W nocy otworzyłem "Prawdziwe Życie w Bogu" w którym Vassula Ryden wołała do Pana Jezusa...wprost ode mnie: "Mój Panie, mój Kielichu, moja Uczto! (...) Niech będzie błogosławione Twoje Imię, Trzykroć Święte! (...) Leżałem w prochu aż doszło do mego ucha Twoje Słowo i ożywiło mnie". Popłakałem się, a Szatan zalał mnie pokusą utraty czystości i to tuż przed Mszą Św.!

    Dzisiaj "Piotr i Jan przemawiali do ludu (Dz 4,1-12), po uzdrowieniu chromego, podeszli do nich kapłani i dowódca straży świątynnej oraz saduceusze oburzeni, że nauczają lud i głoszą zmartwychwstanie umarłych w Jezusie. Zatrzymali ich i oddali pod straż aż do następnego dnia, bo już był wieczór. A wielu z tych, którzy słyszeli naukę, uwierzyło".

    Na to Piotr napełniony Duchem Świętym powiedział do nich, że: "przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie" wskazując, ze uczynili to w Imię Pana Jezusa, którego "Bóg wskrzesił z martwych"!

    Jednak moje serce wołało za psalmistą (Ps 118,1.4.22-25):

"Dziękujcie Panu, bo jest dobry, bo Jego łaska trwa na wieki. (...)

Oto dzień, który Pan uczynił, radujmy się w nim i weselmy". Łzy zalały oczy...

    W Ewangelii będzie przekaz o cudzie, który uczynił Pan Jezus (Ewangelia: J 21,1-14) wskazując uczniom, gdzie mają zarzucić sieci, bo przez całą noc nic nie złowili! Wówczas powiedzieli: "To jest Pan! Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan",  przywdział na siebie wierzchnią szatę - był bowiem prawie nagi". Natomiast Pan Jezus podszedł, wziął chleb i podał im - podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał". Łzy ponownie zalały oczy podczas przepisywania tego świadectwa wiary (10.08.2022)...

    W przychodni biednemu praktykantowi dałem na leki, także innej na pocieszenie, a na końcu babci z wnuczką. Jeszcze zgon bardzo otyłej staruszki, wyzwolonej z ciała. Wyobraź sobie przez chwilkę...ohydną larwę i motyla o różnej piękności zależnej od świętości.

   Wszędzie mówiłem o Bogu Ojcu i życiu wiecznym: u mechaników, podwożonej babci i dziadkowi, na korytarzu przychodni i przy rejestracji oraz s. zakonnej. Zaprosiłem też znajomego staruszka, który wyszedł wieczorem na ulice, aby pojechał ze mna do kościoła, bo będę dzisiaj na ponownej Mszy Św.!

- Jestem nieprzygotowany, pójdę jutro!

- Dożyje pan, nie chce pan być na Uczcie Świętej? Zaprosi się innych...

   Ostatnio zauważyłem, że "strzelam" i to się zdarza. Faktycznie, po Mszy Św. siostry zakonne z parafii zorganizowały poczęstunek.

   Na tej Mszy musiałem wołać do św. Józefa i św. Michała Archanioła, bo zostałem, zaatakowany i to w rocznicę zaginięcia syna. Prosiłem o wyjaśnienie tego cierpienia. Wiele osób proszę o posty duchowe na ręce Matki Bożej, ale odzew jest mały.

    Sam przez 36 godzin (27-29 kwiecień) wypiłem tylko jedną kawę i trochę płynów...

                                                                                                         APeeL