W ciemności idę do kościoła i zaczynam moje modlitwy: "Panie mój. Jezu! przepraszam za wczorajszy upadek...za jałowe dyskusje z synem. Jakże słabi jesteśmy. Jezu mój, Jezu! Ludzie nie wiedzą, że Jesteś".
Niech nikt nie lekceważy tego boju, bo z tego wynika, że wiedział o czekających mnie doznaniach z późniejszym pozostaniem w otwartym kościele...
W tym czasie omijałem ludzi i „towarzyszy” (od towarzyszenia mi) specjalnie wygonionych na ulicę z mojego powodu, bo stanowię zagrożenie dla mojej ukochanej ojczyzny. Zawsze można to wytłumaczyć „ochroną”, ale moja jest w Panu.
Ze słów pieśni wyłapuję słowo: „otucha”, a myśl uciekła do wszystkich, którzy - tak jak ja w tej chwilce - mają serca smutne i pełne rozterki. Gdzie tacy szukają pocieszenia i otuchy? Do kogo się zwracają i uciekają?
W Ewangelii: Mk 2, 1-12 Pan Jezus powiedział do paralityka, którego przyniesiono do Niego: "Ufaj, synu, odpuszczają ci się twoje grzechy (...) Wstań, weź swoje łoże i idź do domu". To wywołało oburzenie kilku uczonych w Piśmie z zarzutem, że jest to bluźnierstwo, bo grzechy może odpuszczać tylko Pan Bóg. Ból zalał serce, bo takim właśnie paralitykiem byłem!
Św. Hostia w intencji dnia z wołaniem: „spraw Panie Jezu, abym umiał świadczyć z mocą o Tobie, a gdy nadejdzie pora mógł oddać życie dla Ciebie i za Ciebie. Ojcze nasz. Jezu bądź mi mocą i ochroną, zsyłaj działanie Ducha Świętego”.
Moje serce zalało nieoczekiwanie pragnienie odejścia do Boga Ojca! Sam sobie nie wierzę z refleksją...czy tak jest przed śmiercią po Ostatnim Namaszczeniu? Zważ, że Szatan straszy ludzi śmiercią, a zarazem podsuwa samobójstwa. Przeszkadza w przyjęciu Sakramentu Namaszczenia Chorych, bo wie, ze w chwalonej śmierci nagłej omija nas ta wielka łaska Boga Ojca.
Napłynęła osoba "teologa" Turnau z "Gazety Wyborczej", który promuje popierany przez ateistów kościół...poza Watykanem, a wiedz, że w reformowanych nie ma Eucharystii! Później trafiłem na pogaduszki jak u cioci na imieninach. To straszliwy fałsz, przecież Adam Michnik jest uczniem Jerzego Urbana, a on jest niepokonany w demonicznych manipulacjach!
Zły dobrze wie w co uderza, w jaką moc naszej wiary! Mam pragnienie pozostania w ciszy, bo nabożeństwo skończyło się wcześniej.
W drodze do przychodni, wstąpiłem do lasku, gdzie wołałem w mojej modlitwie w intencji tego dnia. Chodzi o to, że w zjednaniu z Panem Jezusem (przewaga duszy) nie chcę trafić na wielki bałagan, rozdrażnienia, a nawet złość pacjentów na mnie.
Zaczynam przyjęcia chorych, ale dusza nadal jest bliska Boga. To chwilki wielkich cierpień, ponieważ istnieje rozłam między ciałem, które jest pełne nędzy i słabości oraz duszą pragnącą powrotu do Prawdziwej Ojczyzny.
Dlaczego ludzie nie chcą Pana Jezusa? Jak wielkie to chwilki cierpień...jak wielkie! Pan Jezus sprawił, że ludzie napływali spokojnie, a z radia płynęły kojące melodie...mówiono też o prawych Polakach!
Przypomni się młody Samuel, który miał kłopot w rozpoznaniu zawołań Ojca, a trzeba zawsze odpowiadać (1 Sm,3b-l0.19): „Mów, bo sługa Twój słucha”! Psalmista dodał: „Przychodzę, Boże pełnić Twoją wolę". Dzisiaj w Ew. jest powołanie pierwszych uczniów z moim imiennikiem Andrzejem! To jakby wszystko związane z moim powołaniem. a tacy odpowiadają bardziej niż nieświadomi i niewierni.
Napłynęła osoba córki oddzielonej od Boga z woli własnej. Kapłan, który pięknie mówił o duchu Bożym, który sprawia, że lubimy różaniec, medaliki, modlitwy, wizerunki, książeczki...nie wspomniał o Eucharystii, a ogłoszenia parafialne czytał podczas podawania Ciała Pana Jezusa!
Po skończeniu napłynęła radość z pokonania niechęci...tak jest u ludzi normalnych! I jakby "na złość" demonowi dodaję do cz. radosnej i chwalebnej modlitwy wieczorne. "Ojcze! Wybacz moje grzechy, które popełniłem w ciągu dnia".
APeeL