Przebudziłem się  pełen lęku, ponieważ przypomniał się wczorajszy ranek. Pragnę odmawiać "Anioł Pański", ale napływa polecenia, aby włączyć "Słowo na dzień". Tam pięknie mówił francuski kapłan...o sztuce chrześcijańskiej oraz o nawróceniu aktora, który grał świętego. 

    Łzy zalewały oczy, ponieważ płynęły słowa o publicznej Męce Pana Jezusa, o łasce wiary, która połączona z inteligencją daje nieskończoność przeżyć. Wspomniał także o widzeniu wszystkiego z góry od Pana Jezusa! To wprost moje doznania...

   Napłynęły osoby różnych artystów, twórców "Polskiego ZOO" oraz wczorajszy film z Lindą i Pieczką (ośmieszający naszą wiarę). Przesuwało się zło, które czynią twórcy poprzez fotografie, książki i filmy, a właśnie wzrok zatrzymał "Dziennik złodzieja", gdzie opisywana jest apologia zła (nagrodzona, bo zgniły zachód to kocha)! Ogarnij cały świat szyderstw i bluźnierstw oraz debilizmu duchowego "stwórców"...

   Już wiem, że jest to intencja modlitewna tego dnia z ofiarowaniem Mszy św. o 7:30. Podwiozłem syna do autobusu i znalazłem się wcześniej w kościele: "Ojcze! Dziękuję Ci za tę chwilkę ciszy i spokoju" (było tylko kilka osób). Dzisiaj nie mam żaru duchowego, a w Ewangelii Mt 6,7-15 Pan Jezus przestrzega przed modlitwą ustną...

   "Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie". Dalej był przekaz Modlitwy Pańskiej ("Ojcze nasz"). Eucharystia w intencji: "twórców gubiących dusze".

   Nie wiedziałem, że dzisiejszy dzień będzie dla mnie gehenną z "nalotami" utrwalaczy władzy...wciąż ludowej. Wyraźnie czuję atak demona; napierają mocne osoby, nie mogę zrobić kawy, trwają kłótnie na korytarzu, z radia płynie okropna muzyka (tak jest zawsze w ataku Bestii), serce mam puste na granicy wybuchu, proszą na wizytę do pacjentki, która wymaga leczenia psychiatrycznego, ale chce tylko mnie, hipochondryczka była pierwszą w kolejce, wpadają słabnący, pełno ludzi po powtórki leków, a także skomplikowane przypadki, badanej strasznie śmierdzi z ust...aż muszę się odsuwać, a po czterech godzinach wybiegam do WC (obie kabiny zamknięte). "Panie! Zmiłuj się nade mną"!   

   Tak było do 15.00, podczas powrotu płakałem, nie "szło" odmawianie koronki do Miłosierdzia Bożego, nie czułem obecności Pana Jezusa, ponieważ wymyśliłem, że ten dzień będzie "za zapracowanych" (czyli także za mnie)! Zobaczysz oszustwo szatana, ponieważ moje zapracowanie miało być przekazane w intencji: twórców gubiących dusze.

    To wyraźna ciemność duszy o której czytałem wczoraj, a chodzi o to, abym w takim stanie w pełni zawierzył Bogu Ojcu! Zrozum teraz niewierzącego, który uważa, że to, co czuje jest wynikiem stanu jego serca.

   Na działce zapaliłem lampkę, także pod krzyżem. To wszystko! Napłynęło, abym poszedł z żoną na ponowną Mszę św. (wieczorną). Tak uczyniłem, ale przedrzemałem!

    Późno...oglądam film gubiący dusze. Takich twórców się preferuje oraz negujących prawdę naszej wiary. W radiu była mowa o książce "Narcyz i Złotousty" Hermanna Hesse. To historia przyjaźni ascetycznego mnicha (Narcyza) z bezdomnym rzeźbiarzem (Złotoustym).

   Narcyz reprezentuje świat duchowości, zaleca klasztor, gdzie można uzyskać równowagę wewnętrzną (odcięcie się od świata zewnętrznego). Złotousty powraca do klasztoru po wędrówce w świecie, gdzie doświadczył wiele smutków i radości, a natchnieniem dla jego twórczości były przygody miłosne.

  To ukazanie odwiecznego konfliktu duchowości ze zmysłowością oraz poszukiwania osobistej drogi do szczęścia każdego człowieka.

   Audycja wykorzystała sytuację i napadnięto na nasza wiarę z pretensjami do Boga Ojca o złe stworzenie tego świata. Do tego dodano świadectwa kapłanów (agentury) wyśmiewających Istnienie Stwórcy!

    Wczoraj otrzymałem ostrzeżenie, abym dzisiaj nie pił alkoholu. Właśnie czytam w rozważaniach wiersze o Eucharystii. Św. Franciszek przygotowywał się cały dzień do spotkania z Panem Jezusem. Jakże jest to zrozumiałe dla mnie, ponieważ nie mogę już żyć bez Komunii św.!

    W końcu dnia przyszedł syn i chwalił się, że będzie miał nagrodę za wspomaganie innych (sam poszedłem dzisiaj w tym kierunku, bo nie ofiarowałem tego dnia, ale chciałem modlić się także za mnie).

   Przekazałem mu, że nagroda psuje łaskę: dzielenia się, przekazywania czegoś z miłości. Daję, dzielę się na tym wygnaniu, bo wszystko otrzymuję...

                                                                                                                APeeL