Od dwóch tygodni mam bóle kręgosłupa, a jako reumatolog "ujrzałem" objawy dyskopatii i to centralnej. To duża przykrość, ponieważ w znacznym stopniu ogranicza naszą sprawność. Zawsze doznawałem wstrząsu widząc dźwigających ciężary (w sporcie).
Przecież nie możesz zabrać do samochodu pięciu grubasów lub jeździć po dołach. Nawet nieświadomie byłem w warsztacie, aby sprawdzić jeden amortyzator z tyłu samochodu.
Dla mnie to dodatkowy kłopot, ponieważ siedzę całymi dniami podczas przepisywania dziennika duchowego, co dodatkowo obciąża kręgosłup. Nawet nie chodzi o mnie, ale o życie dla Boga.
Wróciło pragnienie otrzymania łaski uzdrawiania. To zarazem jest błędne, ponieważ w cudach chodzi o to, że czyni je osoba nie mający nic wspólnego z medycyną. To chyba nie jest moja ścieżka, bo uzdrowienie w naszym pojęciu różni się od pomocy Boga Ojca w problemie, co za chwilkę wyjaśni moja sytuacja...po prośbie do Pana Jezusa "o uzdrowienie".
Przecież zużywamy się i głupie jest wołanie, aby siwe włosy stały się czarne lub wyrosły na łysej głowie, ale o prowadzenie w naszym cierpieniu. Moje uczestnictwo w uzdrawianiu polegałoby na szerzeniu wiary czyli świadomości posiadania nieśmiertelnej duszy, która ma być święta z dbaniem o jej opakowanie (ciało fizyczne).
To już czyniłem jako lekarz ciała i duszy. Jesteśmy bowiem cudem stworzenia, a zdrowie ma trzy poziomy: duchowe, psychiczne (bardzo powiązane) oraz fizyczne. Pełen zadziwienia przeczytałem list papieża Jana Pawła II o bliskości powołania lekarza i kapłana.
"Czcij lekarza czcią należną z powodu jego posług (Księga Syracha 38,1). Szczególny związek istnieje pomiędzy religią chrześcijańską, a medycyną. W Ewangelii sam Chrystus nazywa siebie lekarzem (...)
Widzimy Go otoczonego przez chorych, żadna choroba nie budzi w nim odrazy, nigdy nie okazuje zniecierpliwienia, nie liczy się ze zmęczeniem, gdy chodzi o chorych, jak najlepszy lekarz spieszy na każde wezwanie do łoża chorego, przerywając każde zajęcie.
Przyjmuje wszystkich chorych bez wyjątku: biedny czy bogaty, dziecko czy starzec, czysty i nieczysty, każdy chory ma prawo do Niego. Zajmuje się chorymi nie po to, by zadziwić świat lecz z głębokiego dla nich współczucia (Mt 15,30).
Chrystus uzdrawia nie tylko choroby fizyczne, ale uzdrowienie obejmuje również ducha osoby cierpiącej. Chrystus łączy ściśle zdrowie ciała z nawróceniem serca (...) nazywają Chrystusa nie tylko kapłanem, ale także lekarzem duszy i ciała (...). Kościół wie, że choroba fizyczna zniewala ducha, podobnie jak choroba ducha ujarzmia ciało (...) człowieka w jedności duchowo - cielesnej (...)
Dla chrześcijanina Chrystusowe Odkupienie i Jego zbawcza łaska dotyka całego człowieka w jego ludzkiej kondycji, w tym także choroby, cierpienia i śmierci (...) W rozumieniu chrześcijańskim życie doczesne nie stanowi o całej wartości człowieka powołanego do nieśmiertelności, jest ono jednak wartością podstawową dla ludzkiej osoby (...)
Życzę wam (...) byście pozostali wierni swemu zaszczytnemu powołaniu, w którego realizacji upodabniacie się do Chrystusa Lekarza. Miejcie na uwadze zawsze godność ciała ludzkiego, które jest ciałem osoby (...)". Jak Jan Paweł II doszedł do tego nie będąc lekarzem?
Wyobraź sobie, że masz jakiś problem i kierujesz się do mnie, a ja zalecam:
- zwrócenie się do Pana Jezusa (to może być Bóg Ojciec, Matka Boża lub nasz przewodnik duchowy)
- proszenie o prowadzenie z wsłuchiwaniem się w natchnienia...nie robimy wówczas nic na siłę, bo Bóg ma nieskończoność możliwości
- w tej intencji zamawiamy Mszę św. lub poświęcamy naszą obecnością z Eucharystią
- trzeba prosić w modlitwie, najlepiej własnymi słowami do Boga: "Ojcze! Proszę o poprowadzenie w mojej przypadłości, itd." Trzeba też wsparcia modlitewnego rodziny lub znajomych.
Na ten czas kapłan wspomniał o Eucharystii, która jest centrum naszego życia, a ja dodam, że mojej codzienności. Padną też Słowa Pana do proroka Jeremiasza (Jr 1,1.4-10): "Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię (...) pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę". Pan Bóg wyciągnąwszy rękę dotknął jego ust ze słowami: "Oto kładę moje słowa w twoje usta".
Tak też może być ze mną. Nie wiem jaka jest Wola Boga Ojca, ale chciałbym radzić w chorobach...jako lekarz-kapłan. W moim wypadku uzdrawianie na odległość, a przy kontaktach osobistych nałożenie rąk z błogosławieństwem od Pana Jezusa.
Za takich zamawiałbym Msze św. oraz w stanach ciężkich prosił o przygotowanie się do śmierci, która jest kojarzona z zakopaniem i unicestwieniem.
To wymagałoby nawet instrukcji, którą mógłbym dać na stronie do wydrukowania. Chętnych zapraszałbym do Mszy św. które zamawiałbym w Sanktuarium MB Pocieszenia Strapionych.
Tuż przed Mszą Św. dowiedziałem się, że znajomy ma niedokrwienny udar (co rozpoznałem z rozmowy o przebiegu tej choroby), ale okazało się. że dotyczy pnia mózgu, co grozi jego życiu (kłopoty z odżywianiem, a nawet oddychaniem). Taki przeszła też senator Lidia Staroń, która pomaga poszkodowanym (program Polsatu "Państwo w Państwie").
Zawołałem do Pana Jezusa w jego kłopocie...tak jak w swoim. Ogarnij wszystkich zaskoczonych chorobą. U mnie takim zaskoczeniem był wynik rtg: szkoleniowe zwyrodnienie kręgosłupa lędźwiowego ze skolioza rotacyjną.
To zarazem wyjaśniło dlaczego pomaga Voltaren SR 100. Krótko mówiąc jest to "choroba zawieszenia i amortyzatorów" (nie dziwi żadnego kierowcy). Tak zostałem "uzdrowiony", bo po modlitwie w prowadzeniu wykonałem rtg kręgosłupa, które skasowało strach, że mam dyskopatię centralną.
Podczas podchodzenia wiernych do Eucharystii zalewała nas światłość słoneczna (przez witraż), a Ciało Pana Jezusa z przewijaniem się i ułożeniem jakby w czarę (dar). Pokój zalał duszę, a długotrwała słodycz także usta...
APeeL