Nudzę, ale nic nie planuj i poddaj się prowadzeniu przez Boga Ojca. To jest bieg na przełaj z przeszkodami (od Szatana). Musisz zacząć od pragnienia wykonywania "bądź Wola Twoja", a Deus Abba da ci dowód swojego istnienia...

    Wczoraj, w pustce duchowej kładłem się spać, ale zostałem "zmuszony" do zapisania świadectwa dnia. To zawsze trwa i poszedłem spać o 3:00! Ten przymus okazał się słuszny, ponieważ rano musieliśmy pojechać z żoną do przychodni. 

    Z mocą zerwałem się na Mszę świętą o 7.15, gdzie zdziwiony usłyszałem (2 Krl 5,1-15a), że wódz wojska Aramejczyków jest chory na trąd (właśnie pobili Izraelczyków z Arką Przymierza)...

    Porwana z Izraela do pomocy jego żonie zaleciła, aby udał się do proroka w Samarii, a zostanie uzdrowiony. Jego król powiedział: wyruszaj, a ten zabrał ze sobą "dziesięć talentów srebra, sześć tysięcy syklów złota i dziesięć ubrań zamiennych". Sam zobacz marność naszego marszałka Senatu RP, który leczył za papierki w kopertach.

    Zrobił się szum polityczny, ponieważ król izraelski przeczytał list i ujrzał prowokację ("szukanie zaczepki"), bo ma uzdrowić trędowatego! Dowiedział się o tym mąż Boży, Elizeusz i kazał, aby przybył do niego. Po zatrzymaniu się orszaku pod domem proroka...usłyszał od jego posłańca: "Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie takie jak poprzednio i staniesz się czysty!"

    Zaśmiałem się, bo wódź przypuszczał, że prorok "wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Pana, Boga swego, poruszywszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd". Przecież u nich wody są lepsze niż w Izraelu. "Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczonym?"

   Pełen gniewu chciał odejść, ale słudzy powiedzieli - w naszym języku - co ci szkodzi spróbować? Zanurzył się siedem razy w Jordanie, a ciało jego na powrót stało się jak u małego dziecka. To dopiero przekonało go, że "na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem!

   Tak się stało, że właśnie opracowywałem zapisy z 10 i 11 stycznia 1996. Tam Pan Jezus uzdrowił teściową Piotra, a w dniu następnym trędowatego, który padł przed nim na kolana!

    Ludzie pragną wielkich znaków, ale nie ma w nich zawierzenia Dobremu Ojcu w sprawach "śmiesznych". Ja byłem przekonany, że żonie nic nie jest...ekg miała prawidłowe, ale ciśnienie wymagało natychmiastowej kuracji, a cholesterol budził u niej grozę.

    Co obchodzi mnie mój cholesterol, nigdy nie zrobię sobie tego badania. Moja ufność jest w Bogu, a nie w dobrych wynikach badań dodatkowych. Wczoraj mogłem wywrócić się śmiertelnie, bo pod warstwą pyłu śnieżnego był lód! 

    A co z żoną? Kupiła dobry aparat (200 zł), który potwierdził, że ma ciśnienie małej dziewczynki (ze strachu w przychodni miała 170 mm Hg). Badanie kontrolne poziomu cholesterolu wykazało, że trudno będzie jej umrzeć z tego powodu.

     Z natchnienia przeczytałem dokładnie ulotkę leku, który przyjmuje od lat. Sprytnie podają objawy uboczne od 1 na 10 tys.! Natomiast bardzo często powoduje przyspieszenie bicia serca z niemiarowością

     Nikt nie opanuje istniejących interakcji pomiędzy lekami i środkami dodawanymi do jedzenia, a także tym, co pijemy i wdychamy. Dodaj do tego nasze nietolerancje (każdy ma inne i wszystko jest zmienne). Wczoraj miałem pragnienie spożycia mandarynek, które mi szkodzą...nic się nie działo, a tej nocy spożyłem pół małej i burczało w brzuchu aż do rana.

    Tak żona miała pokazanych dwóch lekarzy: sceptyka terapeutycznego, który ufność pokłada w Bogu Ojcu oraz pragnącego szybkiego uzdrowienia. Przypomniała się moja wczorajsza prośba do Boga o jej pocieszenie...

    Pojechaliśmy na wieczorne czuwanie przed Monstrancją z modlitwami do św. Józefa (Nowenna)...w tym czasie odmówiłem moją modlitwę w intencji tego dnia.

                                                                                                                                           APeeL

 

 

Aktualnie przepisano...

10.01.1996(ś) ZA MOICH DOBRODZIEJÓW ŻYJĄCYCH I ZMARŁYCH...

    Jakże ciekawe jest moje życie w Bogu, a wiedz, że widzę Jego prowadzenie. Z jednej strony jest to Opatrzność Boża, a z drugiej różne cierpienia. Nawet ten czas był wynikiem tego (wcześniejsza zamiana dyżuru z kolegą), a to sprawiło - opisywane zdarzenia - w jego przebiegu.

