Poczytaj o frustracji, która jest uznawana za stan chwilowy, a to ciężka choroba ogólna organizmu charakteryzująca się: pesymizmem, obwinianiem innych za swoje niepowodzenia, zawiścią i wypaleniem zarówno zawodowym, jak i życiowym. 

    Efektem tego jest wpadnięcie w sidła f i k s a c j i: ofiara staje się jak "krowa, która nie zmienia poglądów" i robi się "uparta jak osioł". Dyskusja z ofiarami tej przypadłości nie mają sensu...

    Od siebie dodam, że wpadnięcie w sidła fiksacji przyciąga demony, które wykorzystują inteligencję ofiar do niecnych celów. Stąd: Parady Grzeszności, niepoważne popisy, fałszywa popularność, atakowanie wszystkiego, co jest Boże...nawet stworzenie nowego Dekalogu.

     Przykładem jest prof. Jan Hartman, który z uporem maniaka atakuje wiarę świętą oraz zarzuca nam antysemityzm. Nie wiem czy w podobne pułapce znalazł się też nasz człowiek w Moskwie (Wowa).

   Zawsze widziałem go jako zakompleksionego, który pokazywał swoją wielkość i wprost nadprzyrodzoną moc (wybitny sportowiec w każdej dziedzinie).

    Zdziwiłem się, że wczoraj dano mój komentarz ("Fanatyka religijnego") na blogu prof. Jana Hartmana do jego wpisu z 22 kwietnia 2023: "Morawiecki, Duda i inni - zabierajcie te swoje żonkile!" (https://hartman.blog.polityka.pl Zapiski nieodpowiedzialne).

     Byłem ciekaw, czy p. Jan („Bóg jest łaskawy”) chociaż raz pochwali demokratycznie wybraną władzę, która jakoś sobie radzi i nie psioczy na Tuska.  Jednak na przywitanie zostałem zaliczony do narodu neofaszystów i antysemitów. 

    Starsi Bracia w wierze wygonili Boga Ojca z własnych granic, nawet profesor jest przygarniętym banitą, obdarowanym i mającym prawo głosu na cały świat…a gdzie wdzięczność? Nawet wziął udział w ponownym zamachu na Jana Pawła II…

    Zobacz, co pan Jan wciska w swojej obsesji do Kościoła Świętego? Nie widzi wyprowadzenia z Egiptu do raju na ziemi z buntem przeciw Bogu, a teraz za los swoich pobratymców szuka odwetu na podobnych do mnie…kochających swoją ojczyznę.

    Nie podoba się, nikt nie zatrzymuje, a może małe ograniczenie wolności „przywróciłoby w głowie”? Który z Polaków żąda kłaniania się przez pana Jana i podobnych?

    Wreszcie: „I wstyd nam za tych Żydów, którzy przeżywszy wojnę, bili i zabijali w służbie stalinowców (..)”. Brawo, brawo, a tu przeskok wytrenowanego…do krzywd doznawanych przez TVN! To fajne stacje informacyjne, ale wstyd powiedzieć, że „szczekaczki pogańskie”.

    Profesor po rusku odwraca wszystko i robi z nas antysemitów. Ciekawe jak będzie chronił Polaków po wkroczeniu partnerów z Moskwy?

    A co z wiarą świętą? To druga obsesja profesora. Myślę, że nigdy nie był w kościele na Misterium jakim jest Msza św.! Ja uczestniczę od 30 lat i sam krzyknąłbym na cały kościół, gdyby jakiś prowokator „mówił o żydkach”.

    Natomiast brednie to słowa z Ewangelii (Dobrej Nowiny). Czyli ja jestem antysemitą, bo słucham Słów pełnych miłości do nieprzyjaciół („Ojcze, wybacz im, ponieważ nie wiedza, co czynią”).

    Cienko, cienko zaperzony profesorze! Ciekawe ilu niewinnych Polaków wymordowali pobratymcy profesora już po wojnie. Zakończę mój komentarz zdaniem wybranym z transu profesora…

   „Przed pierwsze osiem-dziewięć lat swej władzy Hitler nie wychodził w swych prześladowaniach Żydów poza kopiowanie praktyk doskonale znanych z państwa kościelnego i innych państw rządzonych przez biskupów bądź biskupom podporządkowanych”.

   Z punktu widzenia mojej łaski wiary pan profesor popełnia dwa kardynalne błędy duchowe:
- żyje przeszłością
- wyklucza przebaczenie oprawcom, a nawet kompromis.

    Przestrzegam, bo na Sądzie Bożym pokażą te zdania. I co? Teraz Johonanie żądasz miłosierdzia? Tu wydaje się wyroki ostateczne…chyba kapujesz, więc fuck you!

    W intencji tego dnia poświęcę: walkę z groźną infekcją, Mszę św. wieczorną z Eucharystią oraz odmówię moją modlitwę przebłagalną...

                                                                                             APeeL

 

 

 

Aktualnie przepisano...

08.04.1991(p) Dzień pracy lekarza niewolnika...

