Poniedziałek Wielkanocny

    Msza św. o 10.15...pod kościołem śpiewają ptaszki i grzeje słońce o którym nic nie wiemy! Przy tym ludzie uważający siebie za mądrych...śmieją się z wierzących. Chyba z tego, że nie jesteśmy sierotami, bo mamy Boga Ojca, a po śmierci wracamy do Królestwa Bożego, gdzie czeka na nas Tata z otwartymi ramionami.

   Jakże piękne jest moje obecne życie...przerywane atakami Szatana, który nie może oderwać mnie od miłości Boga Ojca. Proszę, aby próby były odpowiednie dla mnie, bo jeszcze nie jestem u szczytu Góry Świętej.

    Poprosiłem też o błogosławieństwo dla kierowcy, który zlitował się nade mną i wiózł mnie ze Szczyrku do mojego miasta (nawet skręcił w prawie pod dom). Moje świadectwa wiary mają służyć innym. W tym czasie serce zalewał pokój z poczuciem, że Pan Jezus przyjdzie do mnie z Bogiem Ojcem.

    Apostoł Piotr „mówił” przez głośnik o dziele Pana Jezusa, Syna Bożego (Dz 2,14.22-32), który dziełami i cudami zadziwiał wszystkich, ale „został wydany" i przybity "rękami bezbożnych do krzyża". (...) Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami”.

    Natomiast w Ewangelii (Mt 28,8-15) Pan Jezus Zmartwychwstały stanął przed niewiastami, które właśnie dowiedziały się o tym: „Witajcie. One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. (…) Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą”.

   Jakże Bóg zaskakuje mnie każdego dnia, bo można powiedzieć, że Zmartwychwstały Zbawiciel podszedł właśnie do mnie (w postaci Eucharystii). Popłakałem się z powodu natchnienia kapłana, aby wyjść na zewnątrz kościoła do małej grupki ludzi.

    W podzięce nawałem kwiatów dla Pana Jezusa. Jakże mało jest w nas wdzięczności za bezmiar łask, ponieważ uważamy, że wszystko jest wynikiem naszej zapobiegliwości!

                                                                                                                      APeeL