Naprawdę trzeba żyć daną chwilką, bo w prowadzeniu przez Boga Ojca nie pasują żadne schematy. Jego Drogi nie są naszymi, a naszym zadaniem jest walka z pokusami i chuciami cielesnymi.

    Przed wyjściem do kościoła w piwnicy dokręciłem żarówkę i stała się jasność. Napłynęła bliskość Boga Ojca, a w kościele padną słowa: „Bóg jest Światłością". Za nasze grzechy Pan Jezus jest ofiarą przebłagalną.

    Od Ołtarza świętego popłynie zalecenie: „Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu (Dz 15,22-31). Psalmista wołał (Ps 57): „Będę Cię, Panie, chwalił wśród narodów”.

    Natomiast Pan Jezus w Ewangelii (J 15,12-17) przekazał: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. (…) Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.

   Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem (...)".

    Dzisiaj jest dzień dobrych uczynków, a to okaże się działaniem w ramach intencji modlitewnej. Przez godzinę pisałem - dokumenty skrzywdzonemu biedakowi - na rentę społeczną oraz zbytemu przez KIZ, który jest niezdolny do pracy po przebyciu dwóch wypadków. I tak przez cały dzień do 15:30.

   W przerwie w pisaniu (mój gabinet jest w jednym budynku z pogotowiem) trafiłem do dziadka z zatrzymaniem moczu, gdzie była wielka figura Matki Niepokalanej! Jakże lubię ludzi starych i bezradnych. Po drodze będę przejeżdżał trasą figur Matki Bożej, które ludzie odnawiają! Nikomu nie odmówiłem pomocy...

   Dobrze, że nie zamieniłem się z kolegą lekarzem (islamistą) na dyżur, bo to całkowicie zmieniłoby przebieg tego dnia. Od wczorajszego wieczora poszczę w intencji pokoju na świecie (tylko kawa i mleko). Specjalnie nic nie zabrałem do jedzenia, a dzisiaj od 15.00 mam dyżur w pogotowiu (jeden budynek).

   Napłynęło pragnienie dalekiego wyjazdu, aby odmówić moją modlitwę. Jakby na ten czas wprowadzono do gabinetu chłopca bladego jak ściana, który umierał. Podłączyliśmy kroplówkę, podałem iniekcje i na sygnałach dojechaliśmy do szpitala. W krótkim czasie dostarczyliśmy na oddział dziecięcy jeszcze trzech ciężko chorych pacjentów.

    „Matko Boża obejmij ich Swoją Opieką, te rodziny i ten odział, daj moc i wytrwałość tej lekarce. Odwieźliśmy matkę ciężko chorego chłopca, a w drodze prosiłem ją o modlitwę za niego całej rodziny, bo choroba jest niejasna...

   Łzy zalały oczy z powodu bezmiaru zalewających mnie łask, a w tym dniu było to współcierpienia z Panem Jezusem...

                                                                                                    APeeL