     Niebywałe koszmary nocne z napadem chmary ekstremalnie podłych much (symbol napadających na mnie oraz niewolnictwa w przychodni), a w powtórce ataku dodatkowo złe psy!

    Przed obudzeniem sprzedałem butelki i to złemu oraz spoconemu sklepikarzowi z informacja, że "dzisiaj nic nie zarobiłem"!

    Już na jawie zawołałem: "Matko moja..bądź ze mną w utrapieniach. Jezu prowadź, daj siłę i milczenie w próbach."  Chodzi o to, że wciśnięto mi zastępstwo za "ordynatora" (bez specjalizacji) i to w "oddziale wewnętrznym" bez lekarzy dyżurnych.

   Takie "stanowiska" bezpieka tworzyła dla swoich umiłowanych i zaufanych. To towarzysze kasy i pracy (praca to tylko biznes lub państwowa)...normalny Polak nie otrzyma takiej. Wszystko obstawili, a Okrągły Stół wywrócił się.

    Jednak z całą powagą przejąłem oddział i zacząłem od modlitwy przebłagalnej za pacjentów (miałem jeszcze czas) w gabinecie lekarskim. W tym czasie demon kusił "grubymi i zasranymi”. Tak jest faktycznie, ponieważ część chorych ma zafajdany piżamy i koszule. To niedostatki higieny,  braki bielizny oraz różne choroby z biegunką.

  Na ten czas napłynie pocieszenie, ponieważ na szyi umierającej starowinki (nowotwór jamy brzusznej)  wzrok zatrzyma prosty i piękny różaniec (błękitny). Oddziałowa, wielce ważna komunistka krzyczała do mnie, żeby jej nie przyjmować!

    To "izba szpitalna"...wprost dla tej chorej! Ja, sługa Jezusa - znam tych ludzi i wiem, że właśnie ona ma być przyjęta i to jako pierwsza! Od razu stwierdziłem, że wymaga zastosowania leku przeciwbólowego fortralu, który miałem w kasetce. Po chwili, jakby na pocieszenie od Matki Bożej przyszła siostra zakonna z czekoladkami! 

    Czas szybko płynie, w południe muszę wyjść na obiad w piwnicy i przykro mi, bo muszę przerwać sprawy chorych. Zły kusił, abym nie szedł do przychodni, ponieważ kierownik dał mi wolne. To prawda, ale to jest jeden budynek i nie uciekniesz przed potrzebującymi. Ze zmęczenia zasnąłem w gabinecie lekarskim. .

    O 13.00 napłynął wielki pokój serca, prawie popłakałem się przy czytaniu relacji z Objawień w Medjugorje. Nagle nadeszła pomoc, aby właściwie "rozprowadzić chorych"...w tym oddać rodzinie chorego, który nie wymaga już hospitalizacji! W tym nawale, przy zamkniętych oczach wołałem do Imienia Pana Jezusa! Kto to zna, wie o co chodzi.

   Teraz wypoczywam na działce z sercem pełnym radości i pokoju Bożego! Wprost do niego wpadają promienie słoneczne oraz śpiew ptaszków, a nawet drganie listków roślin.  W wyobraźni dyskutowałem z jakimś redaktorem...

- Pan patrzy na wszystko z ziemi, a ja z nieba...taka jest różnica między nami.  Ukochanie życia oznacza zarazem strach przed śmiercią. Ja śmierć traktuję jako strach przed wyeliminowaniem jeszcze jednego robotnika Pana Jezusa!

- Panie Jezu spraw, abym rozmawiał w Twoim Imieniu z dobrymi rodakami, ponieważ wiem jak ci ludzie cierpią. 

   Okupant zdemolował wszystko, wszędzie widzieli szpiegów i dywersantów. Podejrzeniem było już samo uniknięcie członkostwa w PZPR. Diabelscy synowie wszystko ładnie nazywają: Polska Zjednoczona (czyli oni nie dzielą tylko jednoczą) Partia Robotnicza. Towarzysze zapomnieli jak trzyma się łopatę...została po nich tylko czerwona plama nieszczęść naszej ojczyzny, co nigdy się nie wymaże.

     W intencji pilnujących mnie padłem na kolana w budce i tam odmówiłem 7 x "Ojcze nasz".  Posłuchałem natchnienia, aby pod krzyżem położyć świeże kwiaty (narcyzy). Normalny człowiek w tamtym czasie czynił to bez świadków. Nie wiedział, że Pan Bóg wszystko wie, odczytuje nawet nasze myśli. Nie ma nic zakrytego!

    U mnie jest to pragnienie serca, bo wszystkie kwiaty na świecie należą do Boga Ojca, ale chodzi też o świadectwo wiary, bo ludzie wstydzą się oddawać chwałę Bogu!

   W ten sposób pokazujemy publicznie, że nie wstydzimy się Jezusa, naszego ukochanego Zbawiciela, który w potwornej męce oddał za nas swoje życie otwierając Królestwo Niebieskie!

                                                                                         APeeL