Świętej Rodziny...

   Nie wiem czy to sprawił mróz, ale wysiadło wspomaganie kierownicy (lekkie kręcenie i jej powrót przy skrętach). Przyczyna może leżeć w bezpieczniku lub oleju (trzeba wymienić), albo rozbierać (koszty). Na tym wspomaganiu mamy pokazany cały problem w naszej codzienności, a ja przenoszę to na relację z Bogiem Ojcem.

   Awaria chyba jest tylko instruktażem, bo dzisiaj nie mogę odczytać intencji modlitewnej i nic napisać. Ja wiem o tym, że sam z siebie nic nie mogę i wciąż to podkreślam, a dzisiaj mam to przekazać poszukującym odczytywania Woli Boga Ojca (instruktażu). Jest oczywiste, że Bóg Ojciec inaczej mówi do każdego ze Swoich dzieci.

   Na Mszy św. porannej w serce wpadły słowa św. Pawła (1J3, 1-2.21-24) o miłości Boga Ojca dla którego jesteśmy dziećmi, ale jeszcze się nie ujawniło kim będziemy? Trudno to sobie nawet wyobrazić?

    Eucharystia ułożyła się w laurkę...jako podziękowanie za moje pragnienie dawania świadectwa wiary i wysiłek (siedzenie po nocach).

    Ponieważ przyjechała do nas córka ("socjalistka") intencja wczorajsza była także za nią ("za tych, którzy nie boją się Boga"), a szukając dzisiejszej myślałem o rodzinach i małżeństwach. Stwierdziła, że z wybrankiem nie są małżeństwem.

   Następnego dnia - w środku nocy - poprosiłem Ducha Świętego o pomoc. Zajrzałem do śpiącej żony, aby wyłączyć jej telewizor...tak trafiłem na scenę z zadowoloną parę "żyjącą jak małżeństwo" (pasują do siebie w łóżku). Ogarnij cały świat tak grzeszących...

    Natomiast w sprawie braku wspomagania kierownicy zwróciłem się do św. Józefa (zawsze tak czynię w sprawach technicznych). Rano myślałem o trzech zakładach, ale straciłbym czas i pokój w sercu, bo po wyjeździe z garażu i ruszeniu samochodem wszystko wróciło do normy.

   Jak komuś przytrafi się coś takiego informuję: przy spalonym bezpieczniku będzie informacja na monitorze, trzeba rozgrzać silnik i nie wpadać w panikę, bo generalna naprawa całej kolumny to rzadkość (duże koszty na które może nabrać nas też... "mechanik").

   Jakże Bóg Ojciec potrafi nas pocieszyć przez takie "kłopoty". Wówczas widzisz łaskę za którą nigdy nie dziękowałeś...

                                                                                                                  APeeL

 

 

Za aktualnie przepisane...

08.09.2006(pt) ZA MARNIE KOŃCZĄCYCH...

   Dyżur w pogotowiu zakończył się "holowaniem" porodu, a ja pragnę "wyrobić się" do przychodni (jeden budynek), wszystko uporządkować i zdążyć na Mszę św. Trwa ulewa i znowu jest ostry telefon, ale kierowca mówi, że "mamy za małe wykształcenie", bo potrzebują karetkę "R".

   Okazało się, że w łóżeczku zmarło 8-miesięczne dziecko. Wielki smutek powstał nawet w pogotowiu. Na pocieszenie w przychodni będzie tylko jedna babcia, którą namówiłem na Mszę św.!

    Ja jestem już w przychodni, ale nie ma mojego zmiennika w pogotowiu. Wykorzystują mnie, bo nie należę do "samych swoich", a wszystko jest w jednym budynku. Tak nie wolno, kiedyś nie było żadnej karetki i do wypadku wysłano mnie zamiast kierownika pogotowia, który też był w przychodni. Mogło dojść do linczu (opóźnienie, a ja tylko z kierowca i słuchawkami).

