Wielki Piątek

    Bardzo lubię ciąg dyżurowy w pogotowiu (od 15.00 w piątek do 7.30 w niedzielę). Właśnie taki otrzymałem jako pokusę, bo bezbożni koledzy „wypoczywają” w święta. Dodatkowo w Wielki Piątek miałem wolne do czasu dyżuru i w tym czasie czyniłem same „dobre” rzeczy...

- marnowałem czas na streszczanie artykułów medycznych

- załatwiałem różne sprawy i robiłem zakupy

- sprzątałem przy bloku i robiłem naprawy, a nawet zbierałem śmiecie i pety...

    Żona z tego powodu zdenerwowała się, ale sama nie zauważyła, że dzisiaj myła okna i wieszała firanki! Po czasie będę wiedział, że to wszystko wynikało z później odczytanej intencji modlitewnej z określeniem, że jest to: "czasu miotły i trzepania dywanów”.

   To prawda, bo wówczas trwają pilne prace: wykańczania nowych mieszkań (moja kierowniczka złamała sobie rękę), łatania dziur w drogach, gotowania, pucowania samochodów oraz składania życzeń z „piciem na zdrowia aż przyjechało pogotowie!” Przy tym zapomina się o umierających i chorych (wezwaniu kapłana w celu uzyskania Sakramentu Namaszczenia Chorych).

    Ja jestem gorszy od nich, bo widziałem pokusę, mogłem oddać te dyżury, ale jako pracoholik wybrałem moją przyjemność i forsę...zamiast uczestnictwa w największym wydarzeniu naszej wiary: w Męce i Zmartwychwstaniu Pana Jezusa! Zbawiciel w tym właśnie dniu został opuszczony przez wszystkich, a także przeze mnie! „Panie Jezu zmiłuj się!”

    Papież  błędnie chciał zmienić słowa Modlitwy Pańskiej: „i nie wwódź nas na pokuszenie”. Narzuca się pytanie: jak bez prób dać opinię o pracowniku, sportowcu, lotniku, itd. Pokusy to próby naszej wiary (ujawnienie naszych wad), a nie namawianie do złego. Ile razy badasz tak swoje dzieci: zalecasz wykonanie czegoś...jeden wykona bez mruczenia, drugi mruczy, a trzeci oszuka, że wykonał.

    O 15.00 do pogotowia...

- wpadł pierwszy „pacjent”...kandydat na kierowcę, którego załatwiłem (jeden budynek)

- wezwano do babci z która „coś trzeba zrobić na święta”...

- pędziliśmy do nagłego zgony (72 lata): nie zdążył do kościoła i nie był u spowiedzi

- nie pił, ale teraz zaczął i wystąpił napad epilepsji

- kolka wątrobowa, bo „coś zjadła”

- krwotok z nosa...i tak do 24.00!

    Następnego dnia w wielkim bólu odmówię moją modlitwę trafiając do domów pełnych przepychu i biedy. W tym czasie dalej będą przewijali się zatruci pijacy, trafię na pobitą kobietę oraz skatowanego przez ojca.

                                                                                                          APeeL