Obudzono z nieba o 6.45...zbyt późno na Mszę św. o 7.00. Ponadto byłem ledwie żywy! Przenieś to na ludzi normalnych, dla których niedziela jest dniem wypoczynku, ale bez Boga (spanie z późniejszym nudzeniem się).
Zaczął się bój o wstanie, bo zauważyłem, że:
- jest to czas z mojego zegarka...przesunięty do przodu
- wzrok zatrzymało ubranie do kościoła, wyłożone przez żonę...
Zerwałem swoje stękające ciało, a ty myślisz, że z taką łaską...pędzę do Domu Pana. Wszystko szło niemrawo, ale wyjechałem o 6.55...w sam czas. Dopiero później uprzytomniłem sobie, że w ten poniedziałek o świcie zaprosiłem Boga Ojca do mojej izdebki (na tydzień)..
Wchodząc na plac kościelny z głośnika popłynęły słowa kapłana: "W Imię Ojca, Syna i Ducha Świętego". Chciało się prawie krzyknąć w podziękowaniu za zaproszenie tutaj z pokonaniem ciała. Wyobraź sobie, że pozostałbym w domu...nie czytałbyś moich wstrząsających przeżyć mistycznych i to prosto z frontu duchowego.
Z powodu mojej radości nie docierały czytania, ale uwagę zwróciły słowa św. Pawła (Hbr 12), że nie doznaliśmy łaski czegoś dotykalnego, ale Niebieskiego Jeruzalem i Boga Żywego! Dzisiaj jest to Msza Święta (Misterium) jz niezliczoną liczbą aniołów oraz duchów sprawiedliwych zapisanych w niebiosach. To ci, którzy doszli do celu przez Pośrednika Nowego Testamentu - Jezusa. Napisałem to po swojemu, bo języka św. Pawła nie przebrniesz.
W jednym zdaniu z "wypoczynku ciałka" trafiłem do Przejścia Granicznego (między tym i tamtym światem), gdzie dusza po Eucharystii staje się święta i może trafić do Królestwa Bożego.
"Zawołałem" z płaczem: "Boże! Tato!", a zjednanie z Ciałem Duchowym Pana Jezusa sprawiło uniesienie duchowe (ekstazę). W tym czasie - jakby dla mnie - siostra śpiewała z ludem pieśń: "Święty, Święty - dziś wznosimy nasze ręce"...
https://www.youtube.com/watch?v=h-PNWDmkShU
https://www.youtube.com/watch?v=jMTIyP_nHeA
Serce chciało pęknąć, łzy płynęły po twarzy, chciałbym wołać do Boga Ojca z rozpostartymi ramionami...nawet napłynął obraz zielonoświątkowców, którzy tak czynią na swoich zgromadzeniach. Nie mogłem wstać z kolan i chciałbym tak trwać do końca świata.
Nie zmarnuj tego świadectwa wiary: boju duszy z opierającym się ciałem, które pragnie wypoczynku i różnych przyjemności. Jakby na znak przed Komunię św. wzrok przykuło małżeństwo z ciężkimi wadami kręgosłupa.
Podczas wczorajszej modlitwy: za powołanych do boju duchowego...towarzyszyłem piłkarzom. Poprosiłem Boga Ojca o ostateczne ustawienie komputera, co później uczyniłem w krótkim czasie.
Zapytasz jak odczytałem tę intencję? Zapis tego świadectwa wiary zacząłem przed północą...zdziwiony, że dzisiaj nie wspomniano św. Augustyna, biskupa i doktora Kościoła, który ur. się w 354 r w Tagasta (dziś Algier). Matka św. Monika wymodliła jego nawrócenie. Dopiero w roku 387 został ochrzczony...po spotkaniu św. Ambrożego w Mediolanie.
Tuż po moim nawróceniu czytałem jego "Wyznania", a trzeba przyznać, że prowadził życie hulaszcze...podobne do Michała Wiśniewskiego. Posłuchałem natchnienia, aby otworzyć w/w książkę ("na chybił-trafił"). Tak trafiłem na jego słowa, że matka w "bólach ciała wydała mnie na ten świat doczesny, a bólach serca zrodziła dla wiecznej światłości"!
Podziękowałem Bogu Ojcu za przyjęcie zaproszenia z prośbą, aby przybywał, kiedy zechce. Jest zrozumiałe, że Bóg Ojciec jest przy każdym z nas...tak jak my sercami przy dzieciach, ale wiele z nich przypomina sobie, że ma rodziców w swoich kłopotach, a większość przyjeżdża "na święta" lub dzwoni w imieniny...
Pomnóż nasze cierpienie przez miliardy, a zrozumiesz, co czuje Serce Stworzyciela naszych dusz...
APeeL