   Teraz, gdy to piszę z telewizora płynie inf. o głupim końcu legendy ks. Jankowskiego z Gdańska, który jako agent bezpieki proponował nawet budowę instytutu swojego imienia, a na na winach i wodzie mineralnej był jego wizerunek. Zobacz jak "władza ludowa" panoszyła się jeszcze po "Okrągłym Stole", który sam się przewrócił!

   Na ten czas mówią o marnym końcu towarzyszy, SLD i agentów - zbrodnie, zabranie majątków, stanowisk, "służby" w samorządach! Szkoda, że nie dokonano lustracji. Po co trzymać się przeszłości i kłamać do końca. Przecież nasze życie jest kruche: pomyłka w rozpoznaniu grzybów, szkodliwe jagody zamiast borówek, wymuszenie pierwszeństwa, itd. Właśnie na spacerze spotkałem obcego psa...mógł być wściekły.

   Później Pan pokaże mi; boks, wypadki, popisy, terrorystów zabijających siebie i innych, a nawet chłopa, który powiesił się po utracie krowy (zdechła). Podczas modlitwy napłynie dusza brata (zmarł nagle w wannie jako alkoholik i palacz), kuzyn miał śmiertelny wypadek...także siostrzeniec jadący z kolega (nic mu się nie stało).

   Dalej pogromca krokodyli, który zginął od niewinnej płaszczki, bulimia i anoreksja córki prowadząca do śmierci, a wcześniej mój alkoholizm, śmierć pięciu kolegów lekarzy z powodu: narkotyków, alkoholu i papierosów, a także relanium spożywanego garściami. W otoczeniu były dwa samobójstwa poprzez strzał w głowę oraz dwa przez powieszenie się.

   Teraz z "Poematu Boga-Człowieka" Marii Valtorty płyną Słowa Pana Jezusa o Judaszu. Pełno jest takich wokół mnie, żywych trupów, przeciwników mojej ojczyzny wywołujących ból w sercu i łzy w oczach.

   Oto poseł Stefan Niesiołowski - z wroga komunizmu stał się wrogiem ojczyzny, a także posłanka Joanna Senyszyn, która z Sejmu RP robi kabaret i bierze za to kasę!

    Typowym przykładem marne kończących jest zambijski abp Emmanuel Milingo, który odszedł od Prawdy...do sekty Monna ("Gość niedzielny" z 30 lipca 2006). Z błota wyciągnął go i ocalił Jan Paweł II. wrócił do błota, stał się fałszywym rzecznikiem księży, którzy porzucili kapłaństwo dla kobiety (wówczas na świecie było takich 150 tys.).

   Ten ekscentryczny hierarcha odprawiał egzorcyzmy tańcząc przy tym w stylu "afrykańskim". Odprawiał też podobne "msze" o uzdrowienie. Krótko mówiąc przeważyła w nim magia i czary. Jego osobę wykorzystał "mesjasz" Sun Myung Moon ("zjednoczenie rozbitego chrześcijaństwa") uczestniczący w malwersacjach za które był kilkakrotnie aresztowany.

    Arcybiskup dał się nabrać na podszepty Belzebuba: wybrał obronę gnębionych przez Kościół żonatych księży, wrócił do żonki z sekty Moona i tak ponownie wpadł w błoto. Zamienił służbę Bogu Objawionemu, bycie cudotwórcą przy Ołtarzu św. (zamiana chleba w Duchowe Ciało Pana Jezusa) na "miłość aż po grób" do swojej wybranki.

   Pomyśl o naszych sługach Pana z ich zdradą i lataniem po mass-mediach...

                                                                                                 APeeL

            

15.09.2006(pt) ZA NADĘTYCH PYCHĄ I DUSZE TAKICH...

   Wczoraj oglądałem program telewizyjny, gdzie toczył się bój z ważniakami. To redaktorzy od lat okupujący mass-media (Tomasz Lis z "Polsatu", Monika Olejnik i cała reszta). Szkoda, że w tym gronie znajduje się były prezydent Lech Wałęsa z Matką Boską w klapie i obecnie nietykalny prof. Leszek Balcerowicz (prezes NBP), a także nieudacznik Donald Tusk.

