Święto św. Macieja, Apostoła

   W moim codziennym życiu otrzymuję wielką pomoc od Boga Ojca, szczególnie w przekazywaniu świadectw wiary. Obecnie nic nie planuję...właśnie zostałem obudzony o 4:00 i do Mszy świętej o 6:30 opracowałem i edytowałem wczorajszy zapis. Na spotkaniu z Panem Jezusem trwały demoniczne rozproszenia, które zależą od intencji, a dzisiejszej jeszcze nie znałem.

   Nagle „ważne” stało się przedśmiertne sprzątanie i malowanie garażu, reperacja roweru (kolejka, bo jest sezon), wróciła „Uwaga” TVN z relacją o prywatnym domu opieki z szefową bezpieki, całkowicie zdegenerowaną alkoholiczką oraz mój umiłowany samorząd lekarski, a wszystko zakończyło się podnieceniem seksualnym...aż krzyknąłem!

    Sam zobacz, jak bawi się z nami przeciwnik Boga i to na Misterium jakim jest Msza św.! Nigdzie tego nie usłyszysz i nie przeczytasz, bo Szatan jako zabójca naszych dusz „nie istnieje”. Przecież jest to pokazane na bolszewickich służbach, których zadaniem było i jest szkodzenie tym, co nie z nami i zabijanie...nawet swoich, którzy zbyt dużo wiedzą...

    Przekazuję to dziwiącym się, że „chodzenie do kościoła” nic nie daje oraz wrogom wiary, bo tacy uważają, że w ich głowach są tylko ich myśli.

   Zarazem uwagę przykuła pieśń o tym, że Pan powołał nas, mamy przynosić owoce czyli nauczać narody aż po krańce ziemi. W Królestwie Bożym wiedziano, że dojdziemy do takiej właśnie sytuacji, że Słowo z mojej izdebki może tam dotrzeć!   

  Dzisiaj w miejsce zdrajcy Judasza (Dz 1,15-17.20-26) wylosowano Macieja (po modlitwie). Psalmista w Ps 113,1-8 chwalił Boga Ojca, który „Podnosi z prochu nędzarza i dźwiga z gnoju ubogiego, by go posadzić wśród książąt, wśród książąt swojego ludu". Natomiast Pan Jezus (w Ew. J 15,9-17): „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili (...)”.

    Eucharystia odmieniła wszystko, a po powrocie do domu popłakałem się podczas obrazów barbarzyńskiego niszczenia narodu ukraińskiego. To jest wyraźne działanie Mefistofelesa (Kłamcy i Zabójcy) pragnącego zguby ludzkości. Agresorzy nie wiedzą o tym, przekonani że mają rację w eksterminacji sąsiedniego kraju.

   Ludzkość nie widzi Apokalipsy i nie reaguje wg głoszonych zasad (ONZ) oraz nie prosi się przy tym Boga Ojca, którego moc może nas ocalić. Piszę to świadectwo, a w telewizji pokazują „Marsz równości” w Łodzi (7 km)...dyskryminowanych, bo nie chcemy nazywać kobietą osobnika z fujarką. Pasowałoby tutaj określenie Marty Lempart, ale nie chcę grzeszyć. 

   Nie wiedziałem jak dokonać zapisu tego świadectwa, ale po zawołaniu do Ducha Świętego wszedłem na blog prof. Jana Hartmana (www.polityka.pl Zapiski nieodpowiedzialne). Tak zostałem posłany do narodów (jako dr. Bylejaki) dając poniższe komentarze.

kalvarya01 14 MAJA 2022 9:51

   Jako specjalista z ekonomii (PhD)…jednym słowem „bankster” bełkocze o wierze w Boga w judaizmie, chrześcijaństwie i islamie…

1. Boga nie ma, bo „być nie może”, a wiara to pseudonauka. Po jego uzasadnieniu szczęka wypadła mi i nie mogę jej znaleźć…

2. Umysł ludzki „nie jest w stanie pojąć” (słusznie), bo wiara jest łaską czyli zapaleniem Światła.

3. Usunięcie teologii z państwowych uczelni (zgadzam się), ale w islamie mamy Państwo Religijne.

                                                                   Bratku!

    W walonkach i to prosto z gnoju wszedłeś na teren święty. Kompromitujesz się w swoich fikołkach duchowych. Wiedz zarazem, że Pan wyciąga takich na salony. 

   Kłamca podsuwa ci demoniczne uzasadnienia, bo on wie, że jesteśmy po śmierci. Zapamiętaj radę: jak napłynie chęć zabierania głosu na temat sensu naszego życia…złap się za miotłę (w przenośni), bo masz bałagan na biurku i mętlik w głowie…

 

olborski 14 MAJA 2022 13:14

   Sugeruje dyskusję o „filozofii parafialnej”, która ma „subtelną wyższość nad wiejska” (jedna parafia, a wsi kilka i każda ma swojego).

    Lubię żarty, bo sprytnie – jako nauczyciel…w sensie ja cię nauczę” – określasz głupków filozofami, a wieczność „nieskończonością towarzyszącą”. Biblii nikt nie podpisał, a autorzy są znani tylko z ambon.

    Wszystko kończy taniec z demonem: „Jeżeli autora liczby Pi jest tak samo trudno znaleźć jak autora P. Św. (nie ukończone sukcesem poszukiwania) to w samej rzeczy jest coś na rzeczy …ale co?”

