Na koniec dyżuru w pogotowiu o 5.20 miałem daleki wyjazd i radość dla mnie, ponieważ popłyną wszystkie modlitwy...z rozpędu trwałem w modlitwie jeszcze po powrocie do domu. Kto nie zazna tej radości, ten nie wie co oznacza!
Właśnie z radia popłynie pieśń "Ave Maria", a ja odmówię: "Zdrowaś Maryjo" z poczuciem, że wiedzą o mnie w Niebie! Radość, pokój, miłość, pada śnieżek...nie może to trwać dłużej, bo jest zbyt piękne.
Podczas wyjścia na Mszę św. o 12.15 serce zalewał pokój Boży. Pozostały mi modlitwy bolesne, ale dzisiaj całkowicie nie pasują...na pewno ich nie odmówię! Zły dodatkowo podsuwał: "och, nie wypada odmawiać cz. Bolesnej Różańca w oczekiwaniu na narodziny Pana Jezusa...to tylko 3-5 dni!"
Nawet idę na to. Dopiero o 12.00 udaje się odmówić "Anioł Pański", a w kościele trafiłem na elementy Nieba. Wcześniej w karetce rozważałem co czułby prosty człowiek przeniesiony 150 lat ze wsi do jakiejkolwiek, stolicy obecnego państwa...czy nie znalazłby się w Niebie?
Oto zapalają świece, błyskają lampki, wszystko jest pięknie wystrojone - to czas oczekiwania na przybycie Pana Jezusa. Faktycznie nie pasują modlitwy smutne. Przysypiałem z umęczenia, ale ożywił mnie czas św. Hostii.
Zawołałem do Pana, aby odmienił serce złego kierowcy (zaparty w niewierze). Wczoraj dyskutowaliśmy i nigdy już nie będę tego robił...może pomóc tylko modlitwa. Poprosiłem także w intencji kapłanów, którzy dawali mi Sakramenty Święte oraz w intencji zmarłego organisty z mojego kościoła. "Panie...tyle dni śpiewał dla Ciebie, a w tym co robił był dokładny i niedoceniony. Pomóż mu Panie".
W oczekiwaniu na Komunię popłynie śpiew, aby: "Jezus przyszedł, gdyż świat zginie", bo tak mało idzie za Nim!
16.00 - 17.00 z powodu udręk (telefony, telepatyczne przekazy złej energii, napięcie płynące od córki) uciekłem z domu i podczas samotnego spaceru odmawiałem modlitwę przebłagalną i cz. bolesną różańca. Dopiero teraz zorientowałem się dlaczego demon popierał opuszczenie tej cząstki: przerwałbym specjalne modlitwy Brygidy!
Późno, a w moim ręku pismo z ładnym tytułem i niczym więcej: "Obudźcie się" św. Jehowy. Jedno, co łączy mnie z nimi to wyraźne mówienie o szatanie i diabłach (oszczercach). Zaśmiejesz się, ale tak jest naprawdę.
Inna rzecz, że ten oszczerca i oszust nabrał właśnie ich...w pierwszej kolejności. Wiedzą, że jest i robią to, co zechce! Nie znoszę razowego chleba ("zdrowego") i teraz mam burzliwą fermentację gnilną, a śpię z żona. A większość tak kocha to życie i życzy innym sto lat tego zesłania!
APeeL