    Twardy sen na prawej ręce sprawił jej porażenie (wymagała „rozruchu”). Co mówi Pan przez takie zdarzenie? Nie groź innym, pamiętaj o tym, bo żaden ważniak nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego. Uśmiechnąłem się, bo świta, a to kojarzy się z kogutem, co zapiał trzy razy po zdradzie św. Piotra. 

     Idę na Mszę św. o 6.30, a w sekundowych błyskach ujrzałem moją pychę oraz gadulstwo. Przypomniał się zarzut koleżanki-lekarki oraz w nocy przeczytane Słowa Zbawiciela o tych, którzy otaczają siebie chwałą - to dusze bardzo chore.

   Pan ukazał mi, że tacy nie trafią do Królestwa Niebieskiego. Jakby na znak trafiłem na zamknięty kościół z ludem stojącym pod drzwiami! Popłakałem się i siadłem w "kątku maryjnym, gdzie "patrzyły" wizerunki Matki Bożej oraz witraż Fatima. Nagle dowiedziałem się, że jest to dzień Matki Bożej Bolesnej, której Serce przebił miecz boleści.

   Z płaczem pobiegłem do konfesjonału i mówiłem o moich wadach, a kapłan pocieszył mnie tym, że to dostrzegam...pokuta to koronka do Miłosierdzia Bożego. Później będzie "patrzył" wizerunek "Jezu ufam Tobie". Pan wprost prosił o tę modlitwę.

   Dziwne, ponieważ - podczas przyjęć pacjentów - przyszła babcia (poprawienie recept), której chciałem coś podarować, a ona poprosiła o obrazek "Jezu ufam Tobie"!

    Wrócił art. Waldemara Łysiaka z "Rzeczpospolitej kłamców": "Ornat i ogon", gdzie ukazana jest pycha o. Tadeusza Rydzyka...wodza! Moje serce zalał wstrząs, głupcy przejmują kamienice wyrzucając Polaków z mieszkań zajmowanych od czasu zakończenia II Wojny Światowej. Jak rozliczą się z tego przed Bogiem? Czym rożni się to od zabijania Hutu i Tutsi.

    Przepłynie pycha wyznawców Allacha...wyją z nienawiści po niefortunnych słowach papieża o przemocy (nawracaniu przy pomocy miecza), a to p r a w d a! Na ten czas otworzyłem "Koran", ich Księgę Wojny (z niewiernymi), gdzie były słowa: "On nie kocha ludzi nadętych pychą". Prawie chciało się krzyknąć, bo to moja dzisiejsza intencja modlitewna!

    Później Pan Jezus powie do mnie z "Poematu Boga - Człowieka" (Ks 2, t l, str 335): "zniechęcenie oraz działania gorączkowe wynikają z  p y c h y! Zniechęcenie jest jasne, bo to żer dla Szatana".

     Przypomniał się poranek w pracy, gdy z włączonego radia płynęły słowa piosenki: "nie zadzieraj nosa, nie rób takiej miny". Wiedziałem, że to jest z Nieba, ale jeszcze nie znałem intencji.

   Przepłynął świat polityków, bogaczy, mafiozów oraz niezliczonej liczby sekt i ich guru...świat służących bożkom: władzy, posiadania i seksu, a także wiedzy ludzkiej, mądrości i wielkości, a nawet swoim żonkom, ale może to być też piesek lub kotek, a nawet samochód...

   Wróci nabożeństwo, które chciałbym przeklęczeć, ale zrywa się  z tradycją i szacunkiem dla Boga ze stawianiem człowieka w "centrum nowej wiary"! Idzie się w kierunku skasowania klęczników z przyjmowaniem postawy stojącej. To demoniczna głupota...przecież na "Jego Imię zegnie się każde kolano".

                                                                                                      APeeL