Opr. 26.11.2014
Przed przebudzeniem ujrzałem duszę zmarłego ojca, chorego i proszącego o spokój. Obca pani poinformowała mnie, że właśnie idą do kościoła, gdzie otrzyma spokój. Przypomniała się operacja amputacji nogi, którą przeszedł, a za oknem wzrok zatrzymała korona drzewa ze ściętym czubkiem.
Dziwne, bo spotkałem go także teraz, gdy w śnie przebiegałem przez sień mojego domu rodzinnego. Jakże potrzebne jest nasze wsparcie dla dusz przebywających w czyśćcu...nic już nie mogą dla siebie zrobić.
Takim symbolem życia jest wierzchołek drzewa, a jeżeli chodzi o człowieka to o jego życiu stanowi zdrowie duchowe, które jest podstawą wszystkiego. Ogarnij cały świat z tymi, którzy w różny sposób tracą życie, potrzebują wsparcia, a nawet ożywienia.
Teraz, gdy to przepisuję trwa bój o potrąconego łosia, który nie może wstać i ludzie przynoszą mu jedzenie, bo „władza” nie potrafi przewieźć go do odpowiedniego miejsca. Pod wszystkimi urzędami mamy Las Palmas, a kłócą się kto ma za to zapłacić.
Podczas Mszy św. o 6.30 w moich oczach pojawiły się łzy, bo patrząc na obraz Pana Jezusa Miłosiernego zawołam w intencji córki: „Panie Jezu ożyw ją, daj jej jeden Twój Promyk...niech w Imię Twoje będzie uzdrowiona, daj mi także tą łaskę uzdrawiania - jeżeli taka jest Twoja Wola”.
W Ew J 11, 45-57 Żydzi wydają wyrok na Zbawiciela. Podczas Eucharystii poczułem, że jestem w Wieczerniku z Panem Jezusem. Popłakałem się i zawołałem: „Jezu mój! Tato! Tato!”. To zarazem krzyk rozpaczy, bo naród wybrany (ojczyzna ziemska Zbawiciela), a właściwie cała ludzkość wymaga ożywienia...jako dzieci tego Samego Boga Ojca!
Podjechałem pod „mój” krzyż z pięknymi kwiatami, które potrzebują do życia wody. Popłakałem się i podziękowałem Najświętszemu Tacie za tą łaskę - opiekę nad przydrożnym symbolem grobu Pana Jezusa.
Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu, ale przychodzą umówieni kandydaci na kierowców, a to jest przerywane wyjazdami i pacjentami chorymi...ożywiła mnie chwilka snu z późniejszą kawą i tabletką na migrenę. Człowiek słaby, a cóż powie starsza pacjentka po udarze ze złamanym dodatkowo biodrem, chore dzieciątko wymagające hospitalizacji oraz ofiary wypadku na trasie głównej.
Nie mogłem spać, a podczas słuchania radia Maryja popłakałem się podczas pieśni o wciąż błądzących i szukających drogi. Ilu wokół mnie jest trupów duchowych potrzebujących ożywienia! Świta, zaczynają śpiewać ptaszki...z radia Maryja płyną podziękowania Matce Najświętszej oraz Bogu Ojcu.
Przeprosiłem za moją „dobroć”, bo zafundowałem „choremu” personelowi „lekarstwo”...znam to cierpienie, a usłużnie umyli mi samochód.
Podczas przepisywania (26.11.2014) postanowiłem pójść na Mszę św. w intencji duszy zmarłego ojca. Na zawołania kapłana odpowiadałem: „zmiłuj się nad jego duszą” i poprosiłem Boga o przelanie na mnie jego grzechów. Miał wiele wad, ale zrywał się do pracy o 4.00 rano, aby dojechać „ciuchcią” do stolarni w odległym mieście.
Anioł podpowiedział, aby w jego imieniu zapalić lampkę pod krzyżem przed naszym cmentarzem, gdzie w Dzień Zaduszny postawiłem piękny kwiat...razem z Eucharystią przekazałem Bogu za duszę ojca oczekującego na powrót do Królestwa Niebieskiego... APEL