Po powrocie żony z pielgrzymki nie mogłem spać, a teraz po zerwaniu przez budzik wolałem: "O! Panie, Boże mój! Nie pamiętaj, że czasem było źle. Wiesz dobrze, że jestem Twój". To słowa z piosenki, które powtarzam z płaczem.
Przepływają obrazy złego życia, myśli, czynów, pragnie ciała, które dalej są, ale gasną! To jest pokazane na pożarze z wielkim, wybuchającym ogniem, który maleje z czasem, ale nadal jest niebezpieczny (las, torfowisko lub pokłady węgla w kopalni).
Tak jest też z nami, bo okresowo i to trwa do końca życia...wybuchają piekielne płomienie. Oto terroryści, przygotowywanie precyzyjnych zamachów, porwania dla okupów (chińska mafia w USA, a także gangi w mojej ojczyźnie, gwałt przygotowywany na nieletniej asystentce podczas kręcenia filmu). Jeszcze dłużnik, przyjaciel morduje darczyńcę, aby nie spłacić długo...oraz zamordowanie świadka.
Na Mszy świętej stałem pusty. Popłakałem się podczas konsekracji i na wydechu powtarzałem tylko jedno słowo: przepraszam. Chciałbym tak trwać i wołać do końca świata. To było wynikiem poczucia Majestatu i Świętości Boga Ojca.
Przecież jeszcze wczoraj zgrzeszyłem z premedytacją. To krzyk, prośba o przebaczenie najgorszego z najgorszych. Komunia święta pękła na pół: "My" - sądziłem, że to będzie ciężki dzień, a Jezus wsparł mnie w moim judaszostwie!
"Jezu Chryste, nauczycielu pokorny, dobry Królu ducha, Zbawicielu, Synu Ojca! Najświętszy Przewodniku w drodze do Ojca. Moja dusza poznała Cię i teraz pragnie iść za Tobą, bo Twój Krzyż jest słodki. Miej litość nad nami, Nauczycielu Dobry. Miej litość nad ślepotę Twego ludu, mój Panie i nasz Boże!
W Ewangelii (Mt 16,24-28): "Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je".
Nie ma "tak, ale" lecz tylko "tak lub nie"!
APeeL