04.01.1996(c) ZA TRUPY DUCHOWE...

      Zrywają na Mszę świętą o 6:30: "czy mam wziąć wolny dzień"? Wzrok zatrzymał czwarty tom (str. 199) "Prawdziwego Życia w Bogu" oraz "Dziennik pisany nocą" Herlinga-Grudzińskiego z informacją o Nikołaju Gogolu, który napisał "Martwe dusze" (11.05.1971). Tam chodziło o chłopów, którzy zmarli, a figurowali na listach i właściciele musieli płacić za nich podatki.

    W przenośni poznałem intencję modlitewną tego dnia. Przepłynęły osoby znajomych, starzejących się w bezbożności, zdrajców narodu z SLD, żyjących seksem, itd. Na ten czas żonie śniło się, że umarłem!

    Podczas przejazdu do kościoła młody człowiek śpiewał o brutalnym seksie, wzrok zatrzymały klepsydry, a pod krzyżem mówiłem do ledwie idącej babci, aby prosiła o śmierć dobrą (z Sakramentem Namaszczenia Chorych) i wprowadziłem ją po schodach do świątyni.  

    Od Ołtarza św. popłynęły słowa...

Św. Jana Apostoła (1 J 3,7-10)

    "Dzieci, nie dajcie się zwodzić nikomu (...) Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła (...) Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy (...) Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła (...)".

Psalmista w Ps 98, 1.7-9 głosił chwałę Zbawiciela

"Niech szumi morze i wszystko, co w nim żyje, krąg ziemi i jego mieszkańcy.
Rzeki niech klaszczą w dłonie, góry niech razem wołają z radości"...

Natomiast w Ewangelii (J 1,35-42) Jan Chrzciciel "gdy zobaczył przechodzącego Jezusa" rzekł do swoich uczniów: "Oto Baranek Boży". Po odnalezieniu Mesjasza - to znaczy: Chrystusa rozpoczęło się gromadzenie przyszłych Apostołów.

    Moje serce nagle skruszało, a oczy zalały łzy z prośbą do apostoła Andrzeja o opiekę, wspomożenie i pomoc. Po Eucharystii w intencji tego dnia wołałem: "Och! Ojcze mój! Tato! Jezu! Matko! Apostole Andrzeju! Och! Jezu, Jezu, Jezu. Ojcze! Niech mój dom stanie się Twoją Świątynią". Ten krzyk to działanie Ducha Świętego, ponieważ nigdy nie wpadłem na taki pomysł. Słodycz zalała usta, a dusza wpadła w ekstazę, której nie można opisać! Później z TVP1 padnie słowo "świątynia".

     Podczas wejścia do przychodni "zaatakował" mnie starający się o pierwszą grupę inwalidzką (tacy wymagają opieki), a później trwał nawał pacjentów, nawet nie mogłem zrobić sobie kawy. Prawie chciało się się płakać: "Jezus zmiłuj się"! Zapomniałem, że ten dzień ofiarowałem Stwórcy!

    Nagle wniesiono do gabinetu zatrutych czadem w autobusie (członków chóru)! Dziewczyna była "lejąca się", a młody chłopak miał krwioplucie, osłabienie ogólne i ból głowy!

   Szybko, szybko...zastrzyki, tlen z transportem do szpitala! Zezłościłem się, że tych ludzi skierowano do mnie, bo w tym czasie kolega w pogotowiu odpoczywał. Myśli uciekły do lekarzy w Sarajewie, cóż wobec nich oznaczają moje kłopoty.

     Teraz babuszka opowiada o obrazku Mateczki Najświętszej, który odnawia się! Ja wiem, że są Cuda Pana, które spotykam każdego dnia, ale mnie są niepotrzebne, ponieważ największym jest Eucharystia! Zaleciłem jej codzienne uczestnictwo w Mszy św.!

    Nie widać końca nawału, a właśnie zgłoszono wezwanie do babuszki która zmarła w odległej wiosce. Niedawno byłem tam dwa razy. W mojej wątpliwości - czy mam tam jechać - chwyciłem twarz w dłonie z zawołaniem: "Panie Jezu! Jezu!! Zmiłuj się nade mną!"

    Napłynęło natchnienie, aby wydać kartę zgonu, bo oni są w wielkim kłopocie! Złamałem prawo, a z drugiej strony pogotowie nie jeździ do zgonów. Na ten moment inna starowinka powiedziała, że do Pana Jezusa trzeba przychodzić w każdej sprawie.

    Podczas zapisywania tego świadectwa wiary z telewizora "sypał się" trup (scena uderzenia o ścianę i duszonie), bo świat lubi zbrodnie, złość, nienawiść...z tego właśnie żyją mass-media!

    Natomiast zamykają noclegownie dla bezdomnych...dla chodzących trupów (alkoholików, narkomanów i pozbawionych dachu nad głową, itd.). Pokazano narkomana, który ledwie mówił (20 lat) - zabitego przez narkotyki!

    Ciało pragnie używania (tego życia, sławy, forsy, młodości i piękna), a dusza wyrzeczeń, postów, prawdy i sprawiedliwości z odrzuceniem tego życia. Każdy kto poznał istnienie Boga Ojca wie o co chodzi!

    Pan ukazuje: trupa fizycznego i trupa duchowego. Człowiek piękny, a to trup duchowy. Ciało i dusza to dwie przeciwności, co jest dla mnie jasne. Dla takich na marne poszła ofiara, którą ze Swojego Życia złożył Pan Jezus...

    Prosiłem Boga, aby mój dom stał się Jego Świątynią, a przed pisaniem upadł wizerunek Mateczki Najświętszej i rozbił się na kawałki oraz trzasła żarówka w żyrandolu! Chodziło o to, że nie wolno zapraszać Najświętszego Ojca i pić alkoholu!

                                                                                                                      APeeL