Dzisiaj, od rana śpiewałem: "miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy: jakże to trudne dla nas. W tym nastroju zaczynam dzisiejszy dzień, który mnie zbliżył do Matki Prawdziwej.
Zarazem boję się, bo czeka mnie 12 godzin pracy lekarza ambulatoryjnego w pogotowiu: może przybyć dużo dzieci, ponieważ z okazji przybycia papieża Benedykta XVI dano wolny dzień. Popłakałem się przy powitaniu rodaków przez papieża Benedykta XVI (25-28 maja 2006)...
Na Mszy świętej o 6:30 podszedłem do spowiedzi, chodziło o moje gadulstwo (wadę), często niestosowne żarty, nie zawsze taktowne, a nawet obrażające. Tak się właśnie stało i to ze starszą pacjentką, którą poniżyłem, która popłakała się, a ja później powiedziała: "niech pan uważa, bo przy wchodzeniu do kościoła może się pan potknąć".
Jako pokutę mam odmówić koronkę do Miłosierdzia Bożego. Z powodu bólu w sercu i łez pojechałem do jej domu i wszystko załatwiłem (napisałem na maszynie i na maszynie, ponieważ zażywała wielką ilość leków (polipragmazja).
Wiele leków było niepotrzebnych, a nawet jej szkodziły...miała wielkie pragnienie wyleczenia! Ona także jest wierząca, modli się i ma pełno obrazów. Przykrość, ale "Pan wie, co robi". Ja wskazałem jej głupotę, a ona wymówiła mi butę!
Praca w nawale, a ja mam dzień zmarnowany wczorajszym remontem...
ApeeL