Koszmary nocne o typie eksterioryzacji z priapizmem. To wielka udręka przy mojej łasce wiary. Napłynął dyktator Jeam-Bédel Bokassa (od 1 stycznia 1966 r.), który później ogłosił, że jest Jezusem!

    Przypomniał się wczorajszy telefon do "Super expressu" w którym wyraziłem opinię o datkach dla lekarzy. Wskazałem na nędzne uposażenie jako wynik tego, że nie dałem się kupić (partii i służbą specjalnym).

    Serce zalała "władza" i agentura, a jest to zawsze napad demona. W tym czasie napłynie zapach Piekła, ponieważ malują dach smołą. Zły zalecił, aby tam pojechać (zakład w pobliżu), ale ostrzegły mnie dzwony kościelne, bo spóźniłbym się na Mszę Świętą!

    Dalej w kościele trwał atak Złego: Labuda, Kwaśniewski, śledzenie mnie za wiele lat pracy w Jednostce Wojskowej, gdzie pracowałem dla realizacji kartek na mięso, ale żołnierzy leczyłem z serca.

    Na tablicy kościelnej wzrok zatrzymał napis, że mamy być wierni Panu Jezusowi, aż do śmierci. Św. Paweł (Flp 2,5-11) wskazał, że Pan Jezus "ogołocił samego siebie (...) stawszy się podobnym do ludzi (...) uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej".

    Natomiast Pan Jezus wyjaśnił, kto trafi do Królestwa Bożego (Ewangelia: Łk 14,15-24) na przypowieści o zapraszającym na ucztę, którzy się wymawiali. Zalecił sługom, aby zaprosili: "ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych", a także zmuszonych do przybycia z dróg i opłotków!

   Ja znam to z gabinetu lekarskiego, ponieważ większość nie chce przybyć na Ucztę Pańską, którą jest Msza Św. z Eucharystią! Często zalecam wezwanie kapłana do ciężko chorych. Zapewniam, że wywołają wielką radość w Sercu Boga Ojca, ponieważ bój o dusze trwa do końca życia.

   Popłakałam się  przed Eucharystią przy słowach: "Tu przed Twoim Majestatem Aniołowie kryją twarz", a połączenie z Panem Jezusem przyniosło moc. Ofiarowałem dzisiejszy dzień pracy z prośbą o pomoc.

   Przyjęcia chorych szły wolno, bo trafiały się same trudne przypadki oraz wyraźnie przeszkody ze strony demona (może sprawiać różne wydarzenia). Właśnie pragnę kawy, a trzaska gruby przewód elektryczny...przy mokrej ręce (zagrożenie życia)!

    Na szczycie udręki wpadła chora z prośbą o dożylny zastrzyk wapna, a pobiera lek nasercowy - nie wolno tego łączyć! "Panie Jezu! Zmiłuj się nade mną"...udało się uciec wcześniej z pracy (jest drugi dyżurny)!

   Ujrzałem wielką koparkę pracującą wśród przewodów elektrycznych i gazowych. Już na początku dyżuru w pogotowiu napadali na mnie chorzy. Pomyślałem o szukających pomocy, bo sam prosiłem Pana Jezusa o to. Jakby na znak o 15:00 przybyła babcia z zapaleniem płuc. Przepłynęły wydarzenia duchowe...

1. rana, zagrożenie tężcem (podanie surowicy) 

2. zgłosiła się dziewczynka pogryziona przez wielkiego psa

3. zakażona rana

4. z włączonego telewizora popłynie reportaż o schronisku dla psów, które zdychają oraz spotkanie z ludźmi żyjącymi w oparach siarki

5. przypomniał się poranny zapach smoły, który mylił, bo tam produkują tworzywa

6. pod pogotowie podwieziono chorego psychicznie...czekano na transport.

    W wielkim bólu popłynie Moja modlitwa w kropkach "za będących w zagrożeniu". Przepływa cały świat - piecyki gazowe, kopalnie, nałogi, choroby...właśnie trwa szum wokół Jelcyna! Pokażę także lekarza alkoholika, który mówił o nałogu, a kobieta o bulimii. Natomiast w piosence będzie wołanie do Boga: "miej mnie w swojej opiece". Popłakałem się...

8. W "Polsacie" pokażą napadniętego przez nożownika...

    Popłynie moje wołanie do Ojca Najświętszego: "Dobry Boże wiem, że jesteś ze mną nawet w czasie snu...ja pyłek marny! Dziękuję ci za wszystko!" Popłakałem się, ponieważ napłynął pokój, dobra kolacja i bliscy w sercu.

   O 21:00 zacząłem wołać: "Ojcze! Tatusiu Najświętszy! Przepraszam Cię za braci i siostry będące w zagrożeniu! Przepraszam. Oni nie wiedzą, że Jesteś! Wybacz im Ojcze! Przepraszam Cię za nich i siebie, bo wiem, że Ty Jesteś, a jak żyję to wiesz!"

    Chwyciłem twarz w dłonie, a przypomniały się samoloty które zatrzymywały wzrok...ze smugami do nieba. Wrócili górnicy oraz piosenka marynarska. Tak, ponieważ największe zagrożenie jest w powietrzu i na morzu oraz pod ziemią. Każdy boi się zjazdu, lotu samolotem, płynięcia statkiem.

   Nagle Światło Boga wyjaśniło mi, że jesteśmy na zesłaniu (nazywam to Obozem Ziemią), gdzie zstąpił z Nieba - dla naszego ocalenia - Jego Syn, Pan Jezus. Miałem poczucie spokojnej nocy, a w telewizji wzrok zatrzyma napis: "duszek opiekuńczy".

   Tak, to już inny dzień. Radość zalewała serce, popłynie "Anioł Pański" z radia Maryja oraz śpiew jakiegoś zespołu o szatanie: "który dręczy i pragnie nuklearnego końca świata". Właśnie dzisiaj, gdy to przepisuję (2 sierpnia 2022 roku) to zagrożenie realizuje Federacja Rosyjska z prezydentem Wową. Zapomniałem, że jest to największe zagrożenie ludzkości. Zobacz szkolenie przez Boga Ojca!

     Podziękowałem za to wszystko...

                                                                                                           APeeL