Telepatycznie odbieram myśli kierowane do mnie, a chorzy emanują złą energię...szczególnie na dyżurze w pogotowiu. Sprawia to niepokój, rozprasza myśli, uniemożliwia modlitwę. To jest dodatkowe udręczenie zawodowe.
Z drugiej strony przydatne w odczycie, że żona wraca do domu (mogę nawet określić jej oddalenie). To dzieje się także w nocy: stąd mam sny "do przodu" (nie wiem jaki jest tego mechanizm).
W snach przemawiał i przemawia do nas też Stwórca. Właśnie po przebudzeniu w wizji pojawiła się figura Pana Jezusa na krzyżu i piękna twarz Matki Bożej. Zarazem napłynęły obrazy kobiet wymęczonych porodami, ale rozradowanych ujrzeniem swojego dzieciątka. Jak pięknie Bóg to uczynił. Zarazem większość z nich nie dziękuje po porodzie Panu Jezusowi.
Dzisiaj w przychodni będą przesuwały się osoby mające różne znaki od zmarłych z rodziny.
- Mąż pojawił się w śnie...teraz pani wie (zmarł niedawno), ale wcześniej uśmiechała się pani, gdy mówiłem o życiu po śmierci.
- Do całkowicie głuchego dziadka przybyła zmarła babcia i przekazała mu, aby się przyszykował, ponieważ umrze niedługo i tak też się stało. Rodzina przekazała, że miał pretensją, że nikt nie słyszał tego, co mówiła do niego dusza zmarłej żony!
- Od 15 lat chodzę z różańcem na szyi...to moja ochrona! Jak sobie wyobrażam śmierć? Gromnica i modlitwy, we własnym łóżku! Tak sam pragnę umrzeć, a mówi to moja pacjentka.
Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (27.09.2022) z kościoła wziąłem ulotkę dotyczącą naszej śmierci. Mamy także Matkę Bożą Dobrej śmierci. Jaka jest śmierć dobra? To ostateczne pojednanie z Bogiem, wizyta kapłana, modlitwy przy zapalonej gromnicy. Często na wyjazdach trafiałem do takich zmarłych.
Ponadto śmierć ma być godna, ale ludzie chwalą nagłą. Później dziwi upadek z dachu, zasłabnięcie za kierownicą lub w WC odległego miasta, ale najgorsza jest na weselu (psuje dobrą zabawę).
Mam jeszcze dwie wizyty. Dziwne, bo na pierwszej zetknę się z Panem Jezusem na krzyżu, a na drugiej z Matką Bożą...z nocnej wizji. To drugi dzień w którym jestem ledwie żywy.
Pan pocieszył odprężeniem, bo w ręku znalazła się książka: "Byli świadkami Jego czasu" Gertruda Fusseneggera. Tam czytałem notatki Arystobula, który osobiście widział Jana Chrzciciela, Jochanana („Jahwe jest łaskaw”). Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia...
APeeL