Dzisiaj jest zimno. Na Mszy św. o 6:30 padną słowa, że Pan Bóg nie odpłaca nam według naszych win (Łotr, Magdalena, święty Piotr i Paweł, a na końcu ja). Popłakałem się, łzy płynęły po twarzy. Popłyną słowa czytania...

Św. Paweł, mój profesor teologii przekaże braciom (2 Tm 1,1-8), że: został posłany dla głoszenia życia obiecanego przez Jezusa Chrystusa. "Dziękuję Bogu, któremu służę jak moi przodkowie z czystym sumieniem (..) nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości (..) Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego (...)". To prośba wprost do mnie!

    Za łaskę, która mnie spotkała wg psalmisty (Ps 96, 1-3. 7-8.10) mam głosić "cześć Pana wśród wszystkich narodów", co czynię od lat.

     W Ewangelii: Łk 10, 1-9 Pan Jezus powołał jeszcze "innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało" (..).

    To powoływanie wciąż trwa. Do gabinetu przyjdzie siostra zakonna, której dam świadectwo wiary. Przybliżyło się do nas królestwo Boże...

     Dzisiaj przekazuję to czytającym...dodając, że wszystko jest prawdziwe w naszej wierze, należy oddać swoją wolną wolę, bo jest to droga do świętości. Nie wpuszczą inaczej przez wąską furtę do naszej Prawdziwej Ojczyzny. Każdy wie ile jest kłopotów w uzyskaniu paszportu, a tu przepustki od Samego Pana Jezusa, która sprawdza na przywitanie św. Piotr! Wielu odesłanych opisuje ten moment...

                                                                                                                  APeeL