   Ciekawe byłoby nasze spotkanie. Może Pan Profesor coś zorganizuje, bo Parady Grzeszności stają się już infantylne…wobec możliwości unicestwienia tego świata.

                                                                                                                   APeeL

                                                                                                                                 

 

 

AKTUALNIE PRZEPISANE

15.12.1990(s)   Rozdarcie serca z powodu prowadzenia podwójnego życia...

     W ciemności padłem na kolana z odmawianiem „Ojcze nasz”, ale demon podsuwał natrętne myśli i musiałem wkładać wiele wysiłku w tę modlitwę. W tym czasie z radiowej dwójki popłyną słowa o „jedności, solidarności i prawdziwej wolności”.

    Nagle z jasnością ujrzałem, że Bóg dał nam Swojego Syna...na okrutny lincz, który otworzył dla nas Ojczyznę Prawdziwą. Trzeba się cieszyć, nawet Pan Jezus upominał niewiasty, aby nie płakały...wiedział, że Jego Misja została zakończona pełną Bożej Chwały.

   To były błyski (w czasie 1-3 minut), ból ściskał serce, popłakałem się, a właśnie wróciła żona. „Jezu, Jezu, Jezu! Jak to wszystko jest odwrócone Boże Narodzenie - smutek!”

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (14.05.2022) na Mszy św. porannej mój wzrok zatrzymało Serce Pana Jezusa oraz kilka razy ostatnia stacja Drogi Krzyżowej: Pan Jezus składany do grobu. Czytaj: „umarłem za was z Miłości Bożej!

   Wówczas zrozumiałem, że prowadzę podwójne życie: takie jak wszyscy oraz duchowe. Nawet ujrzałem dwa kalendarze (obrotowe tarcze) z nałożonymi na wszystkie dni świętami naszej wiary.

    W sercu pojawiła się tęsknota za ciszą...jakże teraz chciałbym być sam, ale już ktoś puka z jednym zapytaniem. "Jezu mój, Jezu daj mi chwilkę ciszy, gdy pragnę Ciebie...dlaczego Zły wówczas tak przeszkadza? Tyle wokół zwyczajnych ludzi...dla nich najważniejsze jest zdrowie, zdrowie i jeszcze raz zdrowie!

   Przecież Pan Jezus może dać nam wszystko, ale porzuć koncert życzeń, bo otrzymasz tylko to, co jest dla ciebie dobre. Właśnie zmarła 90-letnia siostra zakonna (służka MB Niepokalanej). Dziwne, bo te siostry umierają zawsze przed świętami - ja tam zawsze chodzę i uzyskuję z ich śmierci pocieszenie.

    Zaprowadzono mnie do kaplicy, gdzie ich przełożona uklękła, a ja za nią! Tam była piękna Figura MB Niepokalanej, która ukazała się zakładającej zakon. To samo uczyniliśmy przy opuszczaniu kaplicy. Wypisuję kartę zgonu, rozmawiamy, napływa pocieszenie. Otrzymałem to czego pragnąłem: ukojenie mojej duszy.

    Teraz na dyżurze w pogotowiu (od 15.00) czekam na kolegę, aby grać w tysiąca. Napływa, abym zamiast tego pisał o Panu Jezusie. „Jezu mój! Co czułeś, gdy zdzierali z Ciebie szaty, a co rozciągnięty na krzyżu? Przecież ludzie dalej to czynią!

    Teraz mam daleki wyjazd. Nie wiem, gdzie jadę i po co. Z torby wyjąłem dwie krówki, ale posłuchałem natchnienia, abym ich nie jadł. Jak się okaże trafiłem do straszliwej biedy z dwójką przestraszonych lekarzem dzieci. Jakże pasowały te słodycze. „Jezu mój, Jezu! Jak delikatne są dobre natchnienia płynące ze strony Bożej”.

    Z następnego wyjazdu wiozłem pacjentkę, która wypadła z okna: trzeba z nią jechać do szpitala, nie siadać do kart (przegrałem w „tysiąca”). Przeważył hazard, bo w drugim rozdaniu trzeba się odegrać...wysłałem ją transportem.

   Tak nie wolno, chociaż nic jej nic nie zagrażało, ale nigdy nie jesteśmy pewni swego. Adwent tylu normalnych ludzi pości i modli się. Napłynęło ostrzeżenie: „nie czyń tak, bo mogę sprawić, że wygrasz - czy chcesz? Wszystko mogę!"

   Uśmiechnąłem się zdumiony, ale w sercu odpowiedziałem, że: nie chcę grać, nie chcę wygrać...nie mogę prosić o głupoty! Gramy w rewanżu (umówieni na dwa rozdania). Nagle kolega, a to godny zawodnik...zrobił trzy fatalne błędy. Odegrałem się, koniec gry, ale on jest chytry...zrywa umowę i przegrywa z kretesem!

   W ręku mam „Życie Jezusa”, czytam stronę, gdzie skończyłem przed rokiem. Tam padają słowa o delikatności działania Jezusa. To wielka prawda! Tylko raz spotkasz się z Jego niebiańską delikatnością, a wówczas wszystko zrozumiesz!

   Zbawiciel otoczony Aniołami nic od nas nie potrzebuje...pragnie tylko naszego serca i naszej duszy. Badam to, ale uwierz mi, że tylko nieliczni oddają swoje serce Panu Jezusowi! Nieliczni!

                                                                                                             APeeL