W nocy była wielka ulewa, a tuż przed przebudzeniem stałem pod "moim" krzyżem Pana Jezusa, który w pewnym momencie pochylił się nade mną...na dodatek zaśpiewał mi ptaszek. Zważ na bezmiar pocieszania ze strony Boga Ojca. Czy to jakaś forma błogosławieństwa z krzyża? Nie wiem, ale wzrok zatrzymały przebite ręce i stopy Zbawiciela.
    Dzisiaj nie będę na Mszy świętej, ponieważ mam dyżur w pogotowiu. Ponadto nie uda się wysłuchać nabożeństwa z Łagiewnik, bo będzie powtórzenie spotkania z Janem Pawłem II, który powie o przyszłym oglądaniu Boga i przekaże nam błogosławieństwo!
    Jak nie mamy czasu to denerwujemy się, a gdy mamy to marnujemy go na bezsensowne gadanie, a jest to drugi dar Boga Ojca...oprócz wolnej woli! Nawet zdarzył się mylący wyjazd do przestraszonego, a o 12.00 trafiłem do domu alkoholika, gdzie był brud i bieda, a na ścianie kuchni wisiał wielki brudny obraz Pana Jezusa z Najświętszym Sercem. Łzy zakręciły się w oczach, zabrałem "chorego", który zakuł się w kolano.  To Pan Jezus go zabiera. Zdjąłem obraz i kategorycznie zaleciłem umycia!
    Ten wizerunek sprawia  błogosławieństwo, a będę jeszcze w trzech takich domach, w tym u chorej z rakiem jajnika. Wyraźnie widziałem pomoc Pana dla tych ludzi, dla ich domów z tym wizerunkiem!
    Za ten dzień będę jutro na Mszy świętej wieczornej, gdzie w Ewangelii będzie błogosławieństwo, takie same jak przekazane przez Jana Pawła II.
                                                                                                               APeeL