Napłynęły natchnienia informacyjne:: "Wszystko i wszyscy ludzie są Dziełem Boga i Jego Mądrości". Oto niewidomy pacjent, zawsze pogodny, nigdy się nie skarży, miło jest z nim dyskutować. On stanowi dla innych przykład jak należy znosić tak ciężkie kalectwo! Prawie zadziwiony zawołałem: "Tak! Panie Jezu - to Prawda!"...

    Tak chciałbym chodzić tam, gdzie żył Pan Jezus! Napłynęło, że "mam chodzić i być tam, gdzie mnie postawiła Mądrość Przedwiecznego...tam, gdzie postawił mnie Pan! Nie tam, gdzie chciałbym być ku własnemu pocieszeniu czyli przyjemności!"

    Taka jest prawda: muszę być tutaj, właśnie w tym miejscu dawać dowody na istnienie Jezusa. Zaczynam modlitwę przebłagalną: "Ojcze nasz", która daje wielką radość w sercu.

    "Panie Jezu miej miłosierdzie dla moich zmarłych pacjentów, szczególnie dla tych, którzy zmarli z powodu mojego zaniedbania, słabości i nędzy ludzkiej. Proszę Cię Jezu także o miłosierdzie dla zmarłych z mojej rodziny najdłużej przebywających w Czyśćcu".

    Pojawiły się obrazy zmarłej ciotki i pacjenta, który zdejmował w szkołach krzyże. "Ty, Jezu czekasz na takie prośby...w imieniu innych cierpiących. Sam z tego powodu cierpisz, gdy nikt nie upomina się o te dusze...tak mało ludzi o to prosi!" To przecież tak, jak w życiu - skazują złoczyńcę i sąd chciałby zmniejszyć karę...czeka na wstawiennictwo innych, jakieś dowody jego dobra.

    Stoję w kościele, pojękuję tylko "Jezu. Jezu. Nikt nie może napełnić mojej duszy tylko Ty, Jezu...w Eucharystii. Jak wielki to Twój Dar dla mnie. Czy ludzie wiedzą co oznacza?"

    W tym czasie prorok (Dn 9, 4b-10) wołał: "O Panie mój, Boże wielki i straszliwy, który dochowujesz wiernie przymierza tym, co Ciebie kochają i przestrzegają Twoich przykazań. (..) U Ciebie, Panie, sprawiedliwość, a u nas wstyd na twarzach (..) u naszych królów, u naszych przywódców i u naszych ojców, bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie".

    Psalmista błagał w Ps 79, aby Pan nie czynił nam według naszych grzechów (..) niech szybko nas spotka Twoje miłosierdzie (..) odpuść nam grzechy przez wzgląd na swoje imię".

   Pan Jezus dodał w Ewangelii Łk 6, 36-38, abyśmy sami byli miłosierni..."jak Ojciec wasz jest miłosierny".

    Wszystko jest marne na tym świecie - nawet nasza brudna świątynia. Chciałbym mieć jakieś miejsce, które czyściłbym z namaszczeniem jak siostra zakonna w jednym z kościołów w W-wie.

    Do konfesjonału szedł kapłan, a za nim biegł mały piesek, który później zakręcił się przy mnie! Nawet usiadł przede mną i patrzyliśmy sobie w oczy. Kapłan w kazaniu mówił o człowieku, który w młodości był rewolucjonistą. Chciał zmieniać świat...na starość zrozumiał, że ma zmienić siebie! To jest najważniejsze w życiu każdego.

   Mądrość Boża zrzuca nam wszystko - my musimy to "odrzucić" i zmienić tylko siebie! To "wszystko" to śmieci tego świata! Zmiana duszy daje powrót do Boga - do wszystkiego! Kapłan wraca - piesek dziarsko wrócił za nim! Kapłan nawet tego nie widział, ponieważ był ubrany w szaty liturgiczne.

    Podczas Eucharystii wołałem: "Panie Jezu pokazałeś Swoją Boskość Piotrowi, Janowi i Jakubowi...ja to wszystko przyjmuję i nie pragnę żadnego znaku. Panie Jezu daj Twoje Światło wszystkim, którzy przystępują dzisiaj do Komunii św.!" Powtarzałem: nigdy nie będę godny...nigdy nie będę godny!

    Kapłan wymawiał bardzo szybko słowa konsekracji. Gdzie się spieszy? Każde słowo formuły trzeba wypowiadać z namaszczeniem, przerywać chwilami ciszy, a my mamy w tym czasie tkwić na kolanach aż do bólu! "Boże, Ojcze Przedwieczny. Ty dałeś Swojego Syna Jezusa z miłości do nas. Boże, Boże, Boże...Jezu mój".

   Lud śpiewał "krzyża się nie wstydzę"...czy wiesz, co dla mnie oznacza Krzyż? Życie własne chętnie oddam za Jezusa...tak jak Abraham chciał oddać własnego syna Bogu! Pozostałem w kościele, wychodziłem prawie ostatni, a w drodze powrotnej ominąłem biedaka z "ludzkiej nory", który jeszcze niedawno był w moim sercu, ale dzisiaj nic mnie nie obchodzi, bo jest młody i zdrowy. Czy tak też jest u Boga? Daje ci to, o co prosisz...wzywa, czeka na odzew.

     W napadzie wielkiej tęsknoty za Jezusem zamknąłem się w kuchni, gdzie na kolanach, pochylony z twarzą w dłoniach wołałem przez 20 minut. Dopiero po tym czasie mogłem wrócić do normalnego życia. Właśnie w tyg. "Solidarność" czytam o Izraelu i mieszkańcach żyjących tam podczas nalotów. Pomyślałem, że Jezus przeniósł mnie na miejsca, gdzie żył.

    Poprosiłem córkę, aby poszła do kościoła, ponieważ Bóg kocha brudnych...diabeł będzie płakał. Dzisiaj, gdy to przepisuję spotkaliśmy się w śnie, chciałem ją bić za trwanie w odwróceniu od wiary, krzyczałem wymawiając jej grzechy z zapytaniem gdzie trafi po śmierci?

   W czasie późniejsze drzemki umarłem i dawałem żyjącym nadaremne znaki! Wróciła moc i chęć pisania o Jezusie...nie wiedziałem wówczas (przepisuję to 09.03.2023), że będzie internet.

                                                                                                                                   APeeL