Po przeczytaniu zapisków s. Faustyny przekazałem mój dzień życia Panu Jezusowi. W śnie krążyłem po nieczynnym targowisku, gdzie jedna z właścicielek straganu w oczekiwaniu na klienta odmawiała Różaniec.
Postanowiłem iść do pracy pieszo, ale napłynęło, że mam tego nie czynić. Żona przekazała, że speszyła kiedyś kapłana słowami powitania: "Niech będzie po chwalony Jezus Chrystus".
Kiedyś słuchałem sprawozdania kapłana z "działalności duszpasterskiej". Ile było tam ziemi! Tak chciałbym, aby wielu ludzi nawróciło się! Jak to uczynić? Staruszek przed śmiercią pytał kapłana: czy nawraca z nacisku żony lub rodziny? Kto ma to zbadać?
Prawie wychodzę do pracy - odruchowo wyjąłem klucze, a przez to zauważyłem, że nie zabrałem głównego (od kasetki). Demon dobrze wiedział jak wielkie byłoby zamieszanie. Dlatego Anioł Stróż mówi: "nie"!
W drodze do pracy modliłem się za rodziców chłopaka i za redaktorkę z "Polityki" z wołaniem o dar wiary dla nich. W myślach mówiłem do ludzi w kościele, bo tylko garstka pragnie Eucharystii sprawiającej miłość i pokój w sercach. To musisz sam zaznać, bo uniesień duchowych nie można opisać (brak słów).
Teraz wpakował mi do gabinetu młodą i zdrową kobietę, która prosiła o zwolnienie "bo ledwie porusza nogami"...dodając, że "może być chociaż miesiąc!" Zapytałem czy ujrazała otrzymany od Boga Ojca dar zdrowia? Dałem jej kilka dni, a w tym czasie Szatan zrobił zamieszanie na korytarzu, bo przybył "prawie umierający młodzieniec", który po przewiezieniu do oddziału poszedł do domu na własny nogach.
Pacjentka opowiadała o operatywnym kapłanie (budowniczy Polski parafialnej). Dzisiaj, gdy to przepisuję (18.03.2023) takim jest nasz proboszcz.
- Żaden sługa Jezusa nie powinien zbierać na tacę, budować, przywiązywać się do miejsca swojej posługi...to dla mnie jest proste i jasne! Wielu śmiertelników pragnie zostawiać po sobie pomniki (budowle).
11.40 z wielką siłą napływa do serca: "Dobroć Boża. Dobry jest Pan...Jezu mój. Jezu! Twoja Dobroć. Twój Pokój...och, Jezu daj ten pokój innym, daj go także innym!
Serce rozrywała tęskna miłość do Jezusa, a w przychodni czekała na mnie już rozebrana babuszka. Nie wiedziała, że sprawiła jeszcze większą tęsknotę (rozstanie)! Chora była wprost zarośnięta brudem, a przez to bliska mojemu sercu...nie zamieniłbym jej na pachnącą nastolatkę.
Taka jest miłość Boga Ojca do nas. Chora jest całkowicie głucha, opowiada, że syn miał przejąć gospodarstwo, ale śmiertelnie zachorował. Tylko tak mogłaby otrzymać emeryturę! Ostatnia pacjentka opowiadała, że handluje (stragan), gdzie odmawia różaniec. To ta ze snu. Późnym wieczorem oglądałem pr. 997 o zbrodniach. Słusznie Matka Boża nie zaleca tego, bo trzeba szukać miłości i pokoju...
APeeL