Syn wyszedł wcześniej (wycieczka do Lwowa), a codziennie spóźnia się do szkoły! Żona wróciła z kościoła i przekazała, że mój kolega ateista był u spowiedzi i Komunii św. (nagły zgon ojca).

     Wśród „starych" wierzących jest zazdrość...jak to, ja jestem zawsze Tobą Panie, a on przychodzi teraz i dostaje tę samą zapłatę (po denarze), a wcześniej tak grzeszył: rozwód z opuszczeniem dzieci, opuścił miejsce pracy, jako lekarz złościł się na chorych, a w dniu śmierci ojca z przekleństwami dzielono spadek...diabelski krzyż! „Boże mój! Jakże słabo odczytujemy twoje znaki”.

   Teraz śnił się w pięknym oficerskim mundurze z koleżanką stomatolog, którą właśnie podwożę do pracy mówiąc: „pani bardzo ciężko pracuje i może uczynić wiele dobra ofiarowując Bogu ten wysiłek z przyłączeniem do Męki Zbawiciela (uświęcić) jako przebłaganie za grzechy innych ludzi” Proszę przekazać to normalnymi słowami: „Panie przyjmij moją udrękę i dołącz ją do Twojej Męki jako ofiarę przebłagalną za ludzi”.

    Prawie nie mogę pracować z powodu zaślepienia ludzi, bo nie widzą obdarowania i boją się śmierci, a to jest całkowity brak ufności Bożej.

- Dlaczego pani nie dziękuje, a trzęsie się ze strachu przed nieznanym?

- Proszę nie zajmować się polityką (65 lat), a modlić się za pijaków...odpowiedziała, że nie będzie tego czynić!

  Zapewniłem ją, że Bóg kocha każdego tak samo, a złych bardziej, ponieważ oni są nieświadomi!

- Pani jest opętana w bardzo prosty sposób...zły kieruje całą pani uwagę na bezeceństwa księży (zakłamanie, „wory pieniędzy”, itd.). Pani tego nie zauważa, sposób jest prosty i skuteczny - inny na każdego.

    Szczególnych napadów dozna pani w niedzielę i podczas Mszy świętej. Zły działa także przez „dobro", a wszystko poznajemy po owocach! Jaki jest owoc w pani wypadku? To zwątpienie!! Skalanie kapłana nie kala jego posługi. Ostatecznie oceni go Pan Jezus.

- Ktoś pragnie uzdrowić pani duszę i dlatego pani tu przyszła, przecież nie wymaga pani żadnego leczenia.

    Na obiedzie żartując zwróciłem się do byłej działaczki partyjnej: „córeczko wróciłaś z wygnania...cóż dobrego przynosisz z sobą, a pani odpowie językiem partyjnym”. Radość wspólna, ale zaćmienie ludzi wielkie.

   Na koniec tego dnia odwiedziła mnie głucha babcia, która monologowała: „cicho, byłam w szpitalu, usypiają...cicho, w śnie pojawili się doktorzy z długimi nożami, cicho...po operacji kazali płacić...cicho, mówię doktorom, aby dzwonili do gminy...cicho...cicho...te noże to były aż do łokci...cicho, może ma dochtór te zastrzyki i te w tabletkach, cicho, cicho...patrz doktorze znalazłam rękawiczki...patrzę leżą...cicho, cicho...no, to już idę”. Podała mi paczkę dużej kawy, a ja wręczyłem jej butelkę miodu (kaszle).

    Biedna, zawsze pogodna, ciesząca się z tego co ma. "Jezu mój, jak to wszystko jest pięknie ułożone i pokazane!”

    14.00 udało się wyrwać do żony, która powiedziała, że wielu jest pragnących potrzymać rękę innego człowieka. Walka wewnętrzna, pokusa „miłości” i natchnienie, aby utrzymać czystość. Człowiek słaby...czystość złamana: "odetnij rękę”, niesmak - mogłem przekazać wyrzeczenie za innych! W małżeństwie nie ma grzechu, ale ja mam podwyższony próg oceny.

   "Dzisiaj poddałem cię marności ciała, sprawia cierpienia - dzisiaj poznałeś smak czystości...pragniesz jej, to dobry znak - nadajesz się do Nieba!". To prawda,przecież w dawnych czasach lubowałem się w oglądaniu pornografii, a dzisiaj budzi obrzydzenie. Teraz pragnę czystości - w myśli, słowie i czynie.

    Na początku dyżuru w pogotowiu 15.00 przez dwie godziny trwała cisza...Pan się zlitował i dał głęboki sen. Wszystko jest łaską...

                                                                                                          APeeL