Na kończącym się dyżurze w pogotowiu o 7.15 miałem wezwanie z sugestią dyspozytorki, że załatwi to zmiana o 7.30, ale postanowiłem jechać, aby odmówić moją modlitwę. Po brzydkim śnie dotyczącym utraty czystości pomyślałem, że wówczas zamyka się Królestwo Boże.

   Napłynęło pocieszenie, ponieważ trafiliśmy na idącą pielgrzymkę, a moją uwagę zwróciła spowiedź chłopca, który szedł z kapłanem. Przez serce przepłynął promień miłości, a w oku zakręciła się łza. Zrozum to, że po otrzymaniu łaski wiary nie widzisz dziewczyn...tak jak kierowca.

    Na wiejskim podwórku przywitały mnie dwa psiaczki jakby cieszące się z naszego przyjazdu ze starym burkiem, który mruczał z zazdrości, że wszyscy interesują się tymi malutkimi pieskami...stracił ważność podwórkową! Zawołałem także jego, pogłaskałem i wyraźnie był zadowolony.

    Przysiadłem na ławeczce i poczułem radość ze stworzenia wszystkiego...to świat Boży! W żadnym języku świata nie wyrażę tego uczucia, bowiem wszystko przenikała B o s k o s ć! Gęsi, kury, psy, nas samych, a nawet domy...do tego z oddali płynęła muzyka! Zważ, że posłuchałem polecenia, abym tu przybył.

    Wracamy i ponownie przejeżdżamy obok pielgrzymki. Teraz zauważyłem matkę z dzieciątkiem...łzy zalały oczy, bo ujrzałem, że jakaś córka ziemska idzie do Prawdziwej Matki..."Jezu mój...Jezu..Jezu!" Wszedłem do gabinetu i w tym smutku walczyłem z kawą, bo dzisiaj mam ścisły post w intencji pokoju w b. Jugosławii.

    Teraz daję wskazówki duchowe matce zmarłego syna po wypadku, który przez miesiąc był nieprzytomny. Ona w złości mówi do mnie: "trzeba dokładnie badać chorych, a nie dawać rady!" To prawda, ale tę pacjentkę znam na pamięć, a tu chodzi o pomoc duchową dla syna.

    "Proszę nie wpadać w rozpacz...w takich wypadkach natychmiast łapać za różaniec. Trzeba zorganizować pomoc duchową dla niego...może pani dołączyć do kółka różańcowego, zamawiać Msze św. a nawet prosić innych o wstawiennictwo z przyjmowaniem cierpień zastępczych. W jego intencji trzeba przyjmować Eucharystię, bo śmierć nagła jest wielkim nieszczęściem."

    Człowiek, który rozumie sprawy duchowe potakuje z uśmiechem na moje słowa kierowane do niego...jakby od Boga Ojca; "cóż ci syneczku potrzeba....dlaczego dręczysz się tymi sprawami, możne brak pieniędzy, a przecież nie jesteś biedny?!"

    Śmiejemy się, ponieważ on ma willę, pracują razem z żoną. Wcześniej napływało, aby odmówić modlitwę, faktycznie...nie ma żywego ducha! Po wczorajszych udrękach jest wielki pokój! Jakże wówczas rozumie się dobrodziejstwo wszelkich udręk! One właśnie świadczą o wezwaniu do cierpienia, sprawdzaniu, rośnięciu duchowym...to małe egzaminy!

    Podczas powrotu z działki (o 18.00) podłożyłem nowe kwiaty pod krzyż i nagle napływa refleksja: "dlaczego ludzie boją się śmierci? Dlaczego boja się powrotu do Jezusa? Kto straszy śmiercią?"

    O 19.30 w czasie dziennika telewizyjnego odmawiałem Różaniec, ale Męki Jezusa nie da się pogodzić z oglądaniem telewizji (wyłączyłem). Modlitwa ustna Bogu Ojcu jest niepotrzebna...może nas uspokajać jak mantry! Podano, że zmarła Kalina Jędrusik - rosłem z nią, ale czy trafiła do Jezusa?

    Przez usta innej piosenkarki (Jolanty Arnal) płyną słowa, że: "teraz już nie musisz się bać!" Tak, bo z Panem Jezusem nie znamy żadnego lęku. Jakże pięknieje budowana kapliczka obok naszego bloku! W wielkim uniesieniu wyszedłem na spacer modlitewny. Chwilami z serca wyrywają się różne zawołania: "Panie Jezu spraw, aby kapłani, Twoi słudzy wypełniali Twoją Wolę...tak, jak Ty wypełniłeś Wolę Ojca. Jezu mój, wiem jak cierpisz z powodu dusz oziębłych...znam te dusze...nic nie można zrobić...tylko ich wola się liczy. Ty, Jezu nikomu nie narzucasz się...delikatnie prosisz do Nieba..do Siebie"...

     Duchu Św. otwieraj serca ludzi do których mówię...tak wołam w szarówce, na środku boiska. Wokół pojawił się Boży świat, ale chylący się ku nocy. Te same odczucia, tylko inna pora. Wszystko nieogarnione. Modlitwa stale ta sama, ale ja jestem inny w każdej chwili, inny jest świat, inne wydarzenia.

    Sam w środku tego boiska "ujrzałem", że w tej chwilce o Bogu myśli mało ludzi: płynie serial, przyciąga nędzny świat! Ludzie nie chcą Nieba! Zrozum to: nie chcą Nieba! To nie jest rzadkość. Teraz wróciła sprawa pacjentki - dzisiaj miała termin przyjęcia do szpitala (rak piersi). Nie zgłosiła się, wybrała znachora! Zły jest niezmordowany - on chce zguby każdego, albo naszego cierpienia w Czyśćcu!

                                                                                                                   APeeL