O 4.00 z powodu pragnienia przestraszyłem czuwającego na klatce schodowej. Wielu nie potrafi ani jednej chwilki czuwać dla Jezusa, a dla forsy iwładzy wciąż "ludowej" sterczy wiernie.

    Dzisiaj jadę do pracy z intencją "zbawiania pacjentów" (to dzień ścisłego postu). Nawał, ale wszystko idzie sprawnie i z humorem...sam się dziwię. Wyraźnie czuję napływającą pomoc Matki Bożej - był nawet czas na opowiadanie o małym Jezusku i Matce, ale nie chcą słuchać.

    Pomoc była tak wielka, że całość zaległości wykonałem do godzi 18.00 i już do innego personelu mówiłem o modlitwie i cierpieniach zastępczych, o duszy, wygnaniu, braku strachu przed śmiercią ciała (trzeba się bać wiecznej, bo duszy). "Dziękuję Matko Boża za pomoc, dziękuję Panie Jezu."

    W sercu normalna ludzka radość z wykonania nałożonych obowiązków. Dodatkowo pacjenci obsypali mnie darami, a nigdy nie wpraszam się. Nie wiem dlaczego właśnie dzisiaj mieli takie natchnienie? Może to nagroda za wysłanie - wszystkich pieniędzy jakie miałem w kieszeni - znajomemu biedakowi?

- Proszę podać stronę i wiersz! Zobaczymy, co Matka mówi do pana doktorze? Okazało się, że ta strona była od połowy pusta.

- Matka mówi do pana: "nie znam cię"...tłumaczę śmiejącemu się koledze!

    Znowu gadam, ale dzisiaj lepiej, bo tylko o sprawach Bożych. O 23.00 trafił się daleki wyjazd, popłynie modlitwa przebłagalna za śmiertelnie chorą ateistkę z mojego oddziału...także za innych. Pacjentka przed północą także się odwdzięczyła! Co za dzień? 

                                                                                    APeeL

    Napisałem do Postulacji Siostry Faustyny

    Serdecznie dziękuję za list - wszystko jest jasne, gdy Jezus dotknie. Zły pracuje niezmordowanie...stąd opóźnienie pisma. Dzieło Bożego Miłosierdzia wywołuje w Księciu Kłamstwa napady szału i uderza z mocą w szerzących nieskończone dzieło Miłosierdzia Bożego!

    Przeciętny człowieczek śmiejący się z diabełka jest zgubiony...zaśmieją się, ale z niego w czasie "porodu na tamten świat". Większość uznających istnienie sił złych nie wie jak one działają? W tym liście - podziękowaniu pragnę podzielić się moimi doświadczeniami.

   Pan każdego prowadzi inną drogą...mnie wyćwiczył w telepatii podczas gry w pokera (obecnie rzuciłem). Podobnie Przeciwnik przekazuje swoje natchnienia do naszych głów!

   W tym momencie muszę nadmienić, że Stwórca, Jezus, Matka i całe Boże zastępy dają natchnienia bardzo delikatne, nigdy prowokujące, miłosne...chociaż wykorzystują "wszystko, co leży w ich mocy"!

    Zły działa brutalnie, nachalnie: odpocznij, przecież coś należy się od życia, umartwiasz się niepotrzebnie, przecież żyje się tylko raz!  To prawda, ale wiecznie!

    Proszę zapytać wszystkie członkinie zakonu (można zrobić anonimową ankietę) - co przeszkadza w modlitwie? Modlitwa jest najważniejszą naszą czynnością (nie praca), wychowywanie dzieci, rodzina, matka, żona, słuchanie Jana Pawła II...itd.

   Ta czynność jest znienawidzona przez naszego Przeciwnika! On wynajdzie tysiące przeszkód i zwątpień, aby odsunąć czas modlitwy, rozproszyć, wywołać zwątpienie. Najwięcej takich przeszkód będzie przy modlitwie w intencji np. "złych kapłanów" (nie dobrych - oni należy do Boga!), "znienawidzonych ludzi, śmiertelnych wrogów", itd.!

   Napłynie wówczas "dobra" myśl - "za takiego będziesz się modliła?" Modlitwa przebłagalna wg siostry Faustyny ma wielką moc - tę moc poznaję po napływających od złego przeszkodach. To modlitwa, którą nic nie może przerwać...bardzo często napływa: "włącz radio katolickie" z seriami dobrych natchnień!

    Tę modlitwę można przerwać - tylko i wyłącznie - potrzeba uczynienia uczynku miłosiernego. Przerwiesz, zapomnisz, a może nie dożyjesz zakończenia modlitwy! Koronkę zmodyfikowałem...

"Modlitwa Jezusowa"

- Panie Jezu Chryste, mój osobisty Zbawicielu, który cierpiałeś za mnie Bolesną Mękę prowadź, pobłogosław, pomóż, zawsze ze mną bądź. Teraz wymieniam intencję, która często napływa: "za judaszów", "za utrapionych", itd. Intencja taka jest zgodna z Wolą Boga.

   Przed II Niedzielą Wielkanocy Boże natchnienie było tak mocne, że  zostałem skierowany do kapłana, który zna dokonania s. Faustyny...

                                                                Serdecznie pozdrawiam...