. Tak będzie, bo w ciszy zapiszę głosem dwa świadectwa z 2005 r. (z gnijących kartek dziennika), wszystko usystematyzuję, odmówię modlitwy (1.5 godz.), a później obejrzę mecz w siatce (Polska-Słowenia). To bój gigantów (przegraliśmy).
Na tym tle ujrzałem bój w dążenie do świętości, którą większość lekceważy, a inaczej nie wpuszczą do Królestwa Bożego. Nigdy nie chciałbym być młodszym. Nie zamieniłbym mojego życia na żadne inne. Nie chcę tu być (zysk), ale mam jeszcze wiele pracy, bo świadectwa wiary, które zapisywałem są nawet dla mnie frapujące...
Ta intencja jest także za moją osobę, bo wreszcie w starości dążę do świętości...
APeeL
Aktualnie przepisano...
01.03.2005(w) ZA CIERPIĄCYCH W CIELE...
Wczoraj w radiu Maryja mówiono o małej Teresce oraz dano świadectwo alkoholika ateisty, który w barze wrzucił książkę o niej do pieca. Pan sprawił, że nie spłonęło zdjęcie świętej i to na oczach wszystkich!
W śnie znalazłem się pięknym kościele, gdzie trafiłem na procesję z dużą ilością wiernych niosących chorągwie. Po przebudzeniu łzy zalały oczy, ponieważ napłynęła bliskość Zbawiciela z pragnieniem świętości, a to oznacza ból rozłąki, którą właśnie kasuje śmierć, ponieważ tutaj trwa rozłam pomiędzy duszą i ciałem.
Ciało ciągnie do ziemi, a duszę do Królestwa Bożego! To są sekundowe błyski i w takich chwilach koi wołanie: "Jezu! Mój Jezu! Pęknie mi serce!"
W przychodni ujrzałem łaskę jaką jest praca, a w moim wypadku pomaganie cierpiącym na różne schorzenia: alergie, nawracające zapalenie dróg moczowych u 16 latka, biegunki, otyłość, padaczkę, niechęć któregoś z współmałżonków do współżycia, a wreszcie dominujący u większości strach przed śmiercią. To nie ma końca...
Około 10.00 zostałem wezwany do stwierdzenia zgonu u dziadka. Trafiłem do wiejskiej chałupy z wielkim obrazem Pana Jezusa w Ogrójcu. Śmierć wyzwoliła go z tego zesłania, a na jego końcu był wymęczony chorobami, uszkodzeniem mózgu, dusznością i ślepotą (zaćmą).
Moje serce dalej zalewało dziękczynienie za łaskę niesienia pomocy, pocieszania i wspierania. Tak się stało, że o 15:00 trafiłem do dziewczynki na wózku inwalidzkim.
Popłakałem się na Mszy świętej o 17:00 podczas słów psalmu (Ps 25): "Pamiętaj o nas, miłosierny Panie. Daj mi poznać Twoje drogi (...) Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję. (...) Pamiętaj o mnie w swoim miłosierdziu (...)".
Eucharystia sprawiła zjednanie mojej duszy z Panem Jezusem, a łzy same leciały na ziemię. W tym stanie dusza wołała: "Jezu! Jezu! Jezu!...spraw, abym pragnął tylko jednego: świętości!" To były sekundowe błyski pragnienia powrotu do nieba: "Boże mój jak wielkim próbom jesteśmy poddawani przez pragnienia ciała. To jest wprost wojna duchowa: duszy i ciała!"
W tym czasie "patrzyła" stacja drogi krzyżowej: Pan Jezus przybijany do krzyża! Popłakałem się z wołaniem: "Jezu! Jezu!", a tęskna miłość rozrywała serce. Przypomniała się pieśń na wczorajszej Mszy świętej: "To nie ludzie cię przybili lecz mój grzech"...tam pomyłkowo napisałem, że: "zabili"!
Ile cierpień sprawia nasze ciało: codzienna pielęgnacją (u wielu obsesja), w nocy męczą różne sny w tym erotyczne, trzeba wstawać z moczem (wada serca) i leczyć dziury w zębach. Nawet nie wspominam o schorzeniach, bo trzeba mieć zdrowie, aby się leczyć! W tym czasie 99.99% ludzkości nic nie robi dla swojego prawdziwego ciała (duszy).
Ogarnij cały świat z chorobami nieuleczalnymi i wrodzonymi (właśnie pokażą dziecko zrośnięte nóżkami), ofiarami wypadków i szkodzenia jedni drugim (14-latka została uwiedziona przez starszego pana, który pokręcił jej życie). Właśnie żona zemdlała (spadek ciśnienia): oparzyła sobie rękę, gazem twarz i zraniła się w głowę!
Natenczas wzrok zatrzymało zdjęcie Pana Jezusa po św. Poniżeniu (podczas Ukrytych Cierpień w Ciemnicy). To pokazał film "Pasja". Dla większości odkupienie przez Pana Jezusa poszło na marne. To pokaże obraz garstki wyzwolonych z Oświęcimia.
W ręku znajdzie się art. "Ciało i cierpienie" Umberto Galimberti'ego, filozofa i wykładowcy na Uniwersytecie Weneckim (autora licznych prac). Wskazuje na przyjęcie cierpienia, ponieważ pokazał to Pan Jezus podczas Jego Bolesnej Męki.
Pisał też o postępującej niesprawności do posługi przez Jana Pawła II, ale on wskazuje, że: ciało jest "świątynią Ducha Świętego" (1 Kor 6,19) i "człowiek musi chwalić Boga w swoim ciele". Wskazał też, że w Starym Testamencie cierpienie było przekleństwem, a w Nowym Testamencie jest błogosławieństwem. To bardzie piękne rozważania w których zebrał słowa dotyczące cierpień ciała z punktu widzenia naszej wiary.
Ja tylko dodam do tych rozważań, że marnujemy nasze cierpienia (chodzi głównie o katolików), ponieważ bardzo rzadko słyszy się o ich ofiarowaniu za innych, przekazywaniu na św. ręce Matki Bożej, a przecież dusze w Czyśćcu mogę być wyzwolone tylko po naszym wstawiennictwie (przy pomocy modlitw, zawołań do Boga Ojca o miłosierdzie i przyjmowaniu cierpień zastępczych). Spadają wówczas na nas pragnienia nieczystości, chytrości, przewrotności, lenistwa itd.
Ja przekazuję każdy dzień mojego życia w jakieś intencji (Mszę św. z Eucharystią oraz modlitwy). Czasami wołam dodatkowo za jakąś osobę lub duszę, a niekiedy idę specjalnie na drugą Mszę św.!
APeeL