Tuż po przebudzeniu myśli uciekły do ​​Pana Jezusa. Łzy zalały oczy, z serca zawołałem: "Jezu! Jak ty żyłeś? Nie było wówczas łazienek! Kto ci prał?" Popłynie "Anioł Pański", ala napłynął niepokój. Podczas wyjścia trafiłem na wiatr i płonący horyzont, a to daje poczucie groźby! Zawołałem tylko: "chroń mnie Panie!"

   Przy kościele przeszedłem obok figur Apostołów..."wziętych z ludu", a takim się teraz czuję.Trafiłem na słowa kapłana o naszej niegodności. z niedbałym żegnaniem się i przekazaniem znaku pokoju. To musi być majestatyczne (z serca). Ja wiem jaka jest nasza nędza, bo sam niedbale przykładam słuchawki...

   Św. Paweł powie (Flp 3,3-8a), że my "chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a nie pokładamy ufności w ciele", a ze "względu na Chrystusa" wszystko uznajemy za stratę!

    Psalmista wołał jakby ode mnie (Ps 105, 2-3. 4-5. 6-7):

"Niech się weselą szukający Pana (...) niech się weseli serce szukających Pana (...).

Pamiętajcie o cudach, które On uczynił, o Jego znakach, o wyrokach ust Jego. (...)

On, Pan, jest naszym Bogiem, Jego wyroki obejmują świat cały".

   Natomiast Pan Jezus zalecił (Ewangelia Mt 11, 28): "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście utrudzeni i obciążeni, a Ja was pokrzepię".

    Faryzeusze i celnicy szemrali (Ewangelia: Łk 15,1-10), że Zbawiciel "przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Pan wskazał na zagubioną owcę, która sprawia zostawienie całego stada i cieszenie się po jej odnalezieniu.

   "Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia". Tak też jest z zagubieniem pieniążka, który po odnalezieniu daje radość.

   Właśnie tak też będzie ze mną po odnalezieniu koronki, która spadła na ziemię, a pielęgniarka dodatkowo podała mi długopis, który zgubiłem wczoraj! Ponadto przypomniała się audycja w radiu Maryja o poszukiwaniu wywiezionych do Sowietów!

   Popłynie "Ojcze nasz", a łzy zaleją oczy, ponieważ sam byłem taką zagubioną owcą. Modlitwy pacjentek i żony sprawiły, że odnalazłem Pana Jezusa i teraz jestem Jego współcierpiącym sługą.

   Nic nie zapowiadało udręk w pracy, nawet żartowałem rejestracji! To jednak była pułapka szatana, który dręczył mnie telefonami i specjalnym zestawem "chorych": ten do psychiatry, a inny do chirurga (do tych specjalistów nie trzeba skierowania).

   W tym czasie przybył do mnie kolega kierownik z pretensją, że jestem łamistrajkiem, ponieważ trwa akcja nie wydawania zwolnień chory! Cóż winni są chorzy...masz anginę, jesteś niezdolny do pracy, bez zwolnienia musisz iść, bo zwolnią lub nie zapłacą, chyba, że weźmiesz nagły urlop!

   Wyszedłem do samochodu, padał deszcz, a wzrok zatrzymała beczka wrzącej smoły (smarowano dach przychodni). To znak Czeluści, gdzie wpadają zgubieni na wieki. W odczycie właściwej intencji modlitewnej pomogą obrazy telewizyjne:

-  właśnie rewolucjoniści w sowietach obchodzą swoje święto (tam nadal jest wolny dzień)

- dzieci afrykańskie z karabinami często narkotyzowanie!

- oto zabijający się: kierowca rajdowiec

    Ja sam mam niechęć do posiadania, a moją czystość psują wyrazy wdzięczności pacjentów (datki). Często są to ludzie biedni, a ja nie wiem o tym. Dzisiaj będzie to pacjent z innego rejonu prawie niewidomy.

   Przenieś się na chwilkę do serc ludzi władzy, którym grozi spóźniona sprawiedliwość, bo zbrodnie komunistyczne nie ulegają przedawnieniu. Niedługo resztka z nich umrze i zostanie wniesiona do Domu Boga, bo nasz proboszcz nie jest od osądzania ludzi!

   W jednej z parafii był proboszcz rozliczający wiernych dosłownie i w przenośni, bo przepisy kościelne stawiają wymogi, którym musisz sprostać. Zrobiono mu prowokację i go usunięto, a nasz proboszcz pomógł sprawcy zamieszania, który posługuje nadal Bogu.

    Ogarnij cały świat. W wielkim bólu wyszedłem odmówić moją modlitwę, a przypomniał się komunikat radiowy o zaginionych samochodach...

                                                                                                                APeeL