   Cóż można przewidzieć, bo tuż po północy zerwano na daleki wyjazd do dziadka z niedokrwieniem mózgu o nazwisku D o b r o d z i e j! W tym czasie planowałem wcześniejszy sen, a nagle miałem podaną intencję modlitewną tego dnia! Przepłynęły osoby moich dobrodziejów, żyjących i zmarłych. Napłynęła postać matki ziemskiej oraz zmarłego ojca, babci, teściów, rodziców chrzestnych, nauczycieli, a na końcu żony, mojej towarzyszki na tym świecie. Łzy zalały oczy...

    Wiejska chatka, lepka, belki z przekrzywionym obrazem Pana Jezusa z Najświętszym Sercem w koronie cierniowej. Zabraliśmy chorego, wszystko szło wolno, bo była wielka ślizgawica, ale zespół był zadowolony, ponieważ obdarowano, a ja mogłem  skończyć moją modlitwę ("św. Agonię" Pana Jezusa na krzyżu)! Jeszcze wymiotująca dziewczyna, którą skierowałem do szpitala...ponownie obdarowano, a ja sam lubię być wdzięczny.

   Niepotrzebnie zerwałem się wcześniej od pracy (w przychodni na piętrze), bo było tylko trzech pacjentów. Z włączonego radia Maryja popłynie świadectwo wiary niewiasty. Pomyślałem, że podobni do mnie są na całym świecie! Na ten moment w oczach pojawiły się łzy, nawet popłakałem się, bo popłynie pieśń "Hosanna", a w tym czasie na badanie czeka rozebrana czarnulka. Wprost czułem dobrodziejstwo Najświętszego Boga Ojca, którym jest praca, pokój i kawa.

    Chwilami zdarzało się zamieszanie (jak na froncie)...właśnie wpadła obrzęknięta na twarzy po kiełbasie z dzika. Po czasie młoda kobieta dziwiła się, gdy mówiłem jej jaka jest! Chodzi o to, że  każdy wrzodowiec jest podobny (typ zachowania B), a to wrażliwość, przejmowanie się wszystkim, nawet głupstwami z zamartwianiem się do przodu.

    Tak dotrwałem do "Anioła Pańskiego" o 12:00, ale jeszcze o 15:00 wpadnie sprzątaczka. Każdemu pomagałem z całego serca, a wielu jest skrzywdzonych z przykładem rolnika, którego komisja lekarska uznała zdolnym do pracy, a ledwie dyszy oraz wdowa pobierająca 15 leków  (z dyskopatią lędźwiową).

    Wyszedłem na Mszę św. wieczorną, a serce i duszę zalewał straszliwy ból Najświętszego Serca Pana Jezusa...aż trzy razy powtarzałem koronkę do Miłosierdzia Bożego: w tym za moich dobrodziejów żyjących i dusze takich. Plucha, brudno, a nawet mokro w butach...mam świadomość życia na wygnaniu ("Obóz Ziemia"). Jakby na znak natknąłem się na "dobrodzieja" (kapłana)!

    Przykro, bo w Domu Pana było tylko kilka osób. Padłem na kolana z dziękczynieniem i wołaniem: "Ojcze! Tato! Tatusiu! Oddaję Ci mojego syna. To już nie mój syn, a twój Ojcze!" Dodatkowo w Imię Jezusa poprosiłem o nawrócenie córki. To były sekundowe błyski działania Ducha Świętego wywołujące płacz!

    Kapłan na początku Mszy świętej zapytał: o co prosiłbym Pana Jezusa, gdyby znalazł się tutaj?

- Jezu! Zabierz mnie stąd do Siebie. Tylko tego pragnę!

    Umęczony dyżurem, pracą i cierpieniem duchowym...przysypiałem stojąc lub siedząc. Dotarły słowa Ps 40: "Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę. (..) Z nadzieją czekałem na Pana, a On się pochylił nade mną i wysłuchał mego wołania"...
    Po Eucharystii w intencji tego dnia zostałem powalony w ciele. Napłynęło poczucie zesłania, że jestem w Gułagu Ziemia. Z duszy wyrwało się wołanie: "Ojcze! Tato! Nie chcę być tutaj, a nawet  żyć. Pragnie śmierci dla Ciebie, Ojcze! Mogę zostać tutaj, ale tylko dla Twoich Spraw! Jako wynagrodzenie za to, że Pan Jezus otworzył Niebo także dla mnie!"

    To można wykrzyczeć tylko w takich momentach. Wolno wracałem do świata...w telewizji popłyną obrazy potwierdzające intencję: adopcja dzieci, sprowadzanie rodaków z Kazachstanu, napłynęły też obrazy modlących się za mnie. Podziękowałem za ten dzień... 

                                                                                                                           APeeL