Podczas przejazdu do kościoła śpiewałem w samochodzie; „Chodźcie z nami do Jezusa…chodźcie do Światła, które nigdy nie gaśnie…chodźcie z nami, padajcie na twarze, chwalcie Jego Imię”.

   W uniesieniu powtarzałem padajcie na twarze…padajcie na twarze! „Panie Jezu! Dlaczego ludzie kłaniają się nisko innym, a przechodzą obojętnie obok Światłości, która nigdy nie zgaśnie”!

   Dlaczego mający nogi nie przychodzą spotkać się z Tym, który otworzył Niebo? Dlaczego nie całujemy tego skrawka ziemi, gdzie Pan Jezus przybył na spotkanie z nami i cierpliwie czeka na nas! Napłynął obraz naszego papieża Jana Pawła II rozdającego Eucharystię z klęczącym na dwóch kolanach Hindusem, którzy chwycił twarz w dłonie…niegodny i zaskoczony łaską Boga!

    Pod kościołem zatrzymałem się pod zapaloną latarnią, bo tam jest właśnie najciemniej, a sprawia to światło rozumu...nasza wiedza i mądrość. Na tablicy kościelnej było zdjęcie wielkiej gromnicy ze słowami Pana; „Ja jestem Światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia”.

    „Patrzył” też wiz. Ducha Świętego, a siostra w tym czasie śpiewała; „Jezu, Tyś jest światłością mej duszy /../ O! Ty Przedwieczny, który lat tysiące gasisz i zapalasz słońce”. W tym czasie chłopczyk zapalał gromnicę przy Świętym Stole.

   Niewidomy błaga Jezusa; „Panie, żebym przejrzał”. Przez chwilkę wyobraź sobie, że jesteś niewidomym, a właśnie idzie Pan Jezus, Syn Dawida, który może sprawić twoje uzdrowienie. Pierwszy podszedłem do Komunii Świętej, a słodycz zalała usta i duszę. Ciężko wzdychałem powtarzając tylko: „Jezu, och Jezu”. To wystarcza, bo oznacza „Ten, który zbawia”.

   Wymieniłem żarówkę przed blokiem oraz zmieniłem klosze. Pięknie jest teraz w naszej klatce schodowej. W ręku znalazła się płyta kompaktowa z utworami; „Każdy wschód słońca” oraz „hej, hej zapalmy światło”…wiem, że to w ramach intencji.

   „Patrzy” świeca „Caritasu” oraz czytam artykuły; „Mamy jasność - może być ciemno” oraz "Igranie ze światem ciemności”. Odebrałem „Misyjne drogi”, gdzie z okładki krzyczy tytuł: „Potrzebujemy światła i sami musimy stać się światłem”. To naprawdę nieprzypadkowe, ponieważ Objawienia w Lourdes to światłość dla świata.

   Znalazłem się też na spotkaniu z neokatechumenami. Łzy zalały oczy, gdy po spowiedzi kapłan nałożył mi ręce na głowę i uniósł mnie „z upadku”, ale byłem rozczarowany „naukami” młodych ludzie „bez światła”.

   W TV History trafiłem na obrazy ataku gazowego po którym żołnierze tracą wzrok, bo oparzenia powodują niemożliwość zamykania powiek. W piśmie medycznym czytałem o powikłaniach po operacji wzroku. Nagle zabrakło światła, a z drzemki poobiedniej zerwał mnie dzwonek u drzwi…wstałem zdenerwowany, a inkasent podał mi rachunkiem za światło!

    Z przeglądanej prasy „patrzył” wizerunek św. Pawła, który wywołał przeszycie mojej duszy „jakimś promieniem” (to mój św. Profesor). Później napłynie osoba Adama Michnika, który jest urzeczony dziełem komunistów (mieli zbudować nam wieczną szczęśliwość ziemską).

    Na ponownym nabożeństwie zapaliłem lampkę w jego intencji i mam do niego napisać. Jak to wszystko wyrazić? Trzeba przyjść do Świętości Trójjedynej, do Ducha Poznania. Ten właśnie Duch Zrozumienia oświeca naszego ducha Swoim Boskim Światłem. Tak poznałem Tego, Który Jest. 

                                                                                                                                  APeeL

 

                                                                  Pan Adam Michnik

                                                  Redaktor Naczelny "Gazety Wyborczej"

                                                        Szanowny Redaktorze Adamie!

Motto; „Panie, żebym przejrzał”.

    Proszę wybaczyć, ale ten list piszę na prośbę…Tego, który Był, Jest i Będzie. Proszę bardzo poważnie potraktować mój apel.

   Uwiodła Pana niewiasta „Gazeta Wyborcza” (chwała, władza, pieniądze, mądrość ludzka). W telewizji słuchałem Pana wywodów…niestety tkwi Pan w miejscu, a czas płynie (Geremek, Rakowski).

   Nadal jest Pan wierny czerwonemu smokowi, a zna Pan morze zbrodni. Dlaczego wciąż chce Pan ludzkiego podziwu, uznania pochodzącego od świata. Jaką ma Pan misję…fałszywy prorok z Berłem Kłamstwa? Bóg Ojciec, którego jest Pan dzieckiem wiernie czeka. Ja nigdy nie darzyłem Pana uczuciem miłości, ale dzisiaj - płynie przeze mnie do Ciebie, bracie - Miłość Boga Ojca.

    Co dziwniejsze napłynęła także osoba generała Wojciecha Jaruzelskiego, który jest dobrym człowiekiem. On nie nadawał się na tak wysokie stanowiska. Tacy ludzie wszystko przeżywają i są zakładnikami tych, którzy naprawdę rządzą (vide; Tusk, Pawlak, Marcinkiewicz).

   Jakże chciałbym trafić to tego umęczonego na koniec życia człowieka. W załączeniu opis nawrócenia przed śmiercią Hessa! Mignęła także osoba Jerzego Urbana (najbardziej opornego na nawrócenie). Proszę zrozumieć takiego jak ja, wiedzącego. 

    Ja naprawdę nie piszę do Pana…jestem tylko narzędziem naszego Ojca, Boga, który czeka na nas z otwartymi Ramionami. Niech Pan zrozumie, że jesteśmy natychmiast po śmierci z błyskawiczną lustracją.

   Oto słowa Jezusa do Pana; „Przyjdź ty, który błąkasz się jeszcze na tej pustyni, słaby i niezdecydowany! Przyjdź i proś (...), aby się zbawić (...), abyś wzrósł jak wyborna winorośl (...)”. Czy wiesz Bracie jak miłym dla Boga będzie Twój dar nawrócenia?

    Moja rada. Zawołaj do Nieba…nie pogniewają się; „Ojcze nie wiem czy Jesteś, Panie Jezu daj Znak, Duchu Święty obdarz Twoim Światłem”. Czekaj i patrz na zdarzenia, które dla mnie dostępne są każdego dnia. Stąd ten list. Wyrażam chęć spotkania…może pójdziemy razem do Generała, którego już niedługo Dobry Bóg Ojciec pozbawi wszystkiego. Tam ordery niepotrzebne, a pióro nie przechodzi…

                                                                                              Serdecznie pozdrawiam...