Koszmary senne z hazardem oraz lękiem w oczekiwaniu na przyjazd dzieci, ale ostatni obraz był pocieszający (brodziły białe łabędzie). Człowiek cały obolały, stękający i spocony. Idę do pracy i odmawiam modlitwę przebłagalną: "za wszystkich otaczających mnie judaszów".

    "Dla Jego Bolesnej Męki miej miłosierdzie nad judaszami, nade mną i nad całym światem."

    Płynie muzyka różnych narodów, przyjmuję pacjentów, a sercem jestem z Jezusem Ukrzyżowanym. To dwa światy. Napływa osoba s. Faustyny i drżenie w sercu: "za Jej świętość postawiłem własne życie".

   Tu praca, a serce w zaświatach! Napływają przeszkody, dyskusje o oszustwach ziemskich, "nowej burżuazji", "fundacjach". Na korytarzu trwa kłótnia: naród jest niecierpliwy, ciężko chora odpychana, nie pomaga jej tłumaczenie.

- Dlaczego pani się tłumaczy, proszę w momencie krzyku odmawiać "Zdrowaś Mario za krzyczących i czekać...zobaczy pani radość!

   Podczas pobierania obiadu (wygoda, stołówka na dole) napadła mnie tęsknota za Bogiem. Oparty o futrynę odmawiałem: "Ojcze nasz", a w oczekiwaniu na drugie danie siedziałem z podpartą głową i zamkniętymi oczami" "Matko. Matko. Matko Prawdziwa...Zdrowaś Mario".

   Wchodzi pracownica coś mówi, a ja nie reaguję, wychodzi. Pomyślała, że mam ból głowy. Barszcz i gołąbek zabijają tęsknotę - jak to wszystko wytrzymać?

- Dlaczego pani się denerwuje w oczekiwaniu...trafi pani w złe miejsce po śmierci. Proszę nie wymawiać Imienia Jezusa nadaremnie! Czy wie pani jak bardzo kochają panią w Niebie? Tak samo, jak pani kocha własne dzieci ziemskie!

    Wewnętrznie czułem, że mam nakaz powiedzenia tego wszystkiego nerwowej nauczycielce, która otoczona jest ateistycznym towarzystwem. W drodze z pracy spotkałem "tego z ludzkie j budy" - upomniał się o datek!             Dałem mu równowartość butelki wódki, ale z niechęcią. Czy nie jest tak z nami i Bogiem? Prosisz - dostajesz! Prosisz - dostajesz! Prosisz - dostajesz, ale nadchodzi czas, że musisz przestać prosić i zacząć dawać!

   Natręctwo...ten sam wiek, jeszcze niedawno był w centrum mojego zatroskania - teraz nie interesuje mnie, a nawet będę go omijał! Dzisiaj trzeci dzień rekolekcji, ale nie czuję nic, abym tam miał być - poszedłem spać!

- Czy wiesz jak bardzo podobny do ciebie był kapłan prowadzący rekolekcje...powiedziała żona. Może złapała mnie grypa (chorują). Dopiero 21.00, a człowiek już w łóżku - czytam o przeżyciach poza ciałem...

                                                                                       APeeL