Dzisiaj czeka mnie dyżur w pogotowiu. W sercu odbieram, abym nie uczynił nic złego. "Panie Jezu rezygnuję dzisiaj z przyjemności. Dziękuję za każdą chwilkę mego życia...proszę Cię Jezu o zbawienie dla wszystkich ludzi z którymi zetknę się. Proszę Cię Jezu bądź ze mną przez cały tydzień." 

    Teraz siedzę w ciszy, czekam na Mszę św. radiową, a moje serce rozpiera wszechogarniająca miłość Boża. Tego nie można przekazać. Jest mi przykro z powodu coś markujących. Zły kusił, abym zapytał "mechanika" (zawsze grzebie w samochodzie): kiedy będzie się modlił, gdy w niedziele reperuje samochód?

- Ty módl się za niego...napłynęło od Matki Bożej.

- Czy żyjący na kocią łapę też będzie zbawiony?

- Jezus nikogo nie potępia i nikomu nie zabrania zbawienia!

   Ludzie uważają, że świętość oznacza jeden wielki czyn! Może tak się zdarzyć! Czy wiesz ile walki wymagało odsunięcia kieliszeczka? Wygrałem w nocy - Jezus dał mi piwo rano! 

    Teraz serce rozrywa pragnienie zbawiania ludzi, których spotykam! W tej intencji popłynie różaniec Pana Jezusa...

    Przypomniała się Konkatedra w Radomiu z Dzieciątkiem, które otwiera dla nas ramiona, przyjmuje nas. Teraz odmawiam "Ojcze nas z zamkniętymi oczami". Miłosierny zalew serca był tak wielki, że wszystkich "wchłaniałem w jego środek". "Panie Jezu wspomóż ubogich duchowo"...

   Piękna muzyka Bacha, cisza, nikt nie wchodzi, nawet mucha nie przeleciała przez pogotowie. Jakże Pan Jezus potrafi obdarować! Z tej radości popłakałam się!    

     "Jezu! Jezu! Jezu! Dlaczego wylewasz z Nieba tyle łask...ta muzyka, cisza, poczucie Twego Miłosiernego Serca...nawet nie pozwalasz na kuszenie. Dodatkowo ptaszek śpiewa dla mnie za oknem! Och, Jezu...teraz zrozumiałem Twoje wielkie cierpienie - pragnienie zbawiania dusz z miłości! 

   To wszystko błyski, nie wyrazisz tego, bo nie ma środka ziemskiego, przekazać to uniesienie duchowe!

   Doznasz łaski tego cierpienia, będziesz wiedział! Nic nie wyrazi Miłości Miłosiernej w Sercu! W tym czasie ludzie „normalni” rozmawiają i śmieją się.

    Zbliża się Msza św. radiowa, wolne...wolno wracam do "świata".  W drzemce poobiedniej napadły mnie brzydkie sny, a później w realu natknąłem się na kierowcę z pismem porno.

    Nie do wiary, ale Pan sprawił zmianę kolejki i w ten sposób trafiłem do umierającej babci pod wielkim i niezwykle pięknym obrazem Matki Bożej z Dzieciątkiem! Jakże piękne było ubranie Matki. po powrocie musiałem wyłączyć wszystkie programy telewizyjne, ponieważ jest to wielka nędza w stosunku do Królestwa Bożego.

    Na ten czas moje serce zalała tęskna miłość za Panem Jezusem. Zacząłem wołać za moich pacjentów, aby Pan objął ich w Swoim Sercu! Nagle ujrzałem jak wielkie jest cierpienie człowieka odłączonego od swego Pana. 

    Zamiana kolejki wyjazdowej przez Pana Jezusa sprawiła, że uniknąłem transportowania nieprzytomnego z wypadku oraz porodu. Rodzące czekają ze strachu, a później rodzą w karetce.

    Później na dalekim wyjeździe trafiłem do chatki, gdzie skręcał się z bólu staruszek (niedrożność jelit). Napłynęła wielka łączność duchowa z jego wnuczką. Patrzyliśmy na siebie - jak starzy znajomi.

     Zastrzyk, czekam na pacjenta, aby zawieźć go na chirurgię i słucham krzyku gęsi w ciemnej stodole. Jakże wszystko cierpi na tym zesłaniu!

                                                                                